[WFRP] Odsiecz

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Hose15 »

Hobb Faschi
Gdy weszli razem z krasnoludem do sklepu w nozdrza niziołka od razu wdał się przyjemny zapach. Czasami lubił gdy zachwalano jego czyny lecz nie do przesady. Ten zielarz był z tych którzy za dużo paplali. Przytakując tylko sprzedawcy wziął na odchodnym rozgrzewający płyn który bardzo mu posmakował.
- Krasnoludzie? Jak smakował Ci ów napój? Wg mnie jest bardzo smaczny i nieźle rozgrzewa. Muszę rozgryźć jakie zioła do tego wykorzystał...Przyda nam się to w mroźnych krainach Norski. Wy krasnoludzi jesteście zahartowani. Wiele czasu przebywacie w górach, mroźnych krainach i tak dalej...Ale reszta kompanii może nie wytrzymać takiej szkoły.
Hobb zamknął jadaczkę po czym podążył ulicami miasteczka do wieży maga. Miał nadzieję, że reszta drużyny zdążyła kupić potrzebny ekwipunek.
"Obym zastał ich gotowych do drogi. Chodź znając życie często los płata figle nam - istotom żywym. Drugim czynnikiem są relacje pomiędzy co niektórymi. Zawsze uważałem, że Ludzie to liche istoty."
Czerwona Orientalna Prawica
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Delf »

Brandon Hammelfleisch

Brandowi zakupy szły szybko i sprawnie - znał już wszystkich handlarzy żywnością w mieście, więc wiedział u kogo kupi świeży towar, a kto będzie chciał go naciągnąć. Zamawiał przede wszystkim produkty wysoce odżywcze, a przy tym pakowne - musiały się przecież mieścić na wozie i zawsze istniało prawdpodobieństwo, że przez część drogi będą musieli nieść je w plecakach. Postarał się też o wszystkie przyprawy jakie tylko mógł dostać - przy mało różnorodnym prowiancie będzie musiał wychodzić z siebie, żeby po kilku tygodniach załoga nie zaczęła patrzyć na posiłki z obrzydzeniem.

Skończywszy składanie zamówień, niziołek udał się do swojego mieszkanka na poddaszu pewnej gospody, w której pracował kilka ostatnich dni, w celu dokonania bardziej osobistych przygotowań. Zabrał stamtąd swój podróżny kociołek (jedną z nielicznych pamiątek z domu rodzinnego), zestaw utensyliów kuchennych, oraz swoją własną kolekcję przypraw zebraną podczas podróży z karawaną. Następnie przystąpił do szykowania ubioru i uzupełniania go u miejscowego krawca. Wprawdzie był przygotowany na zimę, ale nie na zimę na dalekiej północy. Zakupił więc porządne futro, które również kazał wysłać do maga - będzie potrzebne dopiero, gdy temperatura spadnie bardzo nisko, wcześniej może służyć za koc. Z żalem zamienił swój ulubiony kapelusz na czapkę "uszatkę", uparł się jednak, by przeszyć do niej czaple pióro. Nabył też rękawice i szal do kompletu.

Zakończywszy zakupy, Brand udał się z powrotem do siedziby maga, by zobaczyć, jak poszły przygotowania reszcie "drużyny".
Filippo
Majtek
Majtek
Posty: 123
Rejestracja: niedziela, 7 stycznia 2007, 22:36
Numer GG: 2343993
Lokalizacja: Gród Bydgoszcz
Kontakt:

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Filippo »

Grigorij Piotrowicz

Po dotarciu do karczmy Grigorij udał się do swojego pokoju. Wszystko co miał mieściło się w jukach, więc pakowanie nie zabrało mu wiele czasu. Kiedy zszedł na dół i zobaczył Garlicka podczas jego ulubionej czynności, podrywania, miał ochotę parsknąć donośnym śmiechem. I pewnie zrobiłby to gdyby nie kobieta, która wparowała do karczmy obrzucając barda wyzwiskami. Uśmiechnął się tylko patrząc jak wywija się on niczym piskorz z paszczy, a właściwie ze szponów niebezpieczeństwa, wyjątkowo dobrze spersonifikowanego przez wielką babę.
Wciąż rozbawiony wyszedł na ulicę, poprawił czapkę i udał się na poszukiwania kartografa. Po pól godzinie udało mu się znaleźć odrapany nieco budyneczek nad wejściem którego widniał wyblakły napis 'GILDIA KARTOGRAFÓW'. Wszedł do środka i znalazł się w pomieszczeniu wypełnionym mdłym światłem dokładnie przysłoniętych płomieni świec i lamp. Ściany pokrywały gabloty z mapami różnych krain o których kozak nawet nie słyszał. Z osłupienia otrząsnął się dopiero gdy odezwał się sprzedawca:
- Czym mogę służyć szanownemu panu? - Grigorij nie cierpiał tego służalczego tonu jakim niekiedy sprzedawcy raczyli klientów, więc od razu przeszedł do sedna sprawy.
Po kwadransie opuścił sklep z mapą części gór w które mieli dotrzeć. Kislev znał, a przez stepy i Krainę Trolli drogi nie prowadziły.
Wrócił do karczmy z głową pełną wspomnień o rodzinnych stronach. Wszedł do pokoju tuż przed Garlickiem. Wychylił jednym łykiem podany przez barda kufelek i spojrzał na śpiącego. 'A niech śpi... Ruszymy i tak dopiero jutro...' Zostawił grajka samego i wyszedł na tyły karczmy do stajni. W jednym z boksów stał koń wyraźnie odróżniający się od innych. Był nieco niższy od Imperialnych wierzchowców, ale równie postawny i silny.
Sierść miał czarną jak węgiel, a gdy zobaczył Kislevczyka zamachał siwym ogonem i wstrząsnął radośnie taką samą grzywą.
- Rasputin, moj drugu, czas nam wracać doma... - pogładził konia po chrapach, po czym wszedł do boksu i z wprawą zaczął oporządzać i przygotowywać do drogi swojego wierzchowca.
Obrazek
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Alucard »

Garlick wstal gdzies po godzinie snu. Na zewnątrz było jeszcze ciemno a Grygorija nie było w pokoju. Bard zmrużył oczy i powoli wyciągnał miecz, a raczej niewielki sztylet tkwiący przy pasie i otworzył ostrożnie drzwi. Karczma była juz wyludniona a jaj drzwi od wewnątrz (i zewnątrz tez zapewne) bronił wykidajło. Garlick powoli zszedł po schodach i zaczał sie rozglądać. Czemu jego kompan opóścił po zmroku komnatę? Może chciał zwiać bo misja była zatrudna, może po prostu ktoś go zastraszył... Śpiewak poszedł do stajni po swojego kuca i postanowił spadać aby opowiedzieć o wszystkim pracodawcy. Oczywiście opowiedziałby więcej, koorowiej i bardziej obrazowo gdyby nie jeden fakt.
-Grygorij??-Zaskoczonego barda niemal odrzuciło. -Myślałem, że zwiałeś?po co kulbaczysz konia, po co się pakujesz? Aaaa... rozumiem. Chcesz opuścic gospodę po zmroku bo cos podwedziłes?-Zobaczył zdziwione oczy kompana-Tak, spokojnie, bywało i tak, to nic wstydliwego, kazdy potrzebuje kasy... wiesz co? czekaj, też cos zwędzę i spadamy. Juz nas tu nie zobaczą-Ruszył przed siebie ale zobaczył, że przyjaciel wciąż stoi wyraźnie zaskoczony-Co? Nie idziesz... AAAA rozumiem. Ukradłes tyle, że nie ma sensu iść po cos jeszcze. Słuchaj. Ja pomoge Ci zwiać, ale trzecia cześc jest moja. A teraz jazda do czarodzieja i na wyporawę zanim ktos Cie wyczuje-Wsiadł na konika i ruszył powoli. Jeszcze syknał do kompana-No popatrz, nigdy bym nie powiedzial... jak to mawiaja u nas, CICHA WODA BRZEGI RWIE... hehe...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Filippo
Majtek
Majtek
Posty: 123
Rejestracja: niedziela, 7 stycznia 2007, 22:36
Numer GG: 2343993
Lokalizacja: Gród Bydgoszcz
Kontakt:

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Filippo »

Grigorij

- Garlick, psia mać, co ty wyprawiasz? - zagrzamiał Kozak - Masz ze trzydzieści lat, wyglądasz na dwadzieścia-parę, za spódnicami gonisz jakbyś miał piętnaście, a zachowujesz jakbyś miał pięć... - odetchnął i pokręcił głową - Zdejmuj rzyć z tego konia! Widzisz to? - Kislevczyk wskazał na znak na swojej skórzni - To odznaka Straży Miejskiej Praag, nie wiem jak tu, ale w moich stronach Strażnicy nie kradną! - sumiasty wąs zatrząsł się nerwowo - Z reszta jakbyś sie rozejrzał po pokoju to moje juki tam zostały. Lepiej mi pomóż bo niepotrzebnie tracimy czas, skończę oporządzać Rasputina i jedziemy do maga, już prawie kończę... Podaj mi kopystkę - bard podał mu niewielki, wygięty w haczyk pręt. Kozak spokojnie przyklęknął przy wierzchowcu i klepnął kilka razy dłonią w udo, a koń posłuszne oparł zgiętą nogę na udzie Grigorija i pozwolił sobie wyczyścić kopyta nie przerywając nawet skubania siana.
Kiedy skończył sprawnie osiodłał go. Garlick uniósł brew widząc siodło jakiego używał Kozak. Łęki siodła były wyższe niż w normalnych siodłach, lecz nie tak toporne jak w siodłach kawaleryjskich. W pewien sposób nie pasowało do wyglądu Grigorija, było zadbane i pełne srebrnych zdobień przedstawiających konie, niedźwiedzie i wilki. Do tylnego łęku przywiązane było zwinięte posłanie, podczas gdy na przednim widniał jakiś znak, jednak w wątłym świetle stajni grajkowi nie udało się go zidentyfikować.
- Nu, pojechali... - Kozak mimo swej postury lekko wskoczył na siodło, w które pasował jakby było skrojone na miarę dla niego i wyjechał ze stajni. Zatrzymał się jeszcze przed karczmą, uregulował rachunek i zabrał swoje rzeczy z pokoju. Gdy tylko zamontował juki ruszyli wraz z bardem, który znów zaczynał paplać trzy po trzy do wieży maga. Jednak Kozak tylko pobieżnie słuchał jego słów, w myślach próbował sobie przypomnieć Kozacki kalendarz i ustalić czy może uda mu się spotkać swoją rodzinę. 'Może zdążę zanim przejdą przez przełęcz..'
Obrazek
olympiaa
Marynarz
Marynarz
Posty: 203
Rejestracja: sobota, 20 stycznia 2007, 21:21
Numer GG: 2894983
Lokalizacja: z przypadku
Kontakt:

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: olympiaa »

Po udanych zakupach wszyscy zgromadzili się spowrotem w wieży. No... Prawie wszyscy. Nikogo specjalnie nie zdziwił fakt, że bard jeszcze gdzieś zabawił. Bardziej martwili się o kislevczyka, który na znacznym etapie drogi miał być ich przewodnikiem. Wrócili dopiero przed kolacją. Wchodząc do okrągłej sali rosły Kozak tylko przewrócił oczami i posłał wszystkim przepraszający uśmiech. Kiedy mężczyźni zajęli ostatnie dwa wolne miejsca, Amarelle wstała. Była staranniej ubrana niż gdy widzieliście ją po raz ostatni. We włosy wplotła nawet kilka kolorowych wstążek.
- To chyba ostatni posiłek jaki zjem z wami przed podróżą, więc pytajcie, jeśli macie o co. A przede wszystkim jedzcie. - wydyszała na jednym tchu, po czym usiadła i pogrążyła się w rozmowie z Elbrechtem. Szybko jednak przerwała, kiedy ofuknął ją kręcąc głową przecząco. Jadła niewiele, uważnie obserwowała drużynę. Kiedy uznała że wszyscy już się nasycili po raz kolejny wstała.
-Garlicku... może zagrałbyś nam coś?- uśmiechnęła się do grajka promiennie.

sorka za zamułę, ale trudniej jest pogodzić studenckie życie z regularnymi odpisami... trudniejsze niż się spodziewałam. Pozdrawiam
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Hose15 »

Hobb Faschi
Gdy wrócił do wieży z torbą pełną ziół i medykamentów spodziewał się, że nie zastanie grajka...Ale Kislevczyk?! "To Ci dopiero" - pomyślał hobbit. "Taki spokojny z niego człowiek. Najwyraźniej musiał mieć wyraźny powód by przyjść trochę później. No nic. Czas zająć się swoimi sprawami..." Złożył tobół w swojej komnacie po czym spoczął na łożu. Podłożył sobie wygodnie poduszkę pod głowę i leżał tak z rękoma na brzuchu aż do wieczora. Tutaj w wieży nie było zbyt interesująco jak dla niego. Zabawił by w jakiejś karczmie. "O tak. Pamiętam stare dobre czasy. W Krainie Zgromadzenia zawsze mieliśmy znakomite przyjęcia i zabawy. Pamiętam do dziś gdy..." - rozmyślanie przerwało mu ożywienie. Podniósł się ledwo z łóżka i zszedł na dół. Gdy zobaczył Kislevczyka ucieszył się.
"W końcu jest. Tylko ten rozrabiaka grajek się gdzieś włóczy...Z nim mogą wyniknąć różne kłopoty. Eh..."
Hobb zasiadł do suto zastawionego stołu. Nabrał sobie duże ilości mięsa i nalał spory kielich wina. Uradowany ogromem jedzenia zabrał się za konsumpcję."To jest to! Lubię taką zabawę!! Zupełnie jak u nas".
Ostatnio zmieniony wtorek, 2 października 2007, 20:58 przez Hose15, łącznie zmieniany 1 raz.
Czerwona Orientalna Prawica
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Alucard »

Bard przyszedł nieco później od reszty
-co jest?-uśmiechnął się-Tęskniliście... eee coście tacy markotni, po waszych minach widze, że nie bardzo... a właśnie. Powiedzcie czy to jest niezłe

Zimowa noca śmiałkowie
ruszyli w mroku odmenty
kislewczyk, nizioły, krasnolud
i bard nieludzko zawzięty

wrogów siekali mężnie
w szyku dzielnie stawali
gdy już widzieli zwątpienie
wojaka z lutnią szukali

ten z krzykiem Boga na ustach
mieczem i struną pracował
wyprawę od fiaska szybkiego
bitwę za bitwą ratował...

Jeszcze nie skończone. Że co? Że jeszcze nie wyruszyliśmy? i co z tego. Przecież każda wyprawa jednaka jest i na pewno co usieczem... to że na kilka potyczek jedną przegrywać będziemy też pewne... a w swe męstwo nie wątpię tedy balladka szczerą prawdę głosi
-Skończył przemowę swym melodyjnym głosem
-Nawet nie wiecie jakby tam pasowała... w balladzie się znaczy... ta młoda piękna póółelfka-Uśmiechnąl się z wrodzonym wdziękiem i puścił oczko do owej panny.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Filippo
Majtek
Majtek
Posty: 123
Rejestracja: niedziela, 7 stycznia 2007, 22:36
Numer GG: 2343993
Lokalizacja: Gród Bydgoszcz
Kontakt:

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Filippo »

Grigorij

Ungołow z chęcią wziął się za posiłek, kilka rozgrzewających szklanic miodu przewinęło się przez jego ręce, nim bard zakończył swoją pieśń.
- Nu krasnaja panienka jak mi się widzi nie jednym mogłaby nas zaskoczyć - pod sumiastym wąsem kislewczyka wykwitł uśmiech - Ale jak mi się widzi jest waćpanna ognistokrwista, czy raczej dosłowniej Piromantką... Niech panienka tak nie patrzy oceniam po odzieniu, gdyż wy Imperialni macie to do siebie że po kolorach was idzie poznać, a tu już drugi raz panienkę w czerwieni widzę. Bardzo byś Garlicku tę półelfkę unieszczęśliwił zabierając ją na mroźną północ... Kto ma ogień we krwi Buranu nie zniesie łatwo, nie uchodzi nam narażać waćpanny, prawda?
Kozak nalał sobie kolejną szklanicę miodu i zanotował w pamięci by zabrać ze sobą przynajmniej jedną jego butelczynę.
- Uwierzcie mi, chciałabym wam towarzyszyć, jednak Grigorij ma rację, zimno nie wpływa na mnie dobrze - Amarelle uśmiechnęła się blado. - Dlatego muszę niestety pozostać tutaj...
Obrazek
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Delf »

Brandon Hammelfleisch

Brand jak zwykle był zachwycony posiłkiem. Pałaszował wszystkie dania z zadziwiającą szybkością i co chwila dokładał sobie dodatkowe porcje, miała to być bowiem ostatnia przed wyprawą uczta na której mógł pożywiać się w sposób niekontrolowany. Wiedział dobrze, że w drodze - a o jutrzejszym śniadaniu, jakkolwiek spożywanym w wieży czarodzieja, myślał już jako o pierwszym posiłku ich wyprawy - właściwe odżywianie jest bardzo istotne.

Wysłuchawszy pieśni Garlicka, niziołek uśmiechnął się do siebie. Miał poważne wątpliwości wobec tego, jak zachowa się bard w prawdziwej bitwie. Jak na razie, opiewając się w pieśniach, zdawał się zaprzeczać wszystkim swoim faktycznym cechom charakteru. Brand nie uważał go za tchórza - ostatecznie zgłosił się on do udziału w tej misji na ochotnika, co już o czymś świadczyło. Jednak do walki potrzeba czegoś więcej niż odwagi - potrzeba brawury, bohaterstwa, szaleństwa.

Niziołek przerwał jedzenie tylko raz i tylko na chwilę, bezczelnie wtrącając się do rozmowy Grigorija z Amarelle.
- Niech się panienka nie martwi - zaczął. - Jeśli wrócimy z tej wyprawy żywi, to zaręczam, że ten tu pieśniarz - to mówiąc, skinął głową w stronę Garlicka - zademonstruje panience, wspaniałą pieśń, co ja mówię, epicką sagę o naszej wyprawie, tak, że panienka poczuje się, jakby była tam z nami. A jeśli nie wrócimy - cóż, przynajmniej zginiemy ze świadomością, że jest panienka cała, zdrowa i bezpieczna. Żaden rycerz nie mógłby życzyć sobie więcej w godzinie swej śmierci.
Zablokowany