[Autorski] Straznicy

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

[Autorski] Straznicy

Post autor: Midnight »

U podnoża schodow pojawila sie mloda dziewczyna.Ubrana jedynie w polprzezroczysta suknie zdobiona odbijajacymi swiatlo ksiezyca diametami powoli zaczela wspinaczke po stopniach. Tlum zebranych w swiatyni kobiet westchnal z zachwytu i upadl na kolana.U szczytu schodow znajdowal sie kamienny tron zwienczony glowa kota. Po jego lewej stronie stala misa wypelniona po brzegi krysztalowo czysta woda, po prawej w identycznej misie plonol ogien. Dziewczyna powoli zmierzała w kierunku tronu. Gdy znalazla sie na szczycie pojawil sie obok niej wysoki mezczyzna ubrany jedynie w przepaske biodrowa. Podala mu szkatułkę i odwrocila sie twarza w kierunku zebranych. Zmiana nastapila tak szybko ze wiele z zebranych kobiet nie zdazylo zareagowac. U szczytu schodow, w miejscu gdzie jeszcze przed chwila stala mloda dziewczyna stal..........kot. Wspanialy, czarny kot z lsniacym futrem i plonacymi zielono oczami.
BASTET PRZYBYLA.




Pomieszczenia w ktorych mieszkali wybrani byly strikte dopasowane do ich. Kazde z nich mialo dwie czesci, pierwsza dla czlowieka, druga dla zwierzecia. Kazdy z was urzadzil je sobie dowolnie, tak aby czuc sie jak w domu. Kazde z mieszkan posiadalo rowniez polaczenie z wspolna sala gdzie mozna bylo wolny czas spedzac wspolnie z innymi mieszkancami bazy. Codziennie okolo godziny 10 zbieraliscie sie w sali cwiczen, gdzie pod nadzorem mistrzow uczyliscie sie w lepszym wykorzystywaniu swoich zdolnosci. Trening konczyl sie zazwyczaj okolo 15, i od tego momentu czas nalezal jedynie do was. Obowiazywala jednak zasada niewychodzenia poza budynek Korporacji za ktorej zlamanie grozilo wydalenie z szeregu wybranych lub nawet smierc. Dni mijaly wam spokojnie do momentu gdy okolo godziny 18 kazdy z was otrzymal powiadomienie ze w dniu jutrzejszym macie sie stawic w Swiatyni Wrot.





jezeli bedziecie miec jakiekolwiek pytania prosze pisac na pw. z gory rowniez przepraszam za eventualne bledy ale post ten powstawal o 4 nad rane a wtedy niestety nie zawsze mysli sie o ortografi :P
Ostatnio zmieniony wtorek, 13 marca 2007, 07:44 przez Midnight, łącznie zmieniany 1 raz.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Post autor: Epyon »

Xavras

Mężczyzna westchnął ciężko, leżąc na łóżku. Czytał książkę, jednakże nie była zbyt wciągająca. Po chwili odłożył ją na półkę. Podszedł do pianina, które stało w rogu pokoju i zaczął na nim grać. Lubił to. Gra dawała spełnienie i możliwość przelania w muzykę cząstki swego bólu i tęsknoty. W sumie sam był sobie winien, że nie ma przyjaciół. Z drugiej strony zazwyczaj nie byli mu do szczęścia potrzebni - poza chwilami takimi jak ta.
Obrazek
Hey(a)!
Marynarz
Marynarz
Posty: 214
Rejestracja: piątek, 1 września 2006, 10:35

Post autor: Hey(a)! »

Andrus Youster

Andrus leżał spokojnie na łóżku czytając jakieś stare czasopismo. Oderwał się od lektury spoglądając na jedną ze ścian pokoju. Na niej wisiało zdjęcie z dzieciństwa Andrusa. Przedstawiało ono dach wysokiego budynku i jego samego w wieku 10 lat.
- Niedługo przekroczę wrota...- pomyślał Andrus...
Artos
Kok
Kok
Posty: 928
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
Numer GG: 1692393
Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
Kontakt:

Post autor: Artos »

Hjon

Nie myśląc wiel o przyszłości zapuścił na maksa troche muzy (metal) i zaczą konsumować kolejną papkę jaką mu dali nazywając to obiadem.
Obrazek
Obrazek
War, war never changes...
Zorin
Marynarz
Marynarz
Posty: 279
Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
Numer GG: 9606247
Lokalizacja: Z daleka
Kontakt:

Post autor: Zorin »

Xaon

Pomyślałem o tym jacy to ludzie są głupi, mimo że sam byłem człowiekiem.
Wstałem z łóżka i zacząłem ćwiczyć - bardzo zwinnie się poruszałem, robiłem tak około 4 godzin. Jak skończyłem to walnąłem się na łóżko i próbowałem zasnąć.
Dum spiro, spero:)

Ambitosa non est fames.

Pozdrowienia Zorin! :D :D
corenick
Pomywacz
Posty: 37
Rejestracja: czwartek, 15 lutego 2007, 21:15

Post autor: corenick »

Teddy

Niedzwiedz podniosl sie z leza... Potrzasnal poteznym lbem, jakby chcial odpedzic natretna muche. Cos przerwalo sen, jakies bzyczenie...
-Grrrr...- zabrzmialo basowo po pomieszczeniu.
Odpowiedzial mu ten sam brzeczacy dzwiek. Aj! Sygnal! Przemiana zajela moment. Postawny mezczyzna powoli i leniwie przeciagnal sie po czym przeszedl do drugiego pomieszczenia. To tu bzyczalo natretnie. Oczywiscie jakas wiadomosc. Pochylil sie nad terminalem i zaczal czytac. Krzywy usmiechl pojawil sie na jego twarzy.
- Ups. Koniec nudy?... Jakaz jest cudowna..- zasmial sie do siebie dosc zlosliwie, po czym zabral kluczyki i popchnal Harleya do drzwi. Krotki spacer korytarzem i juz stal pod drzwiami Hjona. Zapukal, pozostawiajac na lakierowanej powieszchni drzwi delikatne zaglebienia, tak by przebic sie przez muze ktora walila zza zamknietych drzwi.
-HJON!- wrzasnal- MASZ OCHOTE ZOSTAWIC PARE PASKOW SPALONEJ GUMY NA SZACOWNYCH KORYTARZACH SZACOWNEJ (sit) KOPORACJI?
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Wang Zeng Yi

Potężny, aczkolwiek w widoczny już sposób stary tygrys o białej sierści w czarne pasy, spacerował po dziedzińcu budynku Korporacji. Machał leniwie ogonem i wyglądał jakby nad czymś się zastanawiał.

Przysiadł na zadzie, rozejrzał się dookoła i ziewnął potężnie. Postanowił jednak chyba zrezygnować z jakiejś interesującej rozrywki. Ruszył z powrotem do swojego pokoju, i ułożył się wygodnie na swoim posłaniu. Rozłożył przed sobą książkę i zaczął czytać, przekładając strony łapą.

Siedem dziesięcioleci nauczyło go, że nie należy zanadto podniecać się misją, o której nic nie wiadomo. Zwykle bowiem takie misje okazują się niewarte uwagi.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Post autor: Midnight »

Nocka minela wam spokojnie, aczkolwiek kazdemu na swoj sposob (Teddy spedzil ja w sali chronionej po tym jak w trakcie awantury z pracownikami Konsorcjum, ktorzy skonfiskowali mu Harleya , zmienil sie w niedzwiedzia i o malo nie zabil 2 z nich). Okolo godziny 11 do karzdego z was przyszedl pracownik majacy was zaprowadzic do swiatyni. Zostaliscie zaprowadzeni na szczyt budynku gdzie czekal juz na was pojazd antygrawitacyjny (popularny AV). Rozsiedliscie sie w nim wygodnie poczym pojazd wystartowal. Po okolo 20 min pojazd zaczal opadac w dol ku niepozornie wygladajacemu czworokatowi wykonanemu z ogromnych blokow granitowych. Na samej gorze znajdowala sie platworma londownicza (na ktorej wlasnie ladowaliscie) oraz schody wiodace w glab budynku. Po wyjsciu z pojazdu wasi przewodnicy poprowadzili was w strone schodow, ktorymi po okolo 10 min dotarliscie do stalowych drzwi z zamkiem kodowym. Jeden z nich wstukal kod po czym drzwi rozsunely sie ukazujac wam przestronne, aczkolwiek niewielkie pomieszczenie, ewidentnie bedace winda. Gdy wszyscy znalezli sie na jej pokladzie winda sama ruszyla w dol i po paru minutach stanela. Drzwi rozsunely sie, a waszym oczom ukazala sie przestronna komnata oswietlona tysiacami swiec i ozdobiona roznorodnymi figurkami przedstawiajacymi bostwa z wielu krain i czasow. Na samym srodku, umieszczona na zlotym postumencie stala ogromna szklana kula z ktorej wnetrza promieniowalo lagodne zlote swiatlo. Obok kuli stal Centrus, Glowny Mag Konsorcjum.
- Badzcie pozdrowieni Wybrani. W waszych rekach spoczywa los calej Galaktyki. Oto po wielu probach i testach znalezliscie sie nareszcie u kresu waszego oczekiwania. Dzis bowiem wasze dusze przekrocza progi nieznanego. W starozytnych ksiegach odnalezlismy zapiski mowiace o tajemnej swiatyni pradawnej bogini ludu, zyjacego wsrod piaskow i budujacego swoje siedziby nad naturalnym kanalem wodnym zwanym rzeka o nazwie Nil. Lud ten czcil wielu bogow, wedlug zapiskow w swiatyni jednego z nich przechowywany byl jeden ze skladnikow potrzebnych do sporzadenia elixiru. Byl on umieszczony w malej drewnianej szkatule i chroniony przez liczne straze. Waszym zadaniem bedzie odnalezienie i zdobycie tej szkatulki. Wasi przewodnicy zaprowadza was teraz do magazynow w ktorych zaopatrzycie sie w rzeczy mogace wam pomoc w zadaniu. Pamietajcie jednak aby zbytnio nie zmienic histori, bowiem kazdy nieprzemyslany postepek moze miec dla nas przerazajace skutki.
Skonczywszy swe przemowienie Centrus rozplynal sie w powietrzu, a do was podeszlo dwoje adeptow magi majacych za zadanie pomoc wam w wyborze.





uff wyszlo tego wiecej niz planowalam :oops: . ok tak wiec opiszcie teraz co ze soba zabieracie. pamietajcie jednak aby trzymac sie paru zasad. oto i one
1 zabieracie tylko po jednej sztuce broni, pamietajac jednak aby nie odbiegala ona zbytnio od czasow w jakie sie udajecie.
2 nie zapominijcie o ubraniach i ich opisie

dodatkowo kazdy z was dostanie branzolete maskujaca, ktora upodobni wasz wyglad do wygladu egipcjan (kolor skory).
przygoda na dobre zacznie sie od nastepnego postu. wybaczcie to przydlugie wprowadzenie ale jako ze straznicy to system autorski chcialam abyscie jak najlepiej go zrozumieli.
wszelkie uwagi do postow prosze na gg lub pw.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Wang Zeng Yi

Z westchnieniem niechęci wstał na tylne nogi, w ułamku sekundy przyjmując postać niskiego Chińczyka, z wyglądu już półwiecznego, o długich, siwych włosach związanych w warkocz, z długimi wąsami, w szarej riasie i sandałach. Jego twarz wyrażała przychylność do wszystkiego co żywe.

Ruszył za adeptami, wybierając sobie z broni jakiś długi, ciężki kostur, wyższy od niego o dobrą stopę.

Założył białą szatę egipskiego kapłana, przypominającą jego riasę. W takiej czuł się najpewniej, bo była podobna do tego, co nosił przez całe życie. Troszkę krótsza od riasy, siegała tylko do kolan, ale poza tym była bardzo podobna, tyle że biała.

Kostur pasował do tego stroju, dając wraz z branzoletą maskującą całkiem niezły efekt, można było go wziąć za kapłana.

Oparł się o ścianę i z uśmiechem patrzył na resztę.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Artos
Kok
Kok
Posty: 928
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
Numer GG: 1692393
Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
Kontakt:

Post autor: Artos »

Hjon

Ziewną niezbyt przejęty całą tą sytuacją, po czym podszedł do stolika z rzeczami i ubrał na siebie strój egipskiego wojownika, wraz tarczą i krótką włócznią używaną w tamtym okresie. W pasek jakim się oplótł włożył toporek żelazny, tak by czekał w gotowości na użycie przy jego boku. Resztą się zbytnio nie przejmował, tylko dręczyła go jedna sprawa:
- Jak będziemy się komunikować z tubylcami jeśli dojdzie do kontaktu? Żelazem czy słowem?
Obrazek
Obrazek
War, war never changes...
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Post autor: Epyon »

Xavras

Mężczyzna był trochę znudzony. Nie lubił piasku, a w Egipcie spodziewał się napotykać go na kązdym kroku. Równiez ubrał się jak kapłan, a jako broń zabrał dwa sztylety, chowając je pod szatą. Na prawą rękę włożył bransoletę maskującą, a na lewą taką samą, lecz bez żadnych specjalnych właściwości. Na szyi zawiesił symbol egipskiego boga - Atona.
Obrazek
Hey(a)!
Marynarz
Marynarz
Posty: 214
Rejestracja: piątek, 1 września 2006, 10:35

Post autor: Hey(a)! »

Andrus Youster

Ubrał się również jak kapłan. Prawdę mówiąc nie wiedział jak wtedy wyglądali kapłani więc ubrał się tak samo jak Wang Zeng Yi. Na lewą rękę założył bransoletkę maskującą. Jako broń wziął cztery małe sztylety do rzucania.
Zorin
Marynarz
Marynarz
Posty: 279
Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
Numer GG: 9606247
Lokalizacja: Z daleka
Kontakt:

Post autor: Zorin »

Xaon

A więc mężczyzna podszedł do stolika wziął z niego jeden sztylet który włożył do buta i procę z sakiewką z kulkami do procy które przypiął do pasa tak samo jak procę. Ubrał na siebie jakieś luźne czerwone spodnie których końce włożył do butów tak aby nie mogły te spodnie nigdzie powiewać i czarną również luźną za łokcie koszulę. Bransoletę maskującą założył na lewą rękę tam gdzie kończyła się koszula, tak aby jednak była widoczna. Potem buty wziął jakieś skórzane za kostki. Teraz gdy był już wypicowany tak jak chciał czekał co mu Ci głupi ludzie dalej każą robić. I między czasie wykonywał w miejscu jakieś zwinne ruchy dopóki nie stało się nic ciekawego.


proca nie tak jaka jest w dzisiejszych czasach tylko taka co się tak kręci w kółko i w pewnym momencie wypuszcza kulkę, jak ktoś nie rozumie to dajcie znać
Dum spiro, spero:)

Ambitosa non est fames.

Pozdrowienia Zorin! :D :D
Nekonushi
Bombardier
Bombardier
Posty: 890
Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
Numer GG: 10332376
Skype: p.kot.l.
Lokalizacja: W-wa
Kontakt:

Post autor: Nekonushi »

Paul Phoenix

Tym postem dołączam do zabawy, tak więc daruję sobie opis pokoju i poprostu opiszę odrazu co zabieram itp.


"Niedobrze" - pomyślał. "Jestem przede wszystkim stworzenie od myślenia i internetu, tak więc wycieczka w te czasy pozbawi mnie wielu atutów ... i wygód - zero MP3-ójek czy moich ulubionych bluz .... załamać się można." W jego głowie zaczęło świtać przynajmniej ubranie.
- Chciałbym wziąć białą przepaskę biodrową i jakieś wisiory, czy sygnety - Przemówił - W ten sposób wyglądałbym jak prosty, aczkolwiek zamożny kupiec podróżny. "Ale wtedy nie było przecież 13 latków kupców ...." - pomyślał. Na jego twarzy widoczne było załamanie i niesmak.
- Może mógłbym chociaż zabrać do plecaka czy innej przenośnej torby mój minikomputer ? - zapytał z nadzieją.
Pomyślał o broni - "Nie jestem zbyt biegły w używaniu broni, jedynie tego co mi dała natura ... albo raczej mutacja." Zamyślił się na dłuższą chwilę.
- Może mógłbym wziąć sztylet i jakieś rękawice takie, by wyglądały jak zwykłe, a w rzeczywistości na tyle wytrzymałe by przemiana moich dłoni w metalowe była niezauważona. - Znowu się zamyślił - Przydałby się jakiś ówczesny plecak, trochę pieniędzy i jakieś przedmioty na handel, którymi zakryłbym minikomputer. - Tymi słowami zakończył rozmowę i przygotował się psychicznie na odpowiedź odmowną.
Obrazek
Obrazek
Czerwona Orientalna Prawica
corenick
Pomywacz
Posty: 37
Rejestracja: czwartek, 15 lutego 2007, 21:15

Post autor: corenick »

NA WSTEPIE
Po konsultacjach z MG na privie robie update; 1 moj pokoj to iles hektarow lasu, takiego typowego amerykanskiego. Srodkiem leci droga, ktora prowadzi od korporacji do malego miasteczka ze stacja benzynowa i barem itp. Po drodze jest moj drugi pokoj... Zamontowany na stale karawan (z tych duzych) full wyposazony. ;)

TERAZ WRACAM DO GRY

Teddy wybral dla siebie ciezki, skorzany bat. Przyjzal mu sie uwaznie, krytycznym okiem ocenil splot skory (w sumie nie majac o batach zielonego pojecia).
- hehe... Bede poganiaczem niewolnikow... - pomyslal.
Wzial przepaske na biodra, kilka grudek zlota, branzolete z aparacikiem mowy, branzolete maskujaca i obrocil sie od polek w strone przewodnikow.
-No to gdzie moge sie przebrac? I czy ktos moze mnie ogolic na lyso?
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Post autor: Midnight »

Ubrani i gotowi stawiliscie sie znow w sali glownej. Po dluzszej chwili oczekiwania do sali wszedl Centrus, poprosil was abyscie ustawili sie w rzedzie po czym podszedl do karzdego z was, udzielajac wam ostatnich rad i uwag.

Wang Zeng Yi
Centrus zatrzymal sie przy tobie i z uznaniem spojrzal na stroj i kostur.
- Bardzo dobrze czcigodny starcze. Nie mozna niczego tobie zarzucic. Na twoje barki skladam dowodzenie pierwsza wyprawa. Pewien jestem iz pod twoim czujnym okiem cala druzyna bezpiecznie powroci do domu.

Hion i Xaon
Centrus ograniczyl sie jedynie do skiniecia wam glowom. Po chwili jednak zawrocil i odezwal sie do Xaona
- Wciaz Xaonie jestes dla nas zagadka. Postaraj sie powsciagnac swoj charakter i pomoc jak mozesz wybranym w ktorych szeregach sie znalazles.

Xavras i Teddy
Jako ze przez przypadek lub umyslnie staneliscie obok siebie Centrus zwrocil sie do was obojga
- Waszym zadaniem jako tych ktorzy dzierza w swych rekach najwieksza sile druzyny, bedzie jej obrona. Chracie swych braci jak potraficie najlepiej, nie ryzykujcie jednak zbytnio gdyz zycie kazdego z was jest dla nas na wage zlota.

Andrus Youster
- Twym zadaniem Andrusie bedzie koordynowanie ruchow calej druzyny, co jak sadze nie powinno sprawic ci wiekszych trudnosci. Wykorzystoj swoj dar madrze w sluzbie swoim towarzyszom.

Paul Phoenix
Do ciebie jako do ostatniej osoby w druzynie zwrocil sie Centrus.
- Mlodziencze, adepci przedstawili mi twoja prosbe, ktora sprawila iz na nowo musielismy przemyslec pewne aspekty tej wyprawy. Po dlugich konsultacjach doszlismy do wniosku iz mozemy delikatnie nagiac nasze postanowienia. W zwiazku z tym skladam na twoje rece specjalnie skonstruowany komputer. Wygladem przypomina on zwoj pergaminu, jednakze po wpisaniu odpowiedniego kodu mozesz z niego korzystac. Niestety urzadzenie to ma pewne ograniczenia i obawiamy sie ze wiele wam nie pomoze. Rekawice oczywiscie dostaniesz.

- Zatem jestescie juz gotowi do wyprawy. Kazdy z was dostanie aparaty mowy umieszczone w branzoletach ktore zostaja wam wlasnie rozdawane. Przyjmijcie blogoslawienstwo i podejdzcie do wrot.

Uklekliscie przed magiem i przyjeliscie jego blogoslawienstwo po czym ustawiliscie sie wokolo kuli. Mag nakazal wam dotknac jej powierzchni co niezwlacznie uczyniliscie. Waszym cialem wstrzasnal bol tak potezny ze na pewien czas straciliscie przytomnosc.
Obudzily was palace promienie sloneczne i zar bijacy z nieba. Wokol was rozposcieralo sie moze piasku, a jedynym urozumajceniem kraiobrazu bylo miasto majaczace w oddali.


zatem ruszamy :D
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Nekonushi
Bombardier
Bombardier
Posty: 890
Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
Numer GG: 10332376
Skype: p.kot.l.
Lokalizacja: W-wa
Kontakt:

Post autor: Nekonushi »

Paul Phoenix

"Cóż, komu w drogę temu w czas." Pomyślał, a następnie powtórzył to na głos. Sprawdził, czy wszystko jest - zwłaszcza "Pergamin" w rzeczywistości będący komputerem.[/b]
Obrazek
Obrazek
Czerwona Orientalna Prawica
Zablokowany