Rozumiem. Ale do refleksji może skłaniać zarówno cegła leżąca na chodniku jak i podpalanie światów - żeby opisać dobrze to pierwsze, trzeba wiedzieć jak się bawi w tworzenie wierszy. Żeby opisać to drugie - trzeba być geniuszem. Niewielu się udawało.
Ogólnie nie krytykuje twoich aspiracji czy światopoglądu, ale żeby wskakiwać na wyżyny, trzeba zaczynać od rzeczy mniejszych. No, ale żeby było konstruktywnie to teraz kilka rad (ewentualnie zapytań).
Mówisz, że szlifujesz styl - styl to nie nagromadzenie środków, tylko to nieuchwytne coś, po czym poznaje się poetę/pisarza. Peiper powiedział: "dajcie mi dwie metafory a powiem wam o autorze więcej niżbym czytał dziesiątki jego biografii". Jakoś tak to szło - żeby mieć własny styl, trzeba naprawdę ziesiątek stron. Bo, moim zdaniem, różni się on od czasowych preferencji. No, może wyłączając takich jak Rimbaud, ale oni... [patrz wyżej - słowo geniusz].
Osobiście pisze od lat pięciu i dopiero od pół roku pojawia się u mnie to coś, co nazwałbym swoistą manierą. Takim wewnętrznym nakazem jak układać słowa. Po co to piszę - bo u Ciebie wygląda to następująco: walisz środki, najlepiej chwytliwe, łatwo wpadające w ucho, i jazda.
1)Inwersje - to juz jest archaizacja. Kiedyś na porządku dziennym, w literaturze współczesnej pełnią rolę swoistych magnesów - przyciągają ucho. Nie brzmia naturalnie, więc czytelnik musi się zatrzymać, zastanowić, zwrócic uwage na to, co akurat w tym wersie autor ma mu do powiedzenia. Są naprawdę silnym pierdolnięciem, więc nei urzywa się ich raczej zbyt często. Jedna na tekst to juz i tak dużo, a kilka, nie dosć że psują wrażenie i sztucznie archaizują, to jeszcze tracą na sile wydźwięku.
2)Przerzutnie - tak jak powyżej. Obok zwrócenia uwagi na fragment maja jeszcze budować wieloznaczności. I to nie wieloznaczności przypadkowe. Tutaj już przesyt zależy od konwencji - wybacz, ale może u Świetlickiego czy Sendeckiego tak - u nich, gdzie poezja to zabawa, taka multiplikacja tropów jest fajna. U ciebie wiele przerzutni po prostu pojawia się... nie wiem po co... oczywiście nie wszystkie.
3)Archaizacja - po prostu-po co? Słowo ILEŻ... nie dało się zastąpić czymś innym? Po co sztucznie postarzać tekst?
4)Tematyka - w sumie nawet nie wiem o czym wiersz jest. I nie dlatego, żem głupi. Lubię cztać. Ba! Uwielbiam. I czytam dużo. Tu nie wiem nawet jak to ugryźć. Za dużo tego - zaczynasz jeden pomysł, skaczesz do drugiego... Gdyby jeszcze potraktować to jako jakis sylogizm (skora a=b, b=c to a=c). Ale tutaj sie nie da. Niestety. WIęcej dyscypliny.
5)Metafory dopełniaczowe - dobra rada. Unikaj. Spłycają tekst i sprawiają, że czuje się jakby autor był pozerem próbującym na sie upoetyzowac tekst. POTOKI (kogo/czego) SŁÓW. ILUZJE (kogo/czego) szczęścia... Ograniczać.
Ogólnie - nie chce zgnoić. Chce doradzić. Co z tym zrobisz - twoja rzecz. Ogólnie jak mówiłem - dużo pracy jeszcze. Ale pisz. Może coś z tego będzie.
POdoba mi się twoja skromność - starasz się, mówisz. Więc staraj się dalej i nie poddawaj. Z jednej strony nie można wymagać, by chłopak bez nóg został piłkarzem. Jeśli się nie ma jakiejś choć drobnej iskry, to lipa. Z drugiej - zbyt wczesnie na wyrokowanie. Według mnie iskra może jest. Zobaczymy czy sił starczy.
Pracuj pracuj. I prześlij mi na maila coś za miesiąc. Wtedy, o ile Cię to interesuje (bo mnie w sumie tak) pogadamy dłużej.
Kacper Alucard A.
Mail:
Kacper1988@onet.eu