David "Blayne" Nowyer
David spojrzał nieco rozbawiony na siedzącego tuż obok niego Steva. Jego plany było dość powiedzieć że ciekawe. Wystarczyło jedno spojrzenie na Wolverina aby zdać sobie sprawę ,że ma małe szanse na wyjście z tego cało.
"Porywczy, w sumie dobrze wiedzieć"- pomyślał przyglądając się mu. Po chwili jednak zauważył że to co robi może uchodzić za nietakt i powrócił do obiadu.
Nowyer sprawiał wrażenie człowieka całkowicie odmiennego od tego jakim jawił się na początku. Można by powiedzieć że właśnie wobec niego odwołuje się przysłowie aby nie oceniać ludzi po pozorach. Podczas posiłku zachowywał zauważalną elegancje, którą wchłonął już za czasów częstych kolacja z swoimi klientami z kancelarii. Aż dziw brał że osiągnął aż tyle przez tak krótki okres życia, wszystko byłoby idealne gdyby nie niezdrowe zainteresowanie pewnych sił jego mutacją.
- Amelio, możesz mi podać sól?- zapytał z miłym wyrazem twarzy, odruchowo również poprawił palcem wskazującym swe okulary.
[Marvel] New X-Men: Zero
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Michajil Tigrow
Chlopak nie tylko podał rosól, ale osobiście sie pofatygował i nalał go Zhou. Usmiechnał się przy tym i gdy pochylał sie nad talerzem szepnał do niej Wiem, że ci ciężko. Wiem jak to jest. Ale musisz być silna. Chciał powiedzieć jej więcej, ale okoliczności nie sprzyjały tak poważnej rozmowie. Zresztą, nie był pewien czy zechciała by go wysłuchać. Wrócił na miejsce i dokończył posiłek. Rozsiadł się na krześle i rękami pomasował brzuch. Mmmmm... Pycha...wymruczał. Czekał w spokoju aż "starszyzna" jak ją określał w myślach skończy posiłek. Mimo wszystko z domu wyniosł spoko dobrego wychowania i wiedział, że nie wypada wstawać od stołu nim nie zrobi tego gospodarz. Wzrokiem mierzył wszystkich pokolei zastanawiając się dlaczego właśnie ich dotknęła mutacja, co takiego potrafią i dlaczego wybrano akurat ich.
Chlopak nie tylko podał rosól, ale osobiście sie pofatygował i nalał go Zhou. Usmiechnał się przy tym i gdy pochylał sie nad talerzem szepnał do niej Wiem, że ci ciężko. Wiem jak to jest. Ale musisz być silna. Chciał powiedzieć jej więcej, ale okoliczności nie sprzyjały tak poważnej rozmowie. Zresztą, nie był pewien czy zechciała by go wysłuchać. Wrócił na miejsce i dokończył posiłek. Rozsiadł się na krześle i rękami pomasował brzuch. Mmmmm... Pycha...wymruczał. Czekał w spokoju aż "starszyzna" jak ją określał w myślach skończy posiłek. Mimo wszystko z domu wyniosł spoko dobrego wychowania i wiedział, że nie wypada wstawać od stołu nim nie zrobi tego gospodarz. Wzrokiem mierzył wszystkich pokolei zastanawiając się dlaczego właśnie ich dotknęła mutacja, co takiego potrafią i dlaczego wybrano akurat ich.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Zhou
Popatrzyła na niego, z całych sił starając się nie wpuścić smutku do swoich oczu. Otwarła usta jakby chciała coś powiedzieć, zamknęła je znów i opuściła wzrok, wbijając go w talerz z zupą. Rosół był doskonały, nadawał się dobrze nawet dla jej wycieńczonego żołądka. Oby szybko przyzwyczaiła się do normalniejszego jedzenia, niż to czym dotychczas się żywiła... Wtedy kiedy w ogóle jadła.
Popatrzyła na niego, z całych sił starając się nie wpuścić smutku do swoich oczu. Otwarła usta jakby chciała coś powiedzieć, zamknęła je znów i opuściła wzrok, wbijając go w talerz z zupą. Rosół był doskonały, nadawał się dobrze nawet dla jej wycieńczonego żołądka. Oby szybko przyzwyczaiła się do normalniejszego jedzenia, niż to czym dotychczas się żywiła... Wtedy kiedy w ogóle jadła.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Amelia
Dziewczyna była pod wrażeniem takiej ilości jedzenia. Szybko nałożyła sobie sporo mięsa i ziemniaków które polała sosem. Miała zabrać się za jedzenie tak jak to ma w zwyczaju, ale gdy zauważyła, że inni używają sztućców postanowiła zrobić to samo i okazało się, że nie jest to takie trudne. Dziewczyna jadła dość łapczywie.
Steve zaczął droczyć się o kwestję sprzątania. Wzięła wtedy ziemniaka na łyżkę i "naciągnęła" ją niczym katapulte. Kiedy Steve puścił oczko uśmiechnęła się do niego szeroko i zjadła gotową do wystrzału amunicję.
"Spoko. A wojna na żarcie na trzeźwo nie jest aż tak zabawna. Innym razem." - pomyśała.
Jadła dalej. Podczas posiłku inni zadawali pytania, więc Amelia uznała, że nadszedł na to właściwy moment.
- A czy naprawdę trzeba iść do szkoły? Ja już zarabiałam i szkoła nie była mi... no... potrzebna. do tego. - powiedziała do profesora.
To właśnie profesor tu dowodził i do niego należała decyzja. Amelia miała nadzieję, że uda jej się wymigać od chodzenia do szkoły. Nie wspominała jej najlepiej a do tej pory dobrze się bez niej obywała.
Zanim usłyszała odpowiedź David poprosił o sól. Złapała stojącą obok jej talerza solniczkę. Miała zamiar mu ją rzucić, ale napotkawszy groźne spojrzenie Logana stwierdziła, że lepiej będzie podać ją do ręki i tak właśnie zrobiła.
Dziewczyna była pod wrażeniem takiej ilości jedzenia. Szybko nałożyła sobie sporo mięsa i ziemniaków które polała sosem. Miała zabrać się za jedzenie tak jak to ma w zwyczaju, ale gdy zauważyła, że inni używają sztućców postanowiła zrobić to samo i okazało się, że nie jest to takie trudne. Dziewczyna jadła dość łapczywie.
Steve zaczął droczyć się o kwestję sprzątania. Wzięła wtedy ziemniaka na łyżkę i "naciągnęła" ją niczym katapulte. Kiedy Steve puścił oczko uśmiechnęła się do niego szeroko i zjadła gotową do wystrzału amunicję.
"Spoko. A wojna na żarcie na trzeźwo nie jest aż tak zabawna. Innym razem." - pomyśała.
Jadła dalej. Podczas posiłku inni zadawali pytania, więc Amelia uznała, że nadszedł na to właściwy moment.
- A czy naprawdę trzeba iść do szkoły? Ja już zarabiałam i szkoła nie była mi... no... potrzebna. do tego. - powiedziała do profesora.
To właśnie profesor tu dowodził i do niego należała decyzja. Amelia miała nadzieję, że uda jej się wymigać od chodzenia do szkoły. Nie wspominała jej najlepiej a do tej pory dobrze się bez niej obywała.
Zanim usłyszała odpowiedź David poprosił o sól. Złapała stojącą obok jej talerza solniczkę. Miała zamiar mu ją rzucić, ale napotkawszy groźne spojrzenie Logana stwierdziła, że lepiej będzie podać ją do ręki i tak właśnie zrobiła.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
i co juz? a miało nie paść po kilku dniach ...
![Evil or Very Mad :evil:](./images/smilies/icon_evil.gif)
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Może Logan ma kłopoty z netem/kompem.?
![Sad :(](./images/smilies/icon_sad.gif)
![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
![Sad :(](./images/smilies/icon_sad.gif)
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Podobno Logan miał tyle pomysłów na tę sesję, ze to nam się miała znudzić...Tjaaa... Szkoda tylko że nawet nie kwapi się z napisaniem czy nadal chce prowadzić przygodę, czy już możemy dać sobie spokój z czekaniem na niego...Ehhh, szkoda gadać..Zupełny brak odpowiedzialności...
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)