Strona 1 z 1

[Zew Cthulhu/Autorski] Tajemnice Arkham

: czwartek, 21 stycznia 2010, 23:20
autor: Mae
Arkham, Massachusetts
20 października 2009


Deszcz padał. Ciężkie, stalowe chmury przecinał blask i dźwięk oręża bogów. Cristian Talbot opierał się o ścianę tuż przy oknie i obserwował deszcz bębniący o parapet i deszcz zmywający brud z antycznych uliczek Arkham. Miasto zdawało się uśpione, mgła zasnuwała ganki starych, walących się domów. Chciał stąd uciec, ale dokąd? Do Bostonu? Za blisko. Do Europy? Za daleko. Na południe wieżowce muskały chmury swymi ostrymi szczytami, tu najwyższy punkt stanowiła nowa wieża obserwacyjna Uniwersytetu Miskatonic. To miasto uzależnia - stwierdził ponuro i idąc za przeczuciem, skierował się do drzwi swego pokoju.
Sara otworzyła drzwi, trzymając dłoń na ramieniu Belli, makijaż na twarzy tamtej był rozmazany, włosy, jak potworne macki spływały po jej odsłoniętych ramionach. Wstrząsnął nim dreszcz. Matka spojrzała na niego, wymuszając tym samym by się odezwał.
-Co ona tutaj robi? - Wychrypiał, ledwo dobywając głos z gardła.
Dziewczyna podniosła na niego wzrok i już. Było po wszystkim, westchnął, pozwolił jej wejść, odprowadził matkę wzrokiem do schodów, po czym zamknął drzwi, tym razem na klucz. Usiadła na jego łóżku i wygładziła pościel ruchem dłoni. Dlaczego jesteś smutna? Nie... Nie mogę. Podszedł do niej i oparł głowę na jej podołku. Nie mogę. Muszę stąd uciec...
Sara wróciła na dół, jej usta wykrzywiał grymas zniesmaczenia. Z góry doszedł przeciągły krzyk. Usiadła na sofie i sięgnęła po książkę „Flos Duellatorum”, otworzyła ją, wyjmując ze środka zakładkę. Jęk i dźwięk, jakby samochód ciężarowy wbił się w ścianę budynku. Jakież to dziwne, że można z taką pasją opisywać władanie orężem, przeciągnęła opuszek palca po języku i przewróciła stronę. Z góry dobiegała tylko zatrważająca cisza, którą niespodziewanie przerwał gwizd czajnika.
-Pora na herbatę. - Stwierdziła i wsunęła zakładkę z powrotem do książki.

Arkham Courier z dnia 20 października 2009.
BOHATERSKA AKCJA POLICJI
Dnia 18 października o godzinie 23.00 policja z Arkham ujęła Henriego R., znanego jako „Grabarz”. Henri R. rozkopywał groby, usuwał z nich zwłoki i zostawiał wypatroszone zwierzęta. Nikt nie spodziewał się, że przy zatrzymaniu dojdzie do strzelaniny. Wówczas podejrzany zamknął się na strychu wraz ze swoją rodziną, grożąc śmiercią dwuletniej córki w razie wkroczenia policji. Funkcjonariusz Mastiff po długich negocjacjach wkroczył do pomieszczenia, został postrzelony, lecz udało mu się obezwładnić Henriego R. i doszło do aresztowania. Gratulujemy naszym dzielnym chłopcom! Oby tak dalej!

-Wszystko tu żyje, mówię Ci, Layla. - Siwy staruszek, o długiej, rzadkiej brodzie bujał się w fotelu. - Wszystko tu żyje i patrzy na Ciebie, czekając na odpowiedni moment by Cię pożreć.
-Panie Adams, pora na leki.

Drzwi otworzyły się z hukiem i do pokoju wkroczyła pielęgniarka, niosąc tacę z lekami i obiadem. Obiad tylko z nazwy, przypominał papkę składającą się z czegoś brązowego i smolistego oraz czegoś krwistego pozbijanego w grudki. Mężczyzna podniósł wzrok na biały fartuch, jasne, rozmyte oczy wpatrywały się w jakiś nienamacalny punkt przez ciało kobiety.
-Nie będziecie mnie faszerować tym świństwem. - Splunął na podłogę, gęsta flegma dosięgnęła sterylnego buta.
-Jak chcesz, staruchu. - Syknęła i poprawiła czepek.
Taca uderzyła o podłogę, tabletki, jak różnokolorowe korale potoczyły się po podłodze. Breja rozchlapała się częściowo na chudych nogach pana Adamsa. Westchnął, wiedział, co teraz się stanie. Pielęgniarka zaczęła wołać o pomoc, uderzając o szafkę, słyszał turkot spadających plastykowych naczyń, łupnięcie książki o podłogę.
-Jane, co się stało?! - Dwóch mężczyzn wbiegło do pomieszczenia, jeden miał w ręku gotową strzykawkę.
-Rzucił się na mnie!
...Błogość nierealnego świata. „Mówiłem Ci, Laylo - mięśnie twarzy nie chciały z nim współpracować - mówiłem...” Oddech świstał w jego uszach, chyba go położyli, nie wiedział, błędnik też nie działał, jak powinien. Jakieś głosy. Kłótnia? Biedna Layla, że też musi tego słuchać...

Arkham, Massachusetts
6 grudnia 2009


Larry podniósł papierek z biurka profesora Canninga, przeczytał, marszcząc brwi.
Spoiler: Zaznacz cały
13 listopada 2009
NASA ogłosiła, że w ramach projektu LCROSS odkryto obecność wody na dnie krateru Cabeus na Księżycu.
Czy to nie wydruk z Wikipedii? W Arkham internet nie był tak rozpowszechniony, jak w innych miastach. Może w Essex było po prostu za mało ludzi? Wolał jednak głębiej się nie zastanawiać nad istotą tego, dlaczego tutejsza młodzież ma tak słaby dostęp do informacji. Westchnął, zmiął kartkę i wsunął do kieszeni, zrobił to odruchowo. Pomyślał nawet, by ją odłożyć, ale drzwi do gabinetu skrzypnęły przeciągle, obwieszczając czyjeś przybycie...
Odwrócił się powoli. To nie profesor. Persona, która stała w drzwiach nie była z uczelni. Nie drgnął. Nie mógł nawet dojść do tego czy ma przed sobą kobietę, czy może mężczyznę. Patrzył, widział i... nie widział. Obraz znikał w jego pamięci. Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale żaden głos nie dobył się z jego gardła.
Odwrócił się powoli. Profesor wszedł do środka podciągając spodnie i chrząknął znacząco, wskazując mu miejsce - rozklekotane krzesło, nadgryzione zębem czasu, tylko pozostałości po złoceniach opiewały czasy jego minionej świetności. Usiadł, stawiając teczkę obok lewej stopy, profesor zasiadł w głębokim, obitym skórą fotelu i sapnął, rozpinając guzik marynarki, co spowodowało nagłe wylanie się zapasów podskórnego tłuszczu zaległego pod skórą, koszula zatrzeszczała. Larry pomyślał, że zaraz pęknie i niechybnie błękitny guzik trafi go wprost w prawe oko, tym samym... Uspokoił swoje myśli.
-Panie profesorze, jeśli chodzi o moją pracę semestralną... - Zaczął mówić, gdy spostrzegł, że tamten przypatruje mu się bezmyślnie.
-Panie Talbot, pana praca semestralna jest naprawdę wybitna. Nie w tym rzecz. - Chrząknął ponownie i sięgnął do butonierki by dobyć złoty pierścień, na którym wygrawerowane było Oko Ślepca. - Chodzi o to, że musi pan umrzeć, panie Talbot.
Otworzył usta i zaniemówił, ten symbol, znał go. Złapał za teczkę i wstał, chciał wyjść, umknąć przed cieniem, który skradał się po jego kręgosłupie, lecz nie zdążył. Ciemność i nieświadomość przyszła nagle, gdy kula przeszła przez potylicę, a następnie wyszła środkiem jego twarzy, zostawiając po sobie strzępy czaszki i mózgu, które rozbryznęły się na biurku i twarzy profesora Canninga.
-Panie profesorze, jeśli chodzi o moją pracę semestralną... - Zaczął mówić, gdy spostrzegł, że tamten przypatruje mu się bezmyślnie.
-Panie Talbot, pana praca semestralna jest naprawdę wybitna. Nie w tym rzecz. - Chrząknął ponownie i sięgnął do butonierki by dobyć z niej chustkę, którą nerwowo otarł usta. - Chodzi o to, że powołuje się pan na pewne, khm, dzieło...
-Chodzi panu o „Necronomicon”? Nawiązałem tylko do opracowania Jillian Alistair-Woodrobe, uznałem, że to ciekawy opis zjawisk przyrodniczych. Tylko tyle. - Obserwował twarz profesora, na skroniach i pod nosem kropliły się perły potu. Nie rozumiał. - Czy to wszystko, panie profesorze?
Canning nie odpowiedział, skinął tylko i otarł czoło, a następnie usta chustką. Larry wstał, łapiąc za teczkę i skierował się do drzwi, rzucając jakieś niewyraźne pożegnanie, nauczyciel odpowiedział mu tym samym.
Talbot czuł narastający ból głowy, dotknął swojego nosa, następnie spojrzał na palce. Krew? Chyba był przemęczony, przyda mu się długa, relaksująca kąpiel, jak dobrze, że to już piątek. Piątek to już prawie weekend.
Obrazek Tak więc, zapraszam, zapraszam, do sesji. Od graczy wymagam, ale od siebie również. Od razu zapowiadam, że odpisywać będę raz w tygodniu, jak się uda, to dwa razy: stawiam jakość nad ilość. Sesja ta rozgrywać się będzie w czasach współczesnych, w radosnym, pięknym Arkham z utworów Lovecrafta, zastrzegam sobie jednak, że nie będę wiernie odwzorowywać jego pomysłów, z powodu nafaszerowania literaturą wszelką.
Sesja na pograniczu kryminału/horroru z domieszką psychozy.

W karcie wymagam:

Imię:
-wiadomo chyba?

Drugie imię:
-może być, ale nie musi

Nazwisko:
-to raczej wymagane

Data i miejsce urodzenia:
-gra zaczyna się 1 stycznia 2009 roku, więc „wolność Tomku...”, jednak wolałabym, żeby postacie były raczej dojrzałe (w przedziale 26 - 45 lat), i proszę nie robić dwudziestoparoletnich profesorów, umf
pochodzenie: dowolne, choć wolałabym rdzennych Europejczyków nad inne nacje, ewentualnie mile widziane są osoby z Bostonu czy Worcester

Pseudonim/ksywka:
-może być, nie musi, zależna także od zawodu

Słabość/uzależnienie:
każdy w jakiś sposób jest od czegoś uzależniony, choć nie zdaje sobie z tego sprawy

Zawód:
-detektyw (z uprawnieniami, były policjant, wg własnego pomysłu, tylko proszę o realizm)
-policjant (najlepiej aspirant - śledczy w wydziale kryminalnym bądź patomorfolog, przy odpowiednim zaangażowaniu można nadać sobie wyższą rangę)
-badacz (nauczyciel bądź niezależny, najlepiej profesor jakiejś dziedziny)
-duchowny (czynny, po święceniach, preferuję kościół łaciński, choć wg woli i znajomości tematu)
-prostytutka / „tancerka egzotyczna” (osoba na granicy prawa, z jakiegoś powodu uprawiająca ten, a nie inny zawód)
-zwykły człowiek (choćby sklepikarz, piekarz, bezrobotny czy pracujący dorywczo, wg własnego uznania)

Zdolności, umiejętności i wiedza:
-dość oczywiste, te związane z pracą, z wykształceniem, z częstotliwością śledzenia nowinek, plotek i innych, dobrze byłoby także podać zakres zdolności interpersonalnych, jak i poziom „usportowienia”
znane języki: angielski nie jest konieczny, podanie stopnia zaawansowania przy każdym języku jest konieczne

Rola w pracy:
-od słodkich idiotek, żółtodziobów i żartownisiów po lokalną plagę, zimną sukę i szarą eminencję, wg uznania, ale proszę o ładny opis i uzasadnienie objętej roli (opisać rolę z poprzedniej pracy i tej z Arkham, o ile się zmieniła)

Rola w życiu:
-matka, ojciec, samotny wilk czy działacz społeczny, wg uznania, ale tu także proszę powiedzieć, na kogo postać pozuje, ewentualnie komu/czemu się poświęca

Hobby:
-jedno, ta jedna, jedyna rzecz, która fascynuje i potrafi wciągnąć na całe dnie, noce, a nawet tygodnie
Zainteresowania:
-dowolne, piłka nożna, inny sport, może publicystyka naukowa i nowości kulinarne?

Cel: (zaznaczam, że wasze postacie nie są już raczej rozkosznymi nastolatkami i jakoś się ustabilizowały, chodzi tu o cel długodystansowy, coś, co będzie zwieńczeniem długoletnich starań bądź...)
-bierny (coś, co nas przerasta, u większości jest samowolne, może to być założenie rodziny czy po prostu egzystowanie na jakimś poziomie, u niektórych występuje też dążenie do autodestrukcji w postaci „życia chwilą”)
-aktywny (ten, do którego dążymy, działamy aktywnie, choć może nie skrupulatnie by go osiągnąć)

Typ wg Florence Littauer: (po prostu wybrać typ dominujący)
-towarzyski sangwinik
-perfekcyjny melancholik
-spokojny flegmatyk
-energiczny choleryk

Typ wg Johna Hollanda: (tutaj również, max. 2)
-realistyczny
-badawczy
-artystyczny
-społeczny
-przedsiębiorczy
-konwencjonalny

Typ wg Younga: (tutaj raczej wiadomo)
-ekstrawertyk
-introwertyk

Wygląd:
-o którym bym zapomniała, a to również ważne, choć nie tak ważne, jak mogłoby się niektórym wydawać

Historia:
-ogólny zarys codzienności postaci + powód zmiany miejsca zamieszkania (nie, postacie nie mogą być z Arkham, choć ich rodzina - owszem; Dunwich? Innsmouth? na własną odpowiedzialność) + przybycie (przeprowadzka?) do Arkham i pierwsze dni w mieście (postacie nie mogą być w mieście krócej niż tydzień i dłużej niż dwa miesiące)

Rodzina:
-marzyłby mi się ładny opis każdego z członków bliskiej rodziny, podejście do niego postaci, relacje
-i tu także, choć może jakoś oznaczonych, poproszę zmarłych członków rodziny, którzy byli dla postaci ważni, powód tego, etc., no, chyba, że takich nie ma

Znajomi z Arkham (wybrać min. jedną osobę, napisać gdzie została poznana i stosunek postaci do niej - może to być np. „sąsiad, który zawsze wita się z nią/nim w sklepie”, ew. można wziąć kogoś jako członka rodziny, w razie czego pytać i dowiadywać się)
-Charles Murray - inspektor, komendant policji w Arkham. Człowiek starej daty, chodzą słuchy, że od wielu lat winien być na emeryturze. Włos przyprószony siwizną, nieco wytarty czubek głowy, dorodne wąsiska i wieczny grymas niezadowolenia. Przy bliższym poznaniu okazuje się miłym i serdecznym mężczyzną, choć w sprawach służbowych jest powściągliwy i stanowczy. Mieszka wraz z swoją żoną - Clarise, czasem wspomina o swojej córce, która ponoć wyjechała do Europy.
-Cristian Talbot - studiuje medycynę na UM. Drobny blondyn, wiecznie zamyślony bądź roztargniony, typ samotnika. Mieszka wraz z matką - Sarą i młodszą siostrą - Isabell.
-James Talbot - pijaczyna, żyje z zasiłku, można go często spotkać w obrębach takich spelun, jak „Kiszka diabła”. Typ wiecznie śmierdzący tanią gorzałką, wygląda na miejscowego przygłupa, ludzie często mówią, że jest szalony. Przy bliższym poznaniu okazuje się, że uczył historii na UM, miał żonę i dwójkę dzieci, ale z jakiegoś powodu musiał odejść. Podaje różne wersje wydarzeń, które go do tego zmusiły.
-Alexander Pity - stary proboszcz, chudy, wysoki z twarzą poznaczoną głębokimi zmarszczkami oraz plamami wątrobowymi. Człowiek małomówny, rzadko opuszcza mury swojej parafii. Wśród księży krążą plotki, że „stracił wiarę”, parafianie są tego pewni.
-Maya Tavic - rektor na UM. Pulchna, rudowłosa kobieta po pięćdziesiątce, profesor nauk przyrodniczych, prawdopodobnie stara panna, choć chodzą słuchy, że często wdaje się w romanse z dziekanatem.
-Bella Jacobs - młoda kasjerka w sklepie obuwniczym „Lines”. Niska, ale ładna dziewczyna, o włosach pofarbowanych na fioletowo, ma niezwykle duże, ciemne oczy. Zawsze zagaduje klientów, twierdzi, że przeniosła się tutaj zaraz po szkole średniej, czyli jakieś dwa lata temu.
-Garry Hicks - znany bardziej jako „Rzeźnik”, pracownik i właściciel zakładu pogrzebowego „Hicks & sons”, zadbany czterdziestolatek, przystojny wdowiec o krótkich, zawsze zaczesanych do tyłu włosach. Typ eleganta, ku zdziwieniu ogółu bywalec „Kiszki diabła”.

Kod: Zaznacz cały

Ilość graczy: 6 (z każdego zawodu po łebku).
Propozycje postaci wklejać w temat rekrutacyjny (najlepiej tuż przed wysłaniem mi karty), żeby się nie powtarzały i była jasność, co do wachlarza osobistości.

Re: [Zew Cthulhu/Autorski] Tajemnice Arkham

: piątek, 22 stycznia 2010, 12:11
autor: Darlar
Ciekawe, ciekawe. :D A archetypowy reporter by nie przeszedł? XP

Re: [Zew Cthulhu/Autorski] Tajemnice Arkham

: piątek, 22 stycznia 2010, 14:14
autor: Mae
Darlu, jestem bardzo elastyczna (bez skojarzeń, proszę!), więc wiesz, że to zależy nie tylko od profesji, ale także od tego, jakie zainteresowania i osobowość będzie miał Twój bohater, a także od tego, co kryje w sobie jego przeszłość...
...bo o przyszłości zadecyduję ja. ;)


EDIT:

Może to kwestia nadgorliwości, ale dodałam nieco tekstu do rekrutacji i wciąż mam taką malutką iskierkę nadziei, że znajdzie się ktoś, kogo skusi ten ciężki klimat. Gwarantuję odrobinę czarnego humoru dla osłody.

Re: [Zew Cthulhu/Autorski] Tajemnice Arkham

: piątek, 22 stycznia 2010, 23:56
autor: Marz
Może bym i spróbował, bo wygląda bardzo fajnie, ale niestety raczej kiepsko znam realia Kejfulu, i nie chciałbym rozwalić komuś sesji swoją niewiedzą ;/

Re: [Zew Cthulhu/Autorski] Tajemnice Arkham

: sobota, 23 stycznia 2010, 00:07
autor: BoneGrinder
Czy będzie jakaś śladowa mechanika? Może i głupio pytam, bo cyferek nie widzę, ale wolę się upewnić.

Re: [Zew Cthulhu/Autorski] Tajemnice Arkham

: sobota, 23 stycznia 2010, 01:47
autor: Mae
Marz, nie trzeba znać De Grejt Ka-tu(ł)lu ;F Sęk w tym, że wcielamy się tu w takich zwykłych, przeciętnych ludzi, o Arkham wiedzieć wiele nie trzeba, nie wymagam rzucania cytatami w języku przedwiecznych ani znania na pamięć topografii Essex. Pożądanym byłoby wręcz, byś udawał, że taki ktoś, jak H. P. Lovecraft nigdy nie mieszkał w Providence. Natomiast Szalony Arab Abdul Alhazred owszem, gdzieś tam żył, może o nim słyszałeś? ;]
Spokojnie. W razie czego czekam na karty, posłużę radą czy swoim lekkim piórem.


BoneGrinder, w tego rodzaju sesjach raczej wystrzegam się mechaniki, wolę bazować na umiejętnościach, historii i osobowości bohatera, dlatego wymagam wyszczególnienia tylu "pierdółek". Chyba, że śladową mechaniką nazwiesz rozpisanie sobie umiejętności bohatera i rzucanie monetą "Orzeł - złamał się, reszka - tylko trochę go poturbowało". Wątpię, żeby ta sesja miała charakter bijatyki, w której statystyki są niezbędne, żeby gracze się nie pozabijali w Off Topicu.

Z góry przepraszam za błędy na górze, na dole... Jest późno, powinnam już spać.


EDIT:

Przyszło mi coś na myśl. Karty wysyłajcie mi na maila: maeziliel@gmail.com
Najlepiej w formacie *.odt lub *.doc, *.pdf też nie pogardzę, ale tam raczej ciężej wprowadzać poprawki.

Re: [Zew Cthulhu/Autorski] Tajemnice Arkham

: sobota, 23 stycznia 2010, 11:58
autor: Darlar
Znajomość realiów przez postać jest wręcz niewskazana moim zdaniem :P

Re: [Zew Cthulhu/Autorski] Tajemnice Arkham

: środa, 27 stycznia 2010, 21:35
autor: Sirvalan Sitro
Ponieważ zarejestrowałem się tutaj z nudów spowodowanych drastycznymi zmianami na moim poprzednim forum (niezwiązanym bezpośrednio z RPG), toteż zgłaszam chęć do tej (na razie) niezbyt rozwlekłej sesji, która nie wymaga znajomości świata.

Kartę zrobię najprawdopodobniej w piątek, najprawdopodobniej wezmę grabarza.