Re: [Freestyle] Harmondale - dom graczy
: niedziela, 1 kwietnia 2012, 22:03
Ha'arim
Ha'arim zamarł na swoim miejscu. Nie spodziewał się, że wrogów będzie tak wielu. Mimo, że gobliny nie należały do najwspanialszych wojowników to samo można było powiedzieć o ich zbieraninie. Ha'arim wiedział, że ich jedyną szansą jest zupełne zaskoczenie wroga. Większość uwagi półelf skupił na osobniku w zbroi, w którym nawet z tej odległości i w półmroku rozpoznał Zorana. Istniała spora szansa, że gdy on padnie reszta goblinów po prostu się rozpierzchnie. Pozostawała tylko kwestia tego jak to zrobić. Jego pancerz mógł ochronić go przed wybuchem ich mikstur, ale nie mógł osłonić go przed środkiem nasennym. Jego opary szybko by uśpiły zielonoskórego. Pozostawała jednak kwestia rzutu. Zdołał przygotować jedynie dwie porcje, a środek ma niestety słaby zasięg więc rzut musi być celny. Nie mógł też ignorować reszty słabiej uzbrojonych. Na wypadek, gdyby w momencie sygnału nie miał szans na dosięgnięcie przywódcy przygotował sobie w dogodnym miejscu wybuchowe mikstury.
Wzrok Ha'arima wędrował z golibnów na Pasov w oczekiwaniu na sygnał.
Rozglądając się dookoła intruzi podeszli do kasztanowca. Nie zwracali uwagi na dochodzące z chat, skromne światła dogasających powoli kominków. Przywiązane do drzewa goblinki, mimo pionowej pozycji zdołały zasnąć już jakiś czas temu. Zoran nie patyczkował się i obudził pierwszą z nich, wymierzając jej siarczysty policzek. Ta obudziła się nagle z lekkim piskiem, ale zaraz potem zamilkła.
Wtedy jeden ze stojących na tyłach goblinów, został trafiony strzałą w szyję, aż ta przebiła się prawie na wylot. Delikwent przewrócił się do tyłu na plecy.
Zoran nie zwrócił uwagi na to co się dzieje za nim i tym samym sposobem co poprzednio obudził drugiego więźnia. Część z goblinów jednak odwróciła się, aby spojrzeć co się stało, za nimi. Wtedy to jeden z nich wykrzywił się dziwnie i osunął się na kolana, a następnie padł na ziemię na wznak. Z jego karku wystawała należąca do Pasov strzała.
Na to właśnie czekali. Ha' arim chwycił w dłoń butelkę z środkiem usypiającym i najcelniej jak tylko potrafił posłał ją w stronę Zorana. Ryzyko niepożądanych skutków użycia tego środka było praktycznie zerowe. Musiałby jakimś cudem trafić któregoś ze swoich towarzyszy, aby jakoś sobie zaszkodzić.
Szczęściem półelfa było to, że mieli czas na trenowanie rzucania, a nie tylko samo zrobienie mikstur. Trafienie fiolką w goblina, w półmroku, z odległości około piętnastu kroków, wymagało posiadania elfiej zwinności. W każdym bądź razie, udało się i szklane naczynie z głośnym brzękiem rozbiło się o zbroję goblina, na wysokości brzucha. Ten wyjątkowo szybko zorientował się, albo po prostu wystraszył, gdyż nieomal natychmiast odskoczył, czy też odbiegł kilka ładnych kroków do tyłu. Inni zgromadzeni obok, nie byli jednak aż tak szybcy - dwóch goblinów, które były najbliżej, nieomal padło na ziemię najprawdopodobniej zasypiając, zaś trzech innych zachwiało się na nogach, jakby zaraz mieli zemdleć.
Zoran wydał rozkazy, zaś sam rzucił się do goblinek, sprawnie rozcinając ich więzy i uwalniając je. W międzyczasie, ocalałe na polu walki gobliny rozproszyły się po okolicy, a dwa z nich zmierzały w stronę Ha'arima.
Ha'arim od razu chwycił za fiolkę z wybuchową mieszanką. To, że zbliżali się do niego mogło pomóc mu w celnym rzucie. Poczekał aż podejdą do niego na odległość z której będzie całkowicie pewien, że trafi po czym z całej siły rzucił fiolkę w najbliższego goblina.
Mikstura zrobiła swoje! Korpus trafionego fiolką goblina goblina zamienił się w dziurawy worek mięśni i skóry, zawierający litry brązowej krwi. Resztki jego zmasakrowanego ciała wybuch odrzucił do tyłu, a solidna kałuża krwi pojawiła się na ziemi.
Manewr przyniósł szokujące wręcz rezultaty, jednak Ha'arim zdradził swoją pozycję i pozostałe gobliny ruszyły w jego stronę... Oprócz tego, wybuch z pewnością był sygnałem dla ludzi których zwerbowała Pasov, a którzy lada moment pojawią się na polu walki, otaczając wszystkich na nim zgromadzonych.
-O cholera...- Ha'arim był zaskoczony mocą ich mikstur - nie powinny być tak mocne - mruknął jeszcze i chwycił następną miksturę i rzucił ją w stronę pozostałych goblinów. Nie patrząc na efekty swojego rzutu zabrał się do szybkiego odwrotu. Liczył na to, że pojawienie się posiłków w postaci mieszkańców wsi da mu wystarczającą ilość czasu na wycofanie i znalezienie nowej dogodnej pozycji.
Ha'arim zamarł na swoim miejscu. Nie spodziewał się, że wrogów będzie tak wielu. Mimo, że gobliny nie należały do najwspanialszych wojowników to samo można było powiedzieć o ich zbieraninie. Ha'arim wiedział, że ich jedyną szansą jest zupełne zaskoczenie wroga. Większość uwagi półelf skupił na osobniku w zbroi, w którym nawet z tej odległości i w półmroku rozpoznał Zorana. Istniała spora szansa, że gdy on padnie reszta goblinów po prostu się rozpierzchnie. Pozostawała tylko kwestia tego jak to zrobić. Jego pancerz mógł ochronić go przed wybuchem ich mikstur, ale nie mógł osłonić go przed środkiem nasennym. Jego opary szybko by uśpiły zielonoskórego. Pozostawała jednak kwestia rzutu. Zdołał przygotować jedynie dwie porcje, a środek ma niestety słaby zasięg więc rzut musi być celny. Nie mógł też ignorować reszty słabiej uzbrojonych. Na wypadek, gdyby w momencie sygnału nie miał szans na dosięgnięcie przywódcy przygotował sobie w dogodnym miejscu wybuchowe mikstury.
Wzrok Ha'arima wędrował z golibnów na Pasov w oczekiwaniu na sygnał.
Rozglądając się dookoła intruzi podeszli do kasztanowca. Nie zwracali uwagi na dochodzące z chat, skromne światła dogasających powoli kominków. Przywiązane do drzewa goblinki, mimo pionowej pozycji zdołały zasnąć już jakiś czas temu. Zoran nie patyczkował się i obudził pierwszą z nich, wymierzając jej siarczysty policzek. Ta obudziła się nagle z lekkim piskiem, ale zaraz potem zamilkła.
Wtedy jeden ze stojących na tyłach goblinów, został trafiony strzałą w szyję, aż ta przebiła się prawie na wylot. Delikwent przewrócił się do tyłu na plecy.
Zoran nie zwrócił uwagi na to co się dzieje za nim i tym samym sposobem co poprzednio obudził drugiego więźnia. Część z goblinów jednak odwróciła się, aby spojrzeć co się stało, za nimi. Wtedy to jeden z nich wykrzywił się dziwnie i osunął się na kolana, a następnie padł na ziemię na wznak. Z jego karku wystawała należąca do Pasov strzała.
Na to właśnie czekali. Ha' arim chwycił w dłoń butelkę z środkiem usypiającym i najcelniej jak tylko potrafił posłał ją w stronę Zorana. Ryzyko niepożądanych skutków użycia tego środka było praktycznie zerowe. Musiałby jakimś cudem trafić któregoś ze swoich towarzyszy, aby jakoś sobie zaszkodzić.
Szczęściem półelfa było to, że mieli czas na trenowanie rzucania, a nie tylko samo zrobienie mikstur. Trafienie fiolką w goblina, w półmroku, z odległości około piętnastu kroków, wymagało posiadania elfiej zwinności. W każdym bądź razie, udało się i szklane naczynie z głośnym brzękiem rozbiło się o zbroję goblina, na wysokości brzucha. Ten wyjątkowo szybko zorientował się, albo po prostu wystraszył, gdyż nieomal natychmiast odskoczył, czy też odbiegł kilka ładnych kroków do tyłu. Inni zgromadzeni obok, nie byli jednak aż tak szybcy - dwóch goblinów, które były najbliżej, nieomal padło na ziemię najprawdopodobniej zasypiając, zaś trzech innych zachwiało się na nogach, jakby zaraz mieli zemdleć.
Zoran wydał rozkazy, zaś sam rzucił się do goblinek, sprawnie rozcinając ich więzy i uwalniając je. W międzyczasie, ocalałe na polu walki gobliny rozproszyły się po okolicy, a dwa z nich zmierzały w stronę Ha'arima.
Ha'arim od razu chwycił za fiolkę z wybuchową mieszanką. To, że zbliżali się do niego mogło pomóc mu w celnym rzucie. Poczekał aż podejdą do niego na odległość z której będzie całkowicie pewien, że trafi po czym z całej siły rzucił fiolkę w najbliższego goblina.
Mikstura zrobiła swoje! Korpus trafionego fiolką goblina goblina zamienił się w dziurawy worek mięśni i skóry, zawierający litry brązowej krwi. Resztki jego zmasakrowanego ciała wybuch odrzucił do tyłu, a solidna kałuża krwi pojawiła się na ziemi.
Manewr przyniósł szokujące wręcz rezultaty, jednak Ha'arim zdradził swoją pozycję i pozostałe gobliny ruszyły w jego stronę... Oprócz tego, wybuch z pewnością był sygnałem dla ludzi których zwerbowała Pasov, a którzy lada moment pojawią się na polu walki, otaczając wszystkich na nim zgromadzonych.
-O cholera...- Ha'arim był zaskoczony mocą ich mikstur - nie powinny być tak mocne - mruknął jeszcze i chwycił następną miksturę i rzucił ją w stronę pozostałych goblinów. Nie patrząc na efekty swojego rzutu zabrał się do szybkiego odwrotu. Liczył na to, że pojawienie się posiłków w postaci mieszkańców wsi da mu wystarczającą ilość czasu na wycofanie i znalezienie nowej dogodnej pozycji.