[Świat Pasem] Pradawni Władcy

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

No proszę, ktos mnie podziwia.. :oops:

+5 do KZ


Nefryta:

-Pokaż ten symbol!- ódparł przesuwajac kolejna kartkę., gdy Nefryta podniosła stopę Czarownik opadł na forel. -Bodajby to piekło pochłonęło!- powiedział i pobladł. Zamknął książkę. -Jest źle.- zabrał dziewczynę na samagórę do biblioteki. Pośrodku stał stół o kryształowym blacie. Czarownik przyłożył do niego ręce i powierzchnia stała się przejrzysta, po czym pojawiły siean neij obrazy. Pojawiły sie wszystkie posadane przez nefryte symbole i jeszcze trzy kolejne.
-Pierwsze dwa nie były niczym specjalnym, bo to znamiona mocy. Kolejne dwa też by nei zbudzyły mych podejzeń, ale dalsze...- obraz w zwierciadle się zmienił a czarownik kontynuował. -PokażęCi teraz zastosowanie tych symboli. Jest ono rytualne i ma na celu uzyskanie konkretnego efektu. Patrz.- obraz zawirował i zniknął. Pojawił się obraz nefryty. Na nednym ramieniu pojawił się pierwszy, a na drugim - drugi znak. -Te znaki zmieniaja siłę woli w siłę psychiczną. Powodują, ze stajesz się bardziej zdecydowana...- na ciele projekcji nefryty pojawiły się kolejne dwa znaki.
-To ma związek z jakaśszczególnazdolnoscią. W Twym wypadku - z mgłą.- na obrazie pojawiły siejeszcze trzy znaki. Czarownik kazał nefrycie spojżeć na skórę spodu dłoni. Dziewczyna obróciłą rękę by stwierdzic.. ze jest czarna od spodu. Wygladało to jak odbarwienie jakiegos rodzaju...
-Patrz dalej- mówił czarownik, a na projekcji pojawił się kolejny symbol. Karnacja postaci stała sie czarna jak smoła, a włosy i oczy stały się wściekle czerwone.
-W tym miejscu zwiększa się Twa zręcznosć.- powiedział Darkning. Pojawił się jeszcze jeden symbol. Skóra została wybielona do barwy śniegu. -Zwiększa siętwa wrażliwość spirytualna.- zatrzymał sie na chwilę.
-Trzeci, brakujacy symbol...- powiedział i spojżał na Nefrytę. Widać, ze miał opory przed pokazaniem kolejnej fazy. przełknał śline. -Chcesz wiedzieć?- zapytał i zmienił sie w zarima. -Moja ludzka powłaoka miała by problem z tym.- powiedział, po czym upewnił się, ze dziewcyan chce to widzieć i pokazał ostatni symbol. Skóra zbielała i odpadła od ciała, pozostawiajac półprzezroczystą iluzję ciała i kosci. Włosy zamieniły sie w ostre żyły. -Stajesz sieniewrażliwa na obrażenia fizyczne, potrafisz przenikać przez przeszkody, blokować zaklecia i uśmiercać za pomocąmyśli...- zakończył i patrzył to na przerażonatwarz Nefryty.
-Trzeba to zablokowac.- powiedział. -To odrze Cię z uczuć i emocji i uczyni nieumarłą. Trzeba działać szybklo i wybacz, ze nie będę w stanie teraz Cię pocieszyć, ale moja praca w labolatorium pomoze Ci bardzije, niz moje łzy, czy słowa. Trzeba Cieratować!- powiedział i szybko pobiegł w dół schodami, pozostaiajac Nefrytę patrzącą w sfrę zjej upiorną wersją.
-Wiesz... ze mnabyło podobnie- odezwała się Levender. -nawet nie wiesz ile bólu kosztuje ta przemiana, moja była łatwiejsza i dało sie ją zblokowac, ale Twoja... sukkub pokręcił głowa ale widząc spojrzenie Nefryty demonica szepnęła tylko -Idę mu pomóc... pewnei by sobie tego życzył... chyba, ze nie chcesz, aby cusdza własność ci pomagała- dodała i udała isę do labolatorium.
Nefryta pozostała sama ze swym koszmarem. Koszmarem, który juz zaczynał się spełniać. Za co? Czy to bóg ją tak doswiadcza, czy to jej wróg... mozę to Władczyni była w stanie...? Mało możliwe. Więc co?
Nefryta pobiegła w dół po schodach, ale labolatorium było zamkniete. -Nie otwieraj.. nawet nie próbuj.- wybulgotał Kaas. -Darkning by mi nie wybaczył, gdybyś tam się dostała. Powie Ci wszystko ze szczegółami, ale dpiwro gdy skończy. Najdrobniejsze wahanie mocy moze spwowdować katastrofę... proszę, odsuń się od drzwi.- żaba zakończyła monolog. Spojrzała jeszcze raz na nefrytę. -Musisz usiąśći oczyscić umysł. To spowolni proces i da mu więcej czasu na działania. Chodź na świaze powietrze. Ćwiczenia z mocą też spowolnią pojawianie siesymboli. Powiedział, że jesli po dwóch dniach nie wyjdzie z lab, to masz się po niego udać.- zakończył.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Post autor: Pavciooo »

Pavciooo:

Ogrom pomieszczenia zapierał mu dech. Nigdy nie widział pomieszczenia, w którym byłoby tyle broni. Wybór był ogromny. Takiej zbrojowni to nawet król nie ma... No ale ja przecież zostałem wybrany, by zostać władcą!- pomyślał.
Niech każdy weźmie zgodnie z poleceniem głosu po jednej broni. Wybierajcie rozważnie! Mamy czas!- powiedział głośno do towarzyszy, a jego głos odbijał się echem po całej komnacie. Towarzysze niczym małe dzieci rozbiegli się po komnacie, biegając między stojakami i ekscytując się ogromnym wyborem broni.
On sam podszedł spokojnie do stoisk. Pooglądałsobie miecze dwuręczne, lecz wiedział że ta broń nie pasuje do niego- jest za ciężka, on musi być zwinny. Podszedł do szabli, sam zdziwił się że może być ich tak duży wybór. Po długim namyśle zdecydował się na parę srebrnych, zdobionych szabli, z długimi ostrzami, natchnięte silnie magią powietrza, perfekcyjnie wykute. Chwycił je w ręce po czym machnął nimi pare razy aby przyzwyczaić się do nich. Gdy tylko machnął szablami wytworzył lekki podmuch wiatru, na stojącym przed nim stojaku z szablami szable zaczęły drgać, prawie spadły ze stojaka. Schował swoje nowe podwójne szabelki, stwierdził, że to bardzo dobry wybór. Świetna broń - pomyślał. Gdy szedł na środek sali jego wzrok przyciągnęło stoisko z kuszami. Szkoda, że mogę wziąść tylko jedną broń...- pomyślał ze smutkiem.
Po kilku minutach zebrali się wszyscy towarzysze.
Rycerz wziął miecz dwuręczny, który oglądał wcześniej Pavciooo. Był to pozłacany miecz natchnięty ogniem.
Kusznik wybrał alabastrę (taka ciężka kusza jak coś ;) ) z mocą powietrza, by byłą jeszcze bardziej śmiercionośna.
Szabrownik wziął wielką, dwuręczną katanę z jakiegoś rzadkiego metalu (coś w stylu ebonu, tylko nie wiem czy to jest w świecie Pasem...) natchniętą powietrzem.
Tarczownik wybrał wielgachna tarczę z kolcami pełniącymi funkcję broni. Natchnięta była mocą ziemi.
Łuczniczka wybrała długi łuk z świetnej jakości drewna, natchnięty mocą ognia by muc puszczać płonące strzały.
Wojownik wybrał wielki, dwuręczny młot natchnięty mocą wody.
Włócznik wybrał średniej długości pikę, wyglądającą na taką pół-halabardę gdyż miała również takie jak ona ostrze, tyle że mniejsze. Była natchnięta magią wody.
Miotaczka, magowie oraz Vei wzięli... (tu pole do popisu dla Ciebie:P)

Następnie wyszli na zewnątrz. Scracer znów zobaczył sowę- przewodnika. Gdy pomocnik Uranosa zobaczył go, wzbił się w powietrzę i zaczął prowadzić dalej.

A Ouzaru to niedługo będzie miała KZ+100 i nas wszystkich rozwali ;)
Ostatnio zmieniony środa, 12 kwietnia 2006, 22:36 przez Pavciooo, łącznie zmieniany 1 raz.
I tak nikt tego nie czyta...
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Nefryta

Dygotała na całym ciele. Koszmar, którego obawiała się najbardziej, nagle zaczynał stawać się rzeczywistością. Miała ochotę paść na kolana, skamleć i błagać swego Boga o pomoc, lecz nadal zachowała w sobie resztki dumy, które nie pozwalały jej na to. Czuła, iż dygocze na całym ciele. Czemu w tak krótkim czasie doświadczyła tylu rzeczy na raz? Czemu jej życie tak nagle zmieniało się w najgorszą nocną marę? Poznając słodycz miłości odnalazła drogę do raju... Jednak chyba nie jest pisane Władczyni, by po niej stapała. Nefryta zakryła swymi ciemnymi dłońmi oczy i szepnęła do Boga Agonii:
- Dlaczego?

---

Zeszła z Kaas'em u boku do salonu i opadła ciężko na krzesło. Krot spojrzał na nią ze współczuciem i zabulgotał smutno. Nefryta uśmiechnęła się do niego blado i kryjąc przerażenie zagadała:
- Nie lituj się nade mną, ani nie współczuj. To nie jest prośba! A teraz... w sumie to nawet dobrze się składa, że mam chwilę wolną. Od jakiegoś czasu chciałam trochę z tobą porozmawiać.
Spojrzał na nią zaciekawiony i podszedł bliżej nie zrażony jej wcześniejszymi słowami.
- Chciałam cię prosić, byś mnie nauczył tej gry, w którą grywasz z Mistrzem. Odrobina logiki, taktyki i nauki bardzo mi się przyda i na pewno zajmie moje myśli.
- Mistrzem? - spytał ironicznie. - Myślałem, że jesteście już sobie po imieniu. - Dodał rozbawiony.
Widząc gromiące spojrzenie Nefryty poczuł się dziwnie. Zupełnie jak wtedy, gdy żyła Anielica. Westchnął i zabulgotał. W chwilę później pojawił się gargulec i oboje razem zaczęli uczyć dziewczynę gry w szachy. Kłócąc się ze soba i przekrzykując nawzajem sprowadzili niezłe zamieszanie, lecz po miesiącu ciężkich ćwiczeń i doskonalenia siebie, Nefryta nie miała problemu ze skupieniem się i zrozumieniu tego, co do niej mówili. Wyłapywała oba głosy jakby oddzielnie, na osobnych płaszczyznach. Nie mieszały się jej zupełnie.
Postanowiła pierwszy dzień spędzić na grze z krotem i gargulcem, aż ich nie pokona.

---

Drugiego dnia zamknęła się u siebie w pokoju i ćwiczyła ze swoją mgłą. Choć czuła, że ma ona bezpośredni związek z jej "dolegliwością', chciała mieć jakieś zajęcie. A opanowanie kontrolowania swego stwora mogło się okazać nadwyraz przydatne. Tym bardziej, że miała stworzyć całą armię, a co się do tego nadawało lepiej, niż ta właśnie trująca materia kwasowa? Nim jednak przystąpiła do tego, jeszcze raz spytała się Boga "Dlaczego?". On chyba znał odpowiedx na to pytanie.
Jeśli to była kara, to za co?
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

W sumie nie przewidywałem premii+5 do KZ, ale... no ta premia zależy od długosc i jakoscii postów, wiec jak ktoś dowali posta na 3 strony w Wordzie, to zastanowie sie and premią +6/7 :D

Pavciooo:

+4 do KZ

-Ten materiał to Mroczna Stal... literalnie pochłania światło!- powiedział i schował ostrze do pochwy. Vei zdziwiła Scarcera swa decyzją. Wybrała dwuostrze tchnięte mocą Wody. magowie pojawili się z kosturami typowymi dla swego elementu, zaś miotaczka miała olbrzymi bumerang. Jakby go rozprostować, to miałby z 2 metry. Zaostrzony i misternie wykonany -Ma moc wiatru- uśmiechnęła się kobieta.

[---]

Sowa poprowadziła ich przez puszczę, ale potem zniknęła gdzieś w gęstwinie. Najwyraźniej tu kończy się zadanie przewodnika. Pavciooo rozgarnął trawy i zamarł w bezruchu. Trafili do miasta, ale nie takiego zwykłego. Scarcerzy i Erynianie nosili tu łańcuchy dookoła kostek i przegubów. Miedzy postaciami przemykały się istoty w czarnych płaszczach, były niczym cienie. Tutaj to oni byli panami, a reszta - niewolnikami. To było przeklęte miasto Armady Piasków. Atak Frontalny mógł być zabójczy, ale jakby podkraść się w nocy...


Nefryta:

Łoskot to trochę nie pasujące słowo. Bardziej lawina wrzasków, krzyków i złorzeczeń powiązanych w i zlanych jednorodny dźwięk, który przebił się przez cały budynek. Nefryta pobiegła w dół, ale w pół drogi spotkała sukkuba z jasnobłękitną fiolką. Demonica ją zatrzymała –Twoje lekarstwo... wymaluj sobie nią symbol między obojczykamii- wskazała znak na butelce. –Taki symbol, a resztę płynu wypij... jak chcesz znać szczegóły to gadaj z Antronachem na dole.- powiedziała i odeszła, trzęsąc się.
Nefryta zbiegła niżej. W labolatoriu był otwarty portal, a obok portalu stał Atronach. Wysoki, człekokształtny, kamienny golem o płonących oczach. Nefryta spojrzała na niego pytająco, a ten skinął na dziewczynę i wprowadził ją do wewnątrz świata. -przygotuj się- powiedział beznamiętnie.
Wewnatrz portalu nefryta odczuła silna huśtawkę emocjonalną. Archon szybko przyłożył rękę do jej głowy i emocje ustąpiły. Przed nią było pole zniszczeń. leżały tu tysiące ciał.
-Składem Twej mikstury jest pięć tysięcy dusz...- zaczął atronach. –Wytłukł wiec wszystkie skazane na piekło dusze, ale zabrakło jednej, a nie mógł opuścić piekła przed ukończeniem dzieła... wiesz, czyją duszę wykorzystał?- zakończył.
-Zawsze mówił, ze jest nieśmiertelny, a zginął ze swej własnej ręki... ironia losu.- powiedział odchodząc do portalu, a koło nefryty pojawiło się nie istnienie. Diabeł nie był szczęśliwy. –Więc tu jest powód oczyszczenia piekła...- warknął patrząc na Nefrytę. Dziewczyna obróciła się do niego i diabeł zmiękł, postępując krok wstecz. Nefryta już chciała go uśmiercić, ale diabeł w ostatnim momencie rzucił –Wiem jak go przywrócić!- Władczyni wstrzymała chmurę, a diabeł uśmiechnął się.
-W jego laboratorium powinien być zwój, który posłuży Ci do przeniknięcia do Mrocznego Wymiaru... musisz tam znaleźć bestię, która będzie niosła resztki jego suszy. Wyizoluj istotę, uśmierć i schwytaj pozostałości jego duszy. Każdy nekromanta będzie potrafił przyszyć duszę do ciała, a jak tylko to zrobi, Darkning powróci taki, jakim był przed śmiercią!- zakończył demon i korzystając z nieuwagi Nefryty wrzucił ją do portalu i zamknął go.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Nefryta

Nawet bez części swych uczuć wiadomość wstrząsnęła nią. Darkning był... martwy... Chłód przeszedł przez jej ciało i zmroził serce. Jednak nie była w stanie nawet zapłakać. Miast tego umysł Nefryty pracował pełną parą, zapamiętywał, analizował i planował. Pamiętała to uczucie, które łączyło ją z mężczyzną, jednak w tej chwili zepchnęła je bardzo daleko i głęboko w głąb siebie. Bardziej mu się teraz przyda zdecydowana, działająca Władczyni, a nie płaczące dziecko. Ale w pierwszej kolejności musiała uleczyć siebie, by jego ofiara nie poszła na marne. Wszak teraz brakowało jej już tylko jednego symbolu, a ciało Nefryty było śnieżno białe!
Spojrzała na buteleczkę i symbol na niej. Nic jej nie mówił, jednak czuła potężną magię i energię płynącą od niego. Wstrzymała się jeszcze na chwilę. Wspomniała słowa Darkning'a dotyczące panowania nad demonami. By mogła kontrolować swą mglistą zjawę, musiała wyzbyć się całokowicie uczuć.
- Teraz to nie problem - stwierdziła cicho i uśmiechnęła się lodowato.
Właściwie wyraz jej twarzy niewiele miał wspólnego z uśmiechem, gdyż całe dobre wrażenie podniesionych kącików ust niszczył wyraz jej oczu... Krwistoczerwone ślepia spoglądały na świat z chłodem i dystansem. Ich błysk był inteligentny, moderczy i nieprzyjemny.
Wezwała chmurę, oddzieliła się od niej i znów stanęła twarzą w twarz ze zjawą. Istota stała spokojnie, kiwając się lekko na boki, jakby falując. Nefryta zmrużyła oczy, doskonale czuła, co przepływa przez demona. Agresja, chęc mordu, żądza krwi, chęć zadawania cierpienia. Normalnie dziewczyna wzdrygnęła by się i rozproszyła mgłę. Jednak teraz tego nie zrobiła, miast tego podeszła do istoty i błyskawiczną myślą rozkazała jej się rozproszyć. Istota nie zareagowała, odwróciła w stronę Władczyni łeb i przekazała: "zabiję". Rzuciła się na Nefrytę tworząc szpony, lecz nie spodziewała się tak szybkiego kontrataku. Nefryta samą siłą woli odrzuciła demona, nim ten zdążły przebyć połowę drogi dzielącego ich dystansu. Z głośnym łoskotem wylądował na przeciwległej ścianie, mgła eksplodowała i w mgnieniu oka zebrała się razem tworząc stojącą na podłodze postać.
Nastała chwila ciszy, demon analizował sytuację i planował kolejny krok. Jednak Nefryta nie dała mu możliwości podjęcia żadnej akcji, sama do niego wyskoczyła i używając samej siły swej woli powaliła go na ziemię. Przycisnęła go płasko do podłogi i nie pozwalała wstać. Istota wiła się, przeklinała ją i wyła rozpaczliwie na całą wieżę. Dziewczyna stała nad nią niewzruszona spoglądając nań groźnym, opanowanym i wolnym od emocji wzrokiem.
"Nakazuję ci posłuszeństwo. Jesteś mym tworem i mogę cię unicestwić bez mrugnięcia okiem. Masz się słuchać mnie ZAWSZE!"
Istota zwlekała z odpowiedzią o jedno uderzenie lodowatego serca Nefryty za długo i została ukarana. Dziewczyna rozerwała ją na dwie cześci i nadal trzymając obie w energetycznym uścisku powtórzyła:
"Nakazuję ci posłuszeństwo. Jesteś mym tworem i mogę cię unicestwić bez mrugnięcia okiem. Masz się słuchać mnie ZAWSZE! Ty i twoje kolny. A teraz się zregeneruj."
"Dobrze"
Istota odtworzyła brakującą połówkę na jednej i drugiej części i leżały teraz przed Władczynią dwa identyczne demony. Miały wspólną jaźń...
"Wspaniale. Przysięgnij mi posłuszeństwo NA ZAWSZE!"
"Przysięgam, na zawsze" - istota powtórzyła posłusznie i związała się z Nefrytą na wieczność przysięgą. Jednak to dziewczynie nie wystarczyło. Sięgnęła do woli demona i związała ją ze swoją duszą. Lużno, tak by nie zachwiać jego woli i inteligencji, jednak na tyle mocno, by w razie nieposłuszeństwa mogła nim sterować "na siłę".
Opuściła labolatorium i dwoma demonami u boku i sierowała się do salonu. Wyraźnie czyła tam obecność sukkuba... Tak wyraźnie, że z dowolnego miejsca w wieży mogła by ją sięgnąć mocą i zniszczyć jej jaźń. Oczy Nefryty niebezpiecznie zabłysły, gdy weszła do salonu i spojrzała na demonicę. Istoty niespokojnie się poruszyły i zawrzały. Na znak swej pani jednocześnie rzuciły się do gardła sukkuba wyciągając szpony.
Levender nie zdążyła nawet krzyknąć, zasłonić się czy przygotować do odparcia ataku. Poczuła jedynie kwaśny zapach, gdy przed jej twarzą obie istoty się rozpłynęły w powietrzu. Zza opadającej zielonkawej mgły kobieta ujrzała Nefrytę stojącą niewzruszenie jak słup soli. Czerwonymi oczyma wpatrywała się w sukkuba.
Nefryta sięgnęła ręką do kieszeni i wyjęła buteleczkę. Zgodnie z poleceniami Levender nakreśliła między obojczykami symbol i resztę płynu wypiła. Sukkub spojrzał się na nią zaciekawiony.

---

Poczuła potworny ból, jakby ktoś rozdzierał jej umysł i ciało. Słyszała w swej głowie tysiące krzyków mordowanych dusz. I ten jeden głos... Nie, on nie krzyczał, cieszył się. Był szczęśliwy, gdyż mógł dać jej coś od siebie. Tak jak ona dała mu miłość, on oddał swe życie, by ją uleczyc i uwolnić... Wydał z siebie ostatni trel i przypłacił to swym istnieniem.

---

Ocknęła się na podłodze, nad soba widziała przerażone spojrzenie sukkuba. Demonica wyglądała, jakby przed chwilą zobaczyła najstraszniejszą rzecz w swym życiu. Nefryta uśmiechnęłą się i chciała ją uspokoić. Powoli podniosła się i kątem oka zauważyła coś obok siebie. Odwróciła się i ujrzała... siebie!
Nie, to nie była ona, lecz jej... kopia. Była snieżno biała, miała krwistoczerwone włosy i leżała nieprzytomna na podłodze. Jej ciało zdobiły wszystkie symbole, które miała Nefryta. Dziewczyna szybko spojrzała na swe dłonie, lecz miały całkowicie normalny kolor. Ucieszona spojrzała na sukkuba i uścisnęła ją.
- Udało się! - krzyknęła.
W odpowiedzi demonica posłała jej zrozpaczone spojrzenie. Był w nim cień nienawiści, lecz smutek i rozpacz odebrały jej chęć nawet do okazywania tego. Nefryta wiedziała, co ona myśli. Oskarżała Władczynię o sprowadzenie śmierci na czarnoksiężnika, wszak gdyby nie jej "choroba" nie musiał by poświęcać swego życia. Gdyby Nefryta nie rozkochała go w sobie... Demonica zamknęła oczy i zacisnęła pięści.
- Levender, spójrz na mnie - poprosiła. - Proszę, musisz mi pomóc...
Zaczęła i spokojnie poczekała na reakcję. W końcu sukkub uporał się ze swoimi emocjami i spojrzał słuchając.
- Proszę cię, tylko ty mi możesz pomóc... Wiem, jak można przywrócić Darkning'a do życia! - złapała demonicę za ramiona i opowiedziała jej, co należy zrobić.
- Tylko ja nic nie wiem o tym Mrocznym Wymiarze... - dodała jeszcze zrozpaczonym głosem i utkwiła w Levender wyczekujące spojrzenie.
- Ja wiem - odezwał się lodowaty głos za plecami Nefryty.
Odwróciła się i ujrzała swoją kopię stojącą o własnych siłach i spoglądającą czerwonymi oczyma. Istota podeszła do dziewczyny na wyciągnięcie ręki i powiedziała:
- Sama tam pójdę, ty sobie nie poradzisz. Zajmę się tą bestią, a ty sukkubie - zwróciła swe oczy na Levender - przyjdziesz po duszę czarnoksiężnika.
Kończąc rozpłynęła się w powietrzu i zniknęła.


EDIT

Nie zależy mi na tych plusach, kostkach czy czymś takim. Dawaj mi wyzwania i temat do ładnych, długich postów. Teraz na prawdę dobrze się bawię, wiesz, że lubię pisać, wczuwać się w postać i odgrywać. A dostałam możliwość odegrania trzech różnych twarzy mej Nefryty i jest to dla mnie ważniejsze, niż plusy... Bez obrazy ;)
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Nefryta:

Zpadła cisza.
-Idę!- powiedział sukkub i rzucił jakieś zaklęcie. Po chwili pojawił się z powrotem, ale trzymając złotawą kulę, w której wirowała czarna chmura. Levender trzymała kulę bardzo delikatnie i podała ją nefrycie.
-Czekaj chwilę- powiedziała -Potrzebne jest ciało, czyż nie?- zapytała i szybko wypadła przez drzwi i odleciała dalej. powróciła po kilku minutach niosąc martwego mężczyznę. Nefryta wzięła głęboki wdech i usłożyła kulę na klatce piersiowej martwego, przyklęknęła nad ciałem i położyła ręce na kuli. Ta powoli zaczęła się rozczepiać i ciemność ze środka pociągnęła za sobą złotawą mgłę wlatując do ust, nosa i uszu ciała. Całym zewłokiem szarpnęło na tyle mocno, ze wypadł przez drzwi i skakał po ziemi w opętańczym tańcu. Wreszcie wstrzymał się i powoli zaczął podnosić. Spojrzał na swe dłonie, uniósł oczy do nieba i zaczął krzyczeć. Krzyk narastał, aż niebo i ziemia zaczęły pękać. Z nieba zstąpiła piękna kobieta w biało-czarnym, zwiewnym ubraniu i jakby objęła krzyczącego a potem rozłożyła ręce i strumień ciemności z pod ziemi i światła z niebios wtargnął do ciała tak gwałtownie, ze mięso rozleciało się na kawałki, pozostawiając szkielet, który powoli znikał w mieszaninie cienia i światła połączonych w jednolitą masę. Olbrzymia postać zniknęła, trzepocąc anielskimi skrzydłami, a po dolinie zaczął nieść się śmiech. Darkning powoli wstał w swej zarimowej formie. Wyglądał jak człowiek z czarnych płomieni z wściekłymi białymi oczyma. Jego ubiór odtworzył się po raz kolejny, ale znów inny. Długi, biały płaszcz spowił całą postać. Czarownik schylił się i wydał z siebie jakiś wrzask w potrójnym języku. Zaczął zbierać z ziemi jakiś czarny pył. Wszędzie skąd pył został zebrany zaczęła rosnąć trawa, drzewa się zielenić, kości zmieniały się w żywe istoty, a niebo stało się czyste i bezchmurne. na piersi czarownika powstało żelazne koło, w którym pojawił się dziwny symbol.
-Wróciłem...- powiedziały trzy języki i czarownik przyłożył rękę do twarzy, powiedział cos i zdjął kaptur. Nie zdążył zatrzymać Levender, która z niesamowitą prędkością podleciała do postaci Darkninga i go namiętnie pocałowała. -Levender, hamuj się!- powiedział, czarownik chwytając ją za ramiona. demonica szybko odskoczyła i struchlała -Wybaczcie mi, nie wytrzymałam...- Nefryta dobiegła do czarownika, który jeszcze najwyraźniej miał kłopoty z utrzymaniem równowagi po zebraniu takiej ilosci energii. Dziewczyna podtrzymała czarownika i poczuła, ze jego ciało jest wiodkie i zupełnie pozbawione siły.
-Musisz odpocząć...- powiedziała do niego. -Jak się wyśpisz to porozmawiamy. dodała i wniosła go do domu. -gdzie jest Twa sypialnia?- zapytała, a czarownik uśmiechnął się. -Posadź mnie na fotelu, i daj, proszę, wina... mam jedną specjalna buteleczkę pod denkiem szafki... naciśnij je a zobaczysz.-
dziewczyna postąpiła wedle instrukcji i podała czarownikowi kielich. Ten sięgnął poń i powoli wypił płyn. Ciało jakby napęczniało i odzyskało dawny metraż. Czarownik odetchnął. -To specjalne wino, które spreparowałem na wpadek skrajnego wycieńczenia.- uśmiechnął się słabo. -Ja nie śpię... nie muszę- dodał i wstał. Wziął głęboki wdech i już pewnie stał na nogach. -Mówiłem Ci kiedyś, ze jesteś niesamowita?-
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Post autor: Pavciooo »

Pavciooo:

Spoglądał jeszcze przez chwilę na to ponure, niewolnicze miasto. Jego widok napawał go obrzydzeniem.
Odsunął się od krzaków spowrotem do towarzyszy.
To jest nasz cel... Przeklęte miasto Armady Piasków. Naszym głównym celem jest odnaleźć ich przywódcę i zabić go. Nie oszczędzać wrogów. To podłe kreatury zdolne do wszystkiego, nie mają litości. Musicie natomiast uważać na niewolników. Mamy ich uwolnić, nie zabić. Także ostrożnie z tą magią ognia, Edward- zwrócił się na końcu do tego człowieka, maga ognia. Tamten niechętnie ale obiecał, że będzie uważał i nie zrobi z niewolników zapiekanek.

Musimy najpierw zrobić rozpoznanie terenu. Ja, Łuczniczka, Kusznik i Szabrownik zrobimy zwiady. Reszta niech rozbije obóz i uważa na to, aby was nie wykryli ci z Armady Piasków. Jeśli któryś was dostrzeże, ma natychmiast zginąć.- powiedział poczym wszyscy zaczęli robić to, co nakazał.

On wraz ze zwiadowcami obserwował teren. Obeszli miasto do okoła, szukali ewentualnych wież strażniczych czy posterunków. Wchodzili na drzewa i rozglądali się co jest w mieście, czy można wyróżnić jakieś budynki, oraz przedewszystkim czy gdzieś tam jest siedziba wodza Armady. Nakreślili mapę z planem terenu i miasta. (Narysuj jakąś mapę, wiadomo, że teren wokół miasta będzie dokładnie na mapie, a samo miasto mniej ze względów że było obserwowane z daleka).

----------

Było późne popołudnie. Pavciooo po zjedzeniu obiadu wraz z towarzyszami udał się do swojego niewielkiego szałasu (taki namiot z gałęzi drzew jak coś ;) ) i zaczął oglądać sporządzoną wcześniej mapę.
I tak nikt tego nie czyta...
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Nefryta

Zmarszczyła gniwnie brwi i groźnie zmrużyła oczy. Wpatrywała się przez chwilę w niego w milczeniu i Darkning po raz pierwszy poczuł, iż stoi przed nim Władczyni Agonii. Nie musiała wymawiać ani jednego słowa, doskonale czuł, o co Nefrycie chodzi.
- Nie rób więcej takich rzeczy, później mogę nie mieć czasu na wskrzeszanie cię - mruknęła rozgniewana. - To nie jest prośba.
Wzdrygnął się. Levender za plecami dziewczyny poruszyła się niespokojnie i zwinęła skrzydła, nie wiedziała, co się dzieje. Czyżby Nefryta się nie cieszyła? Czemu się gniewa na czarnoksiężnika? Darkning zmienił swą postać, spojrzał na dziewczynę i odpowiedział:
- Nie widziałem innego wyjścia. A to była jedna z nielicznych sytuacji, gdzie mój umysł zarimowy i ludzki zgadzały się ze sobą... - podszedł krok do niej, lecz nawet nie drgnęła. - Ze strony człowieka to była chęć poświęcenia, a ze strony zarima - skalkulowane ryzyko.
Odczekał chwilę, lecz widząc, iż wyraz twarzy Nefryty nie zmieniła się ani o jotę zapytał:
- Czy chcesz mnie ukarać w jakiś sposób..?
Nefryta puściła to pytanie mimo uszy i zachowała się, jakby czarnoksiężnik nic do niej nie powiedział. Zwróciła się do niego tak samo, jak na początku, nieznoszącym sprzeciwu głosem Władczyni.
- Poza tym - dodała spoglądając na sukkuba za sobą - największe podziękowania należą się Levender. To właśnie ona wyrwała twą duszę i przyniosła ją do mnie.
To mówiąc Nefryta odwróciła się, sztywnym krokiem podeszła do demonicy i ukłoniła się przed nią. Pokłon był głęboki i pełen szacunku. Pochylając się, spojrzała na sukkuba, uśmiechnęła się "po staremu" i powiedziała:
- Dziękuję ci także.
Demonica okryła się rumieńcem i nie odpowiedziała ani słowa. Darkning spojrzał się na nią, uśmiechnął i zaśmiał:
- Widzę, że sama sobie wybrałaś metodę nagrody!
Levender nieco zakłopotana i zawstydzona opuściła salon i zbiegła na dół do labolatorium. Nie było słychać jej chichotów, ani szlochów... Nefryta odczekała jeszcze chwilę, po czym odwróciła się do czarnoksiężnika i podeszła do niego. Nadal bił od niej chłód i opanowanie, zaczął się już lekko obawiać, że ta przemiana częściowo ją zmieniła na stałe...
- Musisz coś zobaczyć i ocenić - rzekła tajemniczo i nie spuszczając wzroku z jego oczu, nie wykonując żadnych gestów przywołała na siebie swoją mgłę. Oddzieliła ją od swego ciała i gdy tylko pojawił się zielony, mglisty demon, czarnoksiężnik cofnął się o krok. Istota zaczęła wrzeć ze złości, lecz Nefryta w ogóle nie reagowała. Nadal nie traciła kontaktu wzrokowego z Darkning'iem.
Nagle, ku całkowitemu zaskoczeniu czarnoksiężnika, demon rozerwał się w pionie, przepoławiając się na dwie równe części, które od razu zaczęły uzupełniac braki w strukturze. Oczom Darkning'a ukazały się dwa jednakowe stwory, które podzieliły się po raz kolejny. Spojrzał na Nefrytę, stała spokojnie wpatrując się w niego. Jej wzrok był całokowicie przytomny, nie była w żadnym transie. Gdy cztery stwory stanęły o własnych siłach, jeden z nich podzielił się jeszcze raz i tak w przeciągu niespałna dwóch minut z jednego Nefryta stworzyła pięć identycznych, krwiożerczych besti.
"Dobrze. Nie wolno teraz atakować czarnoksiężnika. Ani nigdy, gdy nie rozkażę."
"Tak."
"Odejdźcie."
Potwory rozpłynęły się w powietrzu...
Darkning zwrócił się do lekko zmęczonej Nefryty:
- Widzę, że przemiana jednak pozostawiła na tobie ślad... Co do przyzwańców... no cóż, jest to typowa dla ciebie i tylko twoja jednostka. Wydają się być mgławicami zarazy mogącymi nadać ciału fizyczną postać poprzez samoporażenie energią - stwierdził i wyjaśnił od razu - Są więc wrażliwe na wszelki przepływ energii.
Nefryta kiwnęła głową i salon zawirował jej przed oczami. Czarnoskiężnik podszedł do niej i przytrzymał.
- Ale nie próbuj na razie przywoływać ich więcej, możesz nie utrzymać w szachu siedmiu i stracisz kontrolę - ostrzegł ją.
- Tak wiem, czuję to. - odpowiedziała spokojnie. Doskonale wiedziała, na ile ją stać. Zamierzała jedynie przywołać jednego i kazać mi się podzielić... Jednak poczuła, iż może zdziałać więcej. Potem napotkała opór jej własnego umysłu, jakby blokadę zapewniającą bezpieczeństwo. Wolała nie przekraczać jeszcze tej granicy.
- Jeszcze jedna rzecz - powiedział spoglądając w jej granatowe oczy. - naśladowanie braku uczuć to jedno, a pełna kontrola emocji to drugie.
Okiełznałaś tego demona, bo zostałaś na jakiś czas z uczuć odarta, ale teraz uczucia wróciły, wiec uważaj!
- Cieszę się, że nie tak łatwo cię oszukać - uśmiechnęła się jak dawniej. - Póki co demonem się nie martwię. Może w większej liczbie będzie dla mnie zagrożeniem, teraz jednak musi mi być posłuszny. Powiedz, tęskniłeś?
Darkning przyłożył dłoń do twarzy i znów przybrał postać człowieka. Pocałował ją delikatnie i odpowiedział na pytanie dziewczyny:
- Każda sekuda w tym świecie równa się około tygodniowi w Mrocznym Wymiarze... Tęsniłem bardzo... Musiałem zamienić się w Zarima, by nie tracić trzeźwej oceny sytuacji.
Uśmiechnął się widząc szczęście w oczach Nefryty.
- Co do twojej kary... która cię nie ominie, nawet na to nie licz! Chcę iść spać, zabierz mnie do mojego pokoju i zostań ze mną.
Darkning zaśmiał się:
- Nawet mi to nie przyszło do głowy, że byś mi podarowała i odpuściła!
Wziął dziewczynę delikatnie na ręcę. Czuł jej zmęczenie, nie tylko fizyczne, ale przede wszystkim psychiczne. Całe to zdarzenie nadwyraz ją wyczerpało. I wzmocniło. Tak, czuł, jak jej moc wzrosła i wzrasta z każdą chwilą. A jednak mimo wszystko niewiele się zmieniła...
Doszedł do jej pokoju, otworzył drzwi i położył ją na łóżku. Już praktycznie spała. Położył się koło niej i objął ramieniem przytulając ją do siebie. Jak bardzo zapragnął zasnąć razem z nią...! Nefryta uśmiechnęła się, wtuliła w niego i mocno zasnęła.
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Pavciooo:

Mapa nie wyszła do końca, bo grupa napotkała na syndrom "ile głów, tyle opinii". Za to znaleźli jedno miejsce zdatne do podejścia do miasta. Całe miasto opływała fosa z grząskiego piasku, ale odpowiednio lekkie istoty mogły przejść po nim w dowolny miejscu. Pavciooo skupił się i zaczął opracowywać zdolność, która umożliwiłaby grupie przejście przez niestrzeżony fragment, gdzie fosa jest wyjątkowo szeroka i głęboka. Gdy zapadł zmierzch zaklęcie było gotowe. Zwało się "Lekkostopy".
Pavcioo wyszedł poza szałas i zauważył, ze wszyscy są w pełnej gotowości bojowej.
-Uderzamy?- zapytał szabrownik, a wszyscy czekali na odpowiedź Pavciooo.
-Jak masz zamiar pokonać fosę, co? Może chcesz przejść główną bramą?- zapytał rycerz i pokręcił głową. -Pavciooo, masz jakiś pomysł?- scarcer uśmiechnął się w odpowiedzi.

[---]

Cała grupa dostała się do miasta niepostrzeżenie. Przemykali się przez patrolowane ulicę szybko i niepostrzeżenie, jakby cień nagle stał się ich sprzymierzeńcem. Postaci Wojowników Armady stały się z kolei dobrze widoczne w świetle księżyca...
Dwa budynki przyciągnęły uwagę ukrywających się. Jeden wyglądał na pałac, a drugi - na więzienie. Ale nie takie zwykłe. Było chronione w szczególny sposób. Żelazne płyty okryte runami przylegały do drzwi, ale nie było widać wartowników...


Nefryta:

Dziewczyna się obudziła. Czarownik leżał obok i obejmował ją wokół talii i na wysokości ramion. Podniosła głowę i stwierdziła, że uśmiechając się, patrzy na nią. Nie chciało jej się wstawać, chciała, aby ta chwila jeszcze trochę trwała...
-Ile spałam?- zapytała, a czarownik zaśmiał się.
-Pierwszy raz od długiego czasu spałaś jak normalny człowiek - jedną noc. Dziewczyna opuściła głowę i jeszcze na chwilę przymknęła oczy.

[---]

-Co wiec chcesz dziś robić?- zapytał Darkning, a dziewczyna tylko się uśmiechnęła i zaczęła go całować. Objęła go mocno rękami i przylgnęła do niego niczym całun. Miedzy pocałunkami czarownik zapytał -Mam wrażenie, ze chcesz się posunąć dalej...- uśmiechnął się i przycisnął ją do siebie trochę mocniej. Jego ręce błądziły po plecach dziewczyny i głaskały ją po szyi i łopatkach...

[---]

Gdy oboje byli na dole byli już w innym nastroju. Powrócili do relacji Mistrz - Uczennica. Nefryta stwierdziła, ze ma dług wdzięczności wobec Levender i w ten sposób chce go spłacać. Demonicy jednak nigdzie nie było. Czarownik wskazał nefrycie fotel i przybrał postać zarima -Tak będzie mi wygodniej utrzymać dystans...- wyjaśnił dziewczynie. -teraz mam pytanie.. Czy myślałaś już o swojej armii?-
Nefryta podniosła głowę wyżej i pokręciła nią przecząco. -Nie było ostatnio czasu, prawda?- zapytał spokojnie Darkning. -Ja za to wpadłem dziś w nocy na pomysł... Co byś powiedziała na 4999 niumarłych potępieńców? Armia sprawna i posłuszna. Może zostać wskrzeszana na bieżąco, podczas walki.- zakończył zadowolony. -Posłuszeństwa takiej armii też nie będzie budziło wątpliwości. Mogę się wziąść do pracy natychmiast...- zaznaczył. -Ale zajmie mi to kilka dni, i przez te kilka dni Ty, Kaas i Lavener będziecie pilnować tego domu. W razie czego Kaas wie jak przenieść domostwo. Levender też... Mogą Cię nauczyć...- dodał i czekał na rakcję Nefryty. Do pokoju weszła demonica -Ktoś mnie wzywał?- zapytała z uśmiechem na ustach.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Nefryta

Dziewczyna spojrzała na demonicę i uśmiechnęła się życzliwie. Wstała, gdyż nie wypadało jej siedzieć w obecności tej kobiety. Co z tego, że Nefryta miała zostać Władczynią. Stał teraz przy niej sukkub, wobec którego czuła dług wdzięczności.
- Ależ oczywiście, Levender! Mistrz musi się zająć czymś na kilka dni, więc obronę wieży pozostawia tobie. W razie niebezpieczeństwa możesz liczyć na mą pomoc, oddam się pod twe rozkazy, gdyż lepiej się tu znasz na wszystkim ode mnie.
Nefryta mówiła do niej... inaczej. Bez służalczego uniżenia, lecz jak Władczyni, która docenia wiedzę i umiejętności swego poddanego. Nie dała jej odczuć swej wyższości. Sukkub się zdziwił, ale zdawał się być zadowolony. Wrogość względem Nefryty zniknęła z oczu demonicy. Przy najmniej na jakiś czas.
Darkning siedział spokojnie w fotelu przyglądając się wszystkiemu. Cieszył się, że jego słowa trafiły do dziewczyny i czegoś jej nauczył, nie tylko zaklęć. Miał już przed soba nie wystraszona dziewczynę, którą poznał w wioskowej tawernie. Stała teraz prawdziwa, dojrzała kobieta, przyszła Władczyny Agonii. Dumna, sprawiedliwa, honorowa, trzymająca się swych zasad i powoli rosnąca w siłę. Uśmiechnął się, lecz nadal znajdował się w postaci Zarima, więc kobiety tego nie zauważyły. Spoglądały na siebie przyjaznym wzrokiem, coś wyraźnie się zmieniało na lepsze... Mężczyzna wstał i kierując się do schodów powiedział:
- Pozostawiam więc to miejsce pod wasza pieczą, drogie panie...
Skłonił się i udał się do Wielkiej sali, gdzie wkroczył w bramę Piekieł, by tworzyć armię dla Nefryty.
Władczyni nie zamierzała spędzić tych dni bezczynnie. Miała zamiar ciężko trenować, jak kazał Bóg. Nie mogła teraz się poddać, miałaby przegrać i zginąć z rąk obecnej Władczyni po tym wszsytkim, co przeszła? Postanowiła tak kształtować swą moc, by tworząc nowe zaklęcia uzyskiwać konkretny efekt.
Wpierw potężnym podmuchem energii oczyściła teren koło wieży. Używając telekinezy przetransportowała olbrzymie głazy i zrobiła sobie osłonięty plac ćwiczeń. Miał on średnicę jakiś czterdziestu metrów i zewsząd był otoczony wysokimi kamieniami. Nefryta eksperymentowała z własnym ciałem i chmurą, tworząc z niej wierzchowce dla demonów, przyprawiając sobie różne potężne oręża i skrzydła. Nauczyła się rozpraszać mgłę tak, że sięgała ona do samego końca placu. Była w każdym miejscu tak samo gęsta, wieć gdyby znajdowali się tam jacyś ludzie, wszyscy by zginęłi. Nie odpowiadało jej to. Zaczęła zmieniać to zaklęcie tak, by tylko pozbawiało ono sił życiowych, wysysało i przekazywało do jej ciała. Była tak pochłonięta tym wszystkim, że nupełnie nie zwracała uwagi na cykl dnia i nocy oraz na upływ dni...
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Nefryta:

Minęło osiem dni, gdy wreszcie Nefryta podczas rozważań w saunie, na którą namówiła ją Levender, z którą podczas nieobecności się zaprzyjaźniła, usłyszała pomruk pochodzący z podziemia. -Chyba wrócił- powiedziała demonica siedząca w baseniku z wrzątkiem razem z jedną z nimf. -Idź go przywitać.. pewnie się stęsknił... chociaż nie, jak był pod postacią zarima, to pewnie go to nie ruszyło.- westchnęła. -No leć... powoli przestaje stawać wam na drodze...- uśmiechnęła się smutno. -Czuje ze czas mej służby powoli się kończy...- demonica przełknęła ślinę i chciała powiedzieć cos jeszcze, ale milczała. Nefryta oparła jej rękę na ramieniu. -Jako nagrodę za ten czas służby będę chciała przez chwilkę....- słowa uwięzły jej w gardle. Widać bała się powiedzieć tego Nefrycie. -Być bliżej...- zakończyła. -Czy pozwolisz mi na to?- pochyliła głowę. -Potem on odprawi jeden rytuał, zamieniajacy nie z powrotem w kobietę, da nową tożsamość i wspomnienia i będę żyć gdzieś w Twym królestwie... Zostawię was w spokoju.-
Obie nimfy spojrzały na siebie i spoważniały. Nefryta czuła, ze prędzej czy później demonica o to zapyta...
-Nie mogę ci zabronić, to twoje życie...- demonica uśmiechnęła się i pocałowała Nefrytę w policzek. -Idź, obacz się z nim... i zobacz swą nowa armię...-
Nefryta powoli wyszła i wytarła się dokładnie miękkim ręcznikiem i przywołała na siebie swój kostium. To sympatyczne, ze zdejmowanie i zakładanie tego ubrania to kwestia pstryknięcia palcem...

[---]

-Były małe problemy, z którymi się uporałem...- powiedział czarownik rzucając na posadzkę łeb Merzetha - pana podziemi. -Na jego miejsce pójdzie jakiś inny demon, a co do armii...- Czarownik podszedł bliżej, zmieniając postać na ludzką i zakrył Nefrytę płaszczem mówiąc coś. Pojawili się oboje na powierzchni. Przed domem Darkninga stała armia Odzianych w czarne pancerze rycerzy.
-3000 piechoty, 1000 kuszników, 500 wskrzesicieli i 9 dowódców...- wymienił czarownik. -A pozostałe 490 istot to istne arcydzieło myśli militarnej, nie chwaląc się. Każdy z nich dosiada Piekielnika, ich pancerze są kilkakroć cięższe i napełnione ciekłym ogniem... Piekielna Husaria będzie bronią do ostatecznej walki z Władczynią...- zakończył -Oto wasza Królowa!- krzyknął do tłumu, a w odpowiedzi dało się słyszeć wycie -WALCZYĆ, GINAĆ I POWSTAĆ RAZ JESZCZE W JEJ IMIĘ!- -Posłuszni aż do śmierci... i po śmierci też. Ten legion będzie się powiększał, bo każda istota, którą zabija będzie zsyłana do piekła, gdzie czekan budynek nekroforium... Co druga dusza zostanie wskrzeszona jako nowy rycerz.- Darkning popatrzył na Nefrytę ciekaw jej reakcji.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Nefryta

Uśmiechnęła się pod nosem. Była wyraźnie zadowolona z osiągnięć Darkning'a, lecz sama też ciężko pracowała przez ten czas.
- Imponujące! Na prawdę... - stwierdziła spoglądając na niego z niemałym podziwem.
Zwróciła się znów w stronę armii i spod jej szaty zaczął się wydobywać dym. Gęsty, zielony dym rozszedł się po podłożu na odległość kilkudziesięciu metrów, zawrzał i począł się formować. Z przeraźliwym krzykiem i jazgotem wystrzeliły z niego ku górze zielone, ogromne błoniaste skrzydła. Zaraz za nimi pojawiły się długie, smukłe szyje zakończone potężnymi łbami. Każdy uzbrojony był w pokaźnej wielkości rogi i zębiska w paszczy. Istoty powoli podnosiły się z oparów mgły, jakby z gotującego się bagniska. Stanęły na czterech łapach i wytworzyły długie, kolczaste ogony. Potwory przypominały wyglądem smoki bez skóry, o przezroczystych, zielonych mięśniach. Od łba do czubka ogona miały jakieś jedenaście metrów. Czarnoksiężnik doliczył się dziesięciu, a Nefryta stworzyła je w niewięcej niż minutę.
Kobieta trzymając z nimi więź jaźni skierowała ich uwagę na armię.
"Sojusznicy. Razem będziemy walczyć. Nie atakować armii i czarodzieja."
"Rozkaz."
Smoki ryknęły, zatrzypotały skrzydłami i wzbiły się nieco w powietrze.
- I jak? - spytała Darkning'a wskazując na smoki. - Myślisz, że mam jeszcze czas?
Spytała mając na myśli swój trening...
Czarownik pokręcił przecząco głową i wskazał ręka coś na horyzoncie.
- Królowa nie była w stanie sama przyjsć po nas, wiec wysłała swych pomocników. To już nie są tacy pożałowania godni głupcy, jak tamten, którego zabiłem. - czarownik spochmurniał i zamienił się w zarima.
- Mogę przenieść całą armię, nas i przeciwników do piekła.. tam bedziemy mieć przewagę...
Nefryta w zamyśleniu kiwnęła głową zgadzając się.
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Nefryta

-Doskonale- zaśmiałsię czarownik i krajobraz zaczął się zmieniać. oto armia nefryty staa na wzienieniu przypominajacym mury zamku. -Oto dawna twierdza Abbadon! To doszło do starcia sił światła z diabłami... diabły obroniły twierdzę... To powinno ciekawie zadziałac na wyobraźnie naszych przeciwników...-
Wroga armia zatrzymaął się i rozłożyła katapulty i balisty. Bitwa była tuż tuż i napiecie było czuc w powietrzu, ale nikt nie atakował pierwszy. -Mogę ich tu trzymać przez kilka miesiecy... Wreszcie zaatakują- pwoiedział darkning. -Stane na czele Twje armii. Bedziesz mi przekazywać polecenia telepatycznie.-
-A ja?- zapytała niesmiało levender. -Stałam się silniejsza przez te treningi z Nefrytą...- powiedziała demonica. Była terz w pełni opancerzona. lekki pancerz z Mrocznej stali leżał na niej doskonale. -Mogę dawac Ci ogląd z góry, Pani- zwróciła ise z szacunkiem do nefryty. To nie była już sauna w siedzibie darkninga. na polu walki wszystko musiało być egzekwowane z pieczołowitościa i karnoscią...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Post autor: Pavciooo »

Pavciooo:

Rozejrzał się szybko czy nikogo nie ma w ich pobliżu i szeptem zwrócił się do towarzyszy: Najpierw, póki nikt nas nie dostrzegł spróbujemy się dostać do pałacu i załatwić ich wodza. Jeśli będzie ich za dużo, to wejdziemy do więzienia i uwolnimy więźniów aby walczyli po naszej stronie.
Ruszyli cicho w kierunku pałacu.
I tak nikt tego nie czyta...
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Nefryta

Spojrzała na wrogą armię i swoje siły. Miała do dyspozycji ponad pięć tysięcy wiernych wojowników, silnego sukkuba i czarnoksiężnika, który sam był jak jedna dziesiąta jej wojska. Złączyła swój umysł ze smokami i odezwała się w końcu do czekających towarzyszy.
- Nie, ja stanę na czele wojowników.
Jej stwierdzenie wywołało wyraz zdziwienia na twarzy zarówno czarnoksiężnika jak i sukkuba. Spojrzeli po sobie i Levender nieco się oddaliła, by Darkning mógł w spokoju wybić ten pomysł z głowy Nefryty.
- Mówiłem ci już, byś zostawiła mi brudną robotę i pozwoliła się zająć tym, co do mnie należy – zaczął łagodnie acz stanowczo. – Władczyni nie może się narażać!
- Mają przewagę liczebną. Nie jest ona duża, więc walka nie będzie trudna – stwierdziła odwracając powoli wzrok od wroga i spoglądając na Darkning’a. – Zrobimy w ten sposób, że zaatakujemy pierwsi, gdyż nie mam zamiaru stać tu przez stulecia i oczekiwać ich ataku jak kary czy łaski. Niech twoje oddziały nastawią się przede wszystkim na powiększenie naszej armii. Poprowadzę ich do walki, potem w trakcie Levender przeniesie mnie na tyły wroga. Tam wyślę swoje smoki... Odcinając im psychiczną drogę ucieczki i zamykając ich w potrzasku, zmniejszymy im morale. A gdy ja pójdę na tyły, ty zajmiesz się dowodzeniem tutaj.
- Jeśli takie są twoje rozkazy, Władczyni... – zaczął.
- Tak, dokładnie takie. Wykonać! – krzyknęła i Darkning kłaniając się jej poszedł przekazać rozkaz dalej, do dowódców i Levender.
Nefryta w tym czasie skierowała swą uwagę na smoki. Wyglądały na zadowolone z podstępu i zniecierpliwione. Machały niespokojnie ogonami i od czasu do czasu pokrzykiwały przeraźliwie.
„Bez litości, nikogo nie oszczędzajcie. Czekajcie na swoją kolej.”
„Dobrze, Pani.”
Darkning podszedł do niej i spoglądając znacząco na smoki zapytał:
- Jak masz zamiar się tam z nimi przenieść? Chcesz je odwołać i na powrót przywołać?
- Nie, to zabrałoby mi zbyt dużo energii i zajęłoby trochę czasu. Sam zobacz...
Używając lewitacji dotarła do nich. Smoki powoli się „rozpuściły”, zamieniły w mgłę, która skondensowała się, zbiła w twardą materię i otoczyła ciało Nefryty mocnym pancerzem. Wyglądał jakby ze szkła, pod którym został uwięziony zielonkawy dym wirujący cały czas. Chwilami Darkning’owi wydawało się, że wśród tych wirujących obłoków dostrzegał oko jednego z gadów. Uśmiechnął się do Nefryty wyraźnie zadowolony z jej rozwiązania. Nie odesłała ich, tylko przemieniła, dzięki czemu nie musiała niepotrzebnie marnować energii.
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Pavciooo:


Pałac był dość dobrze strzeżony. Wysoki na 5 metrów mur. Trzy wejścia, każde obstawione przez pięciu strażników. Ponadto jest siedem wież, które są obsadzone przez kuszników. Jeżeli wejście, to w przebraniu lub szturmem...
Cała grupa weszła do jednego z budynków. Dwóch strażników nie zdążyło nawet pisnąć. W budynku było kilkunastu niewolników. -Spokojnie... Jesteśmy tu by wam pomóc- powiedziała Vei cicho.
Istoty uspokoiły się i przypatrywały ciekawie przybyszom.


Nefryta:


Darkning w pierwszej kolejności zajął się machinami oblężniczymi. Przez chmury widziała jak miriady łańcuchów uderzają w katapulty i balisty, gniotąc po drodze ludzi. Pierwszy szereg ruszył z dzikim rykiem, głośniejszym niz. szczęk oręża i krzyki ludzi. W końcu to wyli potępieńcy...
Sukkub postawił Nefrytę na skarpie nad wrogą armią. Władczyni podniosła ręce i jej pancerz zmienił się w 10 smoków, które natychmiast ruszyły na wrogą armię niszcząc zaplecze medyczne i zapasy amunicji. Armia zaczęła mocniej nacierać na Szare Legiony. Wszystko zagłuszał ryk potępieńców. W ogólnym pandemonium trwała bitwa. Z szarych szeregów co jakiś czas wyłaniał się słup cienia.. Znaczy Wskrzesiciel przywraca do życia poległego Potępieńca. W pewnym momencie miedzy szarymi legionami powstało koło pustej powierzchni i podniosła się z niego olbrzymia, czarna pięść, która uderzyła w wrogie szeregi.
Nefryta szybko uniknęła ataku włócznią. Stanęła naprzeciw kobiety w płytowej zbroi z potężną piką. Władczyni uśmiechnęła się widząc pomocniczkę swej rywalki. Poi jej oczach oceniła, ze kobieta spodziewała się innej rywalki i chyba nie wie, ze to ona jest władczynią... -Broń się!- krzyknęła Walkiria i zaatakowała kilkakroć piką. Nefryta bez większych trudności uniknęła kilku ataków, po czym ciosem ręki połamała trzonek, zaś drugim przebiła kobietę na wylot. Czy to ta pomocniczka była taka żałosna, czy to Nefryta stała się taka silna?
Pancerz eksplodował na tysiące świetlistych igieł, które sprawiły Nefrycie olbrzymi ból. Jej smoki stanęły na chwilę jak wryte i jeden z nich został powalony na ziemię i zniszczony. Władczyni zakołysała się i spojrzała do góry. Widziała półprzezroczyste oblicze królowej. To był prezent od niej... Nefryta spojrzała na swe naszpikowane maleńkimi, święcącymi się grotami ciało i zatrzęsła się. Groty poodpadały wypchnięte z ran przez strój. Odpowiedziała Władczyni Życia wyżywającym spojrzeniem i obraz zniknął.
Bitwa tym czasem miała się ku końcowi. Przez równinę przelewała się fala czarnej, gęstej cieczy, jakby ropy, układając siew kształty jęczących czaszek. Nefryta poznała sztuczkę Darkninga. Fala pochłaniała uciekających z pola bitwy przeciwnika i zatrzymała się przy jednym z paladynów. Ten rozłożył ogromne, anielskie skrzydła. Czarownik przybrał normalną postać i dobył kosy. Tamta walka była bardziej wyrównana, niż walka Nefryty z pomocniczką, ale Władczyni Agonii nie miała czasu jej obserwować. Zza skał wyszedł ostatni z pomocników. Wojownik ściskał dwa dwuręczne topory. -Ty jesteś władczynią Agonii?- zapytał z niedowierzaniem. Stanął przed Nefryta. Był 4metrowym gigantem - górą mięśni. -Takie dziewki jak ty...- nie skończył, bo zza klifu wyłoniły się smoki Nefryty i bezceremonialnie rozerwały bydlaka na strzępy. -Żenujące- rzuciła tylko i to jedno słowo posłużyło wojownikowi za epitafium.
Pojedynek Darkninga z aniołem zakończył się. Czarownik podniósł głowę pokonanego wysoko, by wszyscy mogli ją zobaczyć. Odwrócił wzrok w stronę Nefryty. Władczyni wiedziała, co znaczy to spojrzenie "Wygraliśmy".
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Nefryta

Wrócili do wieży szczęśliwi ze zwycięstwa, lecz jednocześnie świadomi, iż teraz nie zaznają spokoju, nim Nefryta nie pokona Władczyni. Nie świętowali, gdyż właściwie nie było co świętować... Zjedli posiłek, napili się wina, a później kobiety z przyjemnością wysłuchały koncertu czarnoksiężnika. Nefryta cały czas była jakby nieobecna myślami, milcząca i zamyślona. Smutna?
- Wybaczcie, jest już późno i jestem zmęczona, Pójdę odpocząć trochę do siebie. – stwierdziła wstając i udając się do swego pokoju. Levender rzuciła ukradkiem spojrzenie w stronę Darkning’a, który nieco zmartwionym wzrokiem odprowadzał Władczynię.
- Może zagrać ci coś do snu? – zapytał i delikatnie musnął struny.
- Później, z przyjemnością – odpowiedziała i zniknęła na schodach.
Znalazłszy się u siebie miała ochotę przywołać chociaż jednego ze smoków. Odczuwała duży dyskomfort psychiczny po tym, jak po walce musiała je wszystkie odesłać. Zupełnie jakby nagle wyparowała jej ręka... Wiedziała, że nie powinna takich rzeczy czuć, dlatego postanowiła to zwalczyć w samotności. Chwilę pokręciła się niespokojnie po pokoju i już miała iść spać, gdy usłyszała skrobanie do drzwi. Otworzyła je i zobaczyła gargulce niosące jej balię z wodą i wszystko co niezbędne do kąpieli. Uśmiechnęła się, Darkning jak zawsze pomyślał o wszystkim. Z wielką chęcią i przyjemnością zanurzyła swe obolałe po wybuchu pancerza ciało w gorącej wodzie. Odetchnęła z ulgą i skoncentrowała swoją energię i moc na tym, by kąpiel jej nie ostygła. Niebawem miał przyjść czarnoksiężnik i Nefryta czuła lekkie zaniepokojenie. Spojrzała na łóżko, gdzie ostatnio leżeli. Na jego pytanie, czy chce posunąć się dalej, powiedziała mu, że teraz wszystko od niego zależy. Widziała w jego oczach, że pragnie ją... lecz nie zrobił nic. Stwierdził jedynie, że chce ją teraz móc trzymać w ramionach i uśpił dziewczynę.
Zastanawiała się, jak teraz będzie wyglądać sytuacja, gdy przysnęła w wannie.

Obudziła się, gdy czarnoksiężnik usiadł koło niej na krześle. Nefryta zerwała się i już chciała się go pytać, lecz uciszył ją gestem ręki.
- Spokojnie, dopiero przyszedłem. Co byś chciała, bym ci zagrał? – spytał i uśmiechnął się do dziewczyny.
Zastanowiła się. Miała ochotę na coś spokojnego i szczęśliwego. Ale nie mającego związku z walką, wojną, zwycięstwem. A jedyne, co przychodziło jej do głowy, to...
- Miłość. Zagraj mi o miłości – poprosiła i ułożyła się wygodniej w wannie.
- Dobrze, zastanawiam się, czy twój umysł stał się już odporny na dźwięk mej cieniostruny – odpowiedział i uśmiechnął się tajemniczo.
Zaczął grać muzykę, która ma za zadanie budzić namiętność i chęć bliskości. Nefryta słuchała tego spokojnie i dokładnie czuła wszystko, lecz nie miało to na nią żadnego wpływu. Melodia bardzo jej się podobała, była spokojna, rytmiczna i harmonijna. Jak dwoje kochanków w łożu obsypujących się pocałunkami. Darkning uśmiechnął się do Nefryty znad instrumentu i przyśpieszył nieco tempa muzyki. Jednak Nefryta nie reagowała na to, jedynie przymknęła oczy i relaksowała się w wannie pełnej ciepłej wody.
- Widzę, że jednak się... uodporniłaś – stwierdził i cieniostruna rozpłynęła się w powietrzu.
- Przykro mi – odpowiedziała Nefryta uchylając jedna powiekę i spoglądając na czarnoksiężnika spod rzęs. Zaśmiał się.
Pochylił się nad dziewczyną i wyjął ją z wody, tłumacząc, że zaraz się chyba rozpuści. Postawił na podłodze i delikatnie ją otarł ręcznikiem, po czym zaniósł do łóżka.
- Zostać? – spytał i nie czekając na odpowiedź położył się obok. Wszak sama mu mówiła, iż tu mogą mieć całkowitą swobodę i wszystko zależy od niego. Spojrzał jej w oczy. Zobaczył w nich zaufanie, chęć bliskości, potrzebę akceptacji, pragnienie miłości i gorące uczucie. Nie bała się już. Przyglądała mu się spokojnie i czekała. Dotknęła jego twarzy, wsparła się na łokciu i sięgnęła ustami jego warg. Błyskawicznie zapomniała o swym smutku, tęsknocie za smokami i czyhającym niebezpieczeństwie ze strony Władczyni. Pragnęła teraz jedynie się zatracić na chwilę, otulić jego ciepłem, zatopić się w jego zapachu... Stać się kobietą.
Zablokowany