Strona 1 z 1

Dokąd zmierzam

: środa, 24 lutego 2010, 19:48
autor: Szczery.z.polski
W erze ludzi zajętych pogonią szczęścia
iluzji, za srebrnika sprzedających swą dusze,
nic nie znaczącym słów potoku,
bez przyszłości, bez pamięci, bez chęci.
Im bardziej się staram, tym ból większy.
Sny, niegdyś ukojeniem, stały się koszmarem,
chwile niegdyś tak piękne, beznamiętne.
Ideały z dzieciństwa, przemijają wraz z nim,
bohaterowie, razem z ich czynami,
pod grobową deską, zapomniani, niechciani.
Ileż łez trzeba wylać by poruszyć sumienie
zagłuszone, zdjąć knebel z jej głosu.
Ileż ludzi musi skonać, ile w samotności
wydać swe ostatnie tchnienie, pełne cierpienia.
Pytam, gdzie jest Bóg, czy to piekło, w którym
płace za swe grzechy? Czy nie dane mi
przekroczyć bram świętych progi?
Pytanie za pytaniem, szukając odpowiedzi,
otulony w pościeli, szukam właściwej drogi.

Re: Dokąd zmierzam

: czwartek, 25 lutego 2010, 15:57
autor: Alucard
Jak już wczesniej pisałem - niepotrzebne inwersje i archaizacje. Znowu pytam o celowość, bo w tekście wszystko musi byc po coś. Misz masz motywów - niegłupiś, tylko brak Ci dyscypliny. Staraj się skupić na czymś konkretnym zamiast zbawiać światy w każdym tekście i dokonywać hiperuniwersalnych diagnoz.

Powodzenia.

Re: Dokąd zmierzam

: czwartek, 25 lutego 2010, 20:59
autor: Szczery.z.polski
Celem moich wierszy jest skłonienie do refleksji. Rozumiem, że nie każdemu musi się mój styl podobać, ale jest to coś mojego. Wciąż szlifuje technike, wiem, że nie jestem na poziomie jakiego bym pragnął, ale się staram, i to dla mnie jest najważniejsze. Pozdrawiam

Re: Dokąd zmierzam

: piątek, 26 lutego 2010, 16:16
autor: Alucard
Rozumiem. Ale do refleksji może skłaniać zarówno cegła leżąca na chodniku jak i podpalanie światów - żeby opisać dobrze to pierwsze, trzeba wiedzieć jak się bawi w tworzenie wierszy. Żeby opisać to drugie - trzeba być geniuszem. Niewielu się udawało.

Ogólnie nie krytykuje twoich aspiracji czy światopoglądu, ale żeby wskakiwać na wyżyny, trzeba zaczynać od rzeczy mniejszych. No, ale żeby było konstruktywnie to teraz kilka rad (ewentualnie zapytań).

Mówisz, że szlifujesz styl - styl to nie nagromadzenie środków, tylko to nieuchwytne coś, po czym poznaje się poetę/pisarza. Peiper powiedział: "dajcie mi dwie metafory a powiem wam o autorze więcej niżbym czytał dziesiątki jego biografii". Jakoś tak to szło - żeby mieć własny styl, trzeba naprawdę ziesiątek stron. Bo, moim zdaniem, różni się on od czasowych preferencji. No, może wyłączając takich jak Rimbaud, ale oni... [patrz wyżej - słowo geniusz].
Osobiście pisze od lat pięciu i dopiero od pół roku pojawia się u mnie to coś, co nazwałbym swoistą manierą. Takim wewnętrznym nakazem jak układać słowa. Po co to piszę - bo u Ciebie wygląda to następująco: walisz środki, najlepiej chwytliwe, łatwo wpadające w ucho, i jazda.

1)Inwersje - to juz jest archaizacja. Kiedyś na porządku dziennym, w literaturze współczesnej pełnią rolę swoistych magnesów - przyciągają ucho. Nie brzmia naturalnie, więc czytelnik musi się zatrzymać, zastanowić, zwrócic uwage na to, co akurat w tym wersie autor ma mu do powiedzenia. Są naprawdę silnym pierdolnięciem, więc nei urzywa się ich raczej zbyt często. Jedna na tekst to juz i tak dużo, a kilka, nie dosć że psują wrażenie i sztucznie archaizują, to jeszcze tracą na sile wydźwięku.

2)Przerzutnie - tak jak powyżej. Obok zwrócenia uwagi na fragment maja jeszcze budować wieloznaczności. I to nie wieloznaczności przypadkowe. Tutaj już przesyt zależy od konwencji - wybacz, ale może u Świetlickiego czy Sendeckiego tak - u nich, gdzie poezja to zabawa, taka multiplikacja tropów jest fajna. U ciebie wiele przerzutni po prostu pojawia się... nie wiem po co... oczywiście nie wszystkie.

3)Archaizacja - po prostu-po co? Słowo ILEŻ... nie dało się zastąpić czymś innym? Po co sztucznie postarzać tekst?

4)Tematyka - w sumie nawet nie wiem o czym wiersz jest. I nie dlatego, żem głupi. Lubię cztać. Ba! Uwielbiam. I czytam dużo. Tu nie wiem nawet jak to ugryźć. Za dużo tego - zaczynasz jeden pomysł, skaczesz do drugiego... Gdyby jeszcze potraktować to jako jakis sylogizm (skora a=b, b=c to a=c). Ale tutaj sie nie da. Niestety. WIęcej dyscypliny.

5)Metafory dopełniaczowe - dobra rada. Unikaj. Spłycają tekst i sprawiają, że czuje się jakby autor był pozerem próbującym na sie upoetyzowac tekst. POTOKI (kogo/czego) SŁÓW. ILUZJE (kogo/czego) szczęścia... Ograniczać.


Ogólnie - nie chce zgnoić. Chce doradzić. Co z tym zrobisz - twoja rzecz. Ogólnie jak mówiłem - dużo pracy jeszcze. Ale pisz. Może coś z tego będzie.

POdoba mi się twoja skromność - starasz się, mówisz. Więc staraj się dalej i nie poddawaj. Z jednej strony nie można wymagać, by chłopak bez nóg został piłkarzem. Jeśli się nie ma jakiejś choć drobnej iskry, to lipa. Z drugiej - zbyt wczesnie na wyrokowanie. Według mnie iskra może jest. Zobaczymy czy sił starczy.

Pracuj pracuj. I prześlij mi na maila coś za miesiąc. Wtedy, o ile Cię to interesuje (bo mnie w sumie tak) pogadamy dłużej.

Kacper Alucard A.
Mail: Kacper1988@onet.eu

Re: Dokąd zmierzam

: czwartek, 4 marca 2010, 13:45
autor: AsiaWZieleni
To, że autor jest typem refleksyjnym nie oznacza jeszcze, że jego utwory skłaniają do refleksji. Egotyzm nie implikuje wrażliwości duszy.
Inwersje i partykuły nie muszą być wysiloną archaizacją. Ja na co dzień mówię inwersjami. I wciskam w piramidalnie złożone zdania nieprzyzwoite ilości partykuł. Tyle o moich prywatnych zboczeniach. W tekstach pisanych lepiej trzymać swoje dewiacje na wodzy.

Re: Dokąd zmierzam

: sobota, 6 marca 2010, 23:14
autor: Narmo
Widać pewien potencjał w Twoich wierszach. Widać także poważne braki lekturowe = brak orientacji w tym, co już było, a co jest dzisiaj.
Jak wyżej - polecam zainteresować się wyglądem polskiej poezji współczesnej (pisząc "współczesnej" nie mam na myśli Miłosza, Herberta i Szymborskiej, a raczej ostatniego dwudziestolecie, które to niedawno zamknęliśmy 1989-2009). Trudno o konkretne pozycje, które syntetycznie mówią o czymś tak świeżym, ale po kontakcie na PW mogę pomóc opracowaniami, że się tak wyrażę „amatorskimi” (przedegzaminowa kolaboracja studencka).
Alucard pisze:nie można wymagać, by chłopak bez nóg został piłkarzem.
Alu! Jak to nie?!:D
Andrzej Bursa pisze: (...)
kolekcjonuje kadłubków
takich frajerów bez rąk i nóg
ma ich 22
czyli dwie jedenastki
i powiada
hopla chłopcy dziś uczymy się grać w piłkę nożną
- nie mamy nóg - chrypią ci abnegaci
- e bzdura - marszczy się doktor
ja szedłem przez życie o własnych siłach
o własnych siłach cuda zdziałać można
i mruga na pielęgniarza wysłużonego ex-sierżanta

pół roku trwały treningi w sanatorium za kolczastym drutem
ja nie wiem czy wyrosły im nogi
nie wiem jak to się stało
ale widziałem ich wiosenny mecz
grali chłopaczkowie w football że ha.
Wybaczcie, ale nie mogłem się powtrzymać.

Re: Dokąd zmierzam

: niedziela, 7 marca 2010, 22:32
autor: Neprijatel
Ja Ci mogę pomóc lekturami. Razem przedrzemy się przez zarośla nieoczytania.

Zarośla nieoczytania, niezłe, nie? :)

Re: Dokąd zmierzam

: poniedziałek, 8 marca 2010, 14:47
autor: Alucard
O kurwa, Szczery, jednak odniosłeś sukces - dzięki tobie zebrała się cała śmietanka. Dawno nie było okazji spotkać się na forum.

Podpisuję się pod Nepem - pisz na PW, służę pomocą.

Re: Dokąd zmierzam

: poniedziałek, 8 marca 2010, 19:45
autor: Carchmage
To ja tak głosem zza grobu:

Nie do zaprzeczenia jest prawdziwość postulatu przedmówców - w Twoim wierszu widać jakieś nieoczytanie, nieznajomość tego, co już powiedziano. To nic złego i nie chcę tego pisać, by pocieszyć się tym, iż ja przeczytałem kilka książek. Czasem potrzeba ukłucia w tyłek, by głową wpaść między tomy Becketta - wiem, co mówię (ten Beckett tutaj bez większego związku).

Trzeba sobie w istocie odpuścić trochę patosu ("ileż"! przypomina mi się podręcznik mojego współlokatora, książka do analizy matematycznej: "niechaj będzie dana funkcja..." - po cholerę "niechaj", skoro linijkę wyżej jest "niech"?). Odniosłem wrażenie, że lubisz stać na szczycie klifu omiatanego wiatrem, mówić z flegmą, przeczesując siwe włosy, i chrypieć: "gdzie jest Bóg?", koniecznie ze zmrużonymi oczyma. Ponadto - w treści tego utworu jest jakaś idea poszukiwania i stękania, ale niewiele poza tym. Jest za to pewna niejasność:
Szczery.z.polski pisze:Ileż łez trzeba wylać by poruszyć sumienie
zagłuszone, zdjąć knebel z jej głosu.
To "jej" odnosi się do deski? I jej głosu? Jeżeli nie widzę czegoś oczywistego, to przepraszam za ignorancję.

Bardzo dobrze, że piszesz. Szczerze uważam, że masz potencjał, dlatego powinieneś to rozwijać. Chyba że się spostrzeżesz, iż progresu nie ma.

Aha, Alucard:
Alucard pisze:Gdyby jeszcze potraktować to jako jakis sylogizm (skora a=b, b=c to a=c).
Proszę, nigdy więcej sylogizmów kategorycznych, bo czekam właśnie na wyniki poprawki z logiki... ;P