[Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ravandil »

Ravandil

***
Ninerl przytuliła się do niego, nie przestając pieścić jego intymnych stref. Chwyciła jedną jego dłoń i położyła na swojej piersi. Ravandil nie potrzebował dalszej zachęty. Elf uśmiechnął się i pogładził ją po delikatnej skórze biustu. Wolną ręką Ravandil pogładził Ninerl po włosach, po czym objął ją ramieniem. Elfka była wspaniała w tym, co robiła, wykazywała się naprawdę dużym wyczuciem. Swoją drogą, to było naprawdę wspaniałe doświadczenie - leżeć w ciepłym łóżku z ukochaną osobą i poznawać nawzajem swoje ciała... Jakże inne od tamtej gorącej nocy spędzonej z Ninerl w granicznej wiosce, a przy tym równie fascynujące... i podniecające.
***

Jest pewien widok, który potrafi dodać otuchy w trudnej sytuacji. Taki, że jak to zobaczysz, to od razu czujesz się pewniej i wierzysz w rozwiązanie sprawy. Jaki to widok? Widok Wernera Brocha wpadającego do karczmy. Najemnik wpadł zdyszany do gospody i od razu zapadła cisza jak makiem zasiał. Elf odetchnął widząc łeb wilkołaka trzymany przez Wernera, jeden problem mieli z głowy. Ravandil, przytulając się do "nieco" (trochę nieadekwatne słowo, gdy nagle wraca się z krainy umarłych) skonfudowanej Ninerl, odpowiedział Brochowi. -Dobrze, że jesteś Wernerze... Oto ci tutaj zgromadzeni ludzie byli świadkami cudu uzdrowienia Ninerl... Pytanie tylko, czy ich wiara jest na tyle mocna, by ten cud zaakceptować- Grał na czas, to prawda. Ale w końcu cel uświęca środki, czyż nie? Potem przyjdzie czas na dokładne wyjaśnienia...
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Serge »

Werner Broch

Słuchając Ravandila, najemnik lustrował twarze wszystkich obecnych w sali mieszkańców Karnova. Teraz, po krótkich wyjaśnieniach zwiadowcy wiedział już mniej więcej co mieszczuchom chodzi po głowach. Gdy elf skończył, Broch od razu zabrał głos:

- Zaakceptują, Ravandilu, w końcu my nie pierwszy już raz jesteśmy świadkami cudów, prawda? - najemnik uśmiechnął się szeroko. Był całkiem wyluzowany, choć prawa dłoń wciąż zaciskała się na rękojeści miecza. - A poza tym, nawet gdyby mieli jakieś wątpliwości co do tego, to chyba są nam coś winni za rozprawienie się z tym ścierwem... - wskazał głową na leżący nieopodal łeb wilkołaka. - Jakby nie było spora przysługa... Więc jak będzie, panowie? Jesteście mocni w swej wierze? - spytał świdrując każdego z osobna swym szalonym spojrzeniem. Dziki uśmiech nie znikał z jego twarzy.

Najemnik liczył że mieszczuchy nie będą robić zbytnich problemów, a jeśli już kupią tę bajeczkę, to trzeba się będzie niedługo zwijać z miasteczka, bo z takimi zabobonnymi ludźmi nigdy nic nie wiadomo. W sumie nie dziwił się im, bo sam od momentu ujrzenia Ninerl wśród żywych nie przestał rozmyślać o tym, jak to się stało, że jest cała i zdrowa. Broch jednak wiedział dobrze że to nie był żaden "cud", zwłaszcza że całkiem niedawno rana Ninerl po starciu z Kevaronem również zabliźniła się w ekspresowym tempie. Tutaj w grę wchodziły jakieś potężniejsze siły, ale o to spyta już elfkę w bardziej sprzyjających warunkach. Żyła i to było w tej chwili najważniejsze. Wciąż stojąc w drzwiach, mając za plecami Gala i Elissę, oczekiwał na to co mają do powiedzenia mieszkańcy miasteczka...
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
hyjek
Marynarz
Marynarz
Posty: 395
Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
Lokalizacja: Piździawy Zdrój
Kontakt:

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: hyjek »

Konrad z Boven

Krew chlapiąca na prawo i lewo nie była by dla akolity czymś nowym, gdyby wylewała się w ten sposób na polu bitwy, a nie w środku oberży podczas operacji towarzyszki, a być może i przyjaciółki. Wrodzona cierpliwość powoli zaczęła opuszczać Konrada, gdy z każdą kolejną chwilą wycelowanie igłą w odpowiednie miejsce stawało się coraz trudniejsze przez zasłaniającą wszystko posokę.
Niecałą chwilę później ta właśnie irytacja ustąpiła miejsca niepojętemu nikomu zdziwieniu. Usta rozchylone delikatnie, szeroko otwarte oczy, totalne zaniemówienie i znieruchomienie ciała symbolizowały niemały szok, którego doznał akolita. "Ja to zrobiłem...?" - myślał bez przerwy, trwając w takiej pozycji.
Z tego dziwnego stanu wyrwało go wołanie samej Ninerl, jej uklęknięcie i słowa o Sigmarze. Słowa, których mężczyzna nigdy nie spodziewał się usłyszeć. Mrugał przez chwilę powoli, spoglądając szarymi oczyma w te elfki, próbując jakby wyczytać z nich o co tak właściwie chodzi. Dzięki Bogom, czytać to on umiał aż za dobrze!
Przez chwilę bił się z myślami, czy takie kłamstwo nie będzie przypadkiem świadectwem wiarołomności. Spoglądając jednak po twarzach wieśniaków, klęczącej dziewczyny oraz Sigmaryty, wiedział, że innego wyjścia nie ma.
Spokojnie moje dziecko... - pogłaskał ją po głowie jak ojciec swoją córkę - Po to Sigmar wybrał mnie, bym był przy Tobie, bym pomagał tak wiernym obrońcom Imperium jak Ty, Ninerl. Cieszę się, że jesteś z nami z powrotem, dzięki łasce mojego... Naszego Pana. - przemówił łagodnym głosem do elfki. Chwilę później zwrócił się do wszystkich w karczmie.
Jam jest Konrad z Boven, wierny sługa Sigmara! Właśnie byliście świadkami łaski, którą mi zesłał sam patron Imperium. Nie, proszę, nie musicie klękać przede mną. Róbcie to lepiej dzisiaj wieczorem, przed snem, dziękując Jemu, że ma wśród swoich sług takich ludzi jak ja... i Ty, Bracie. - ostatnie słowa wypowiedział, patrząc na drugiego kapłana. W ręce podczas całego przemówienia trzymał oba wisiory, symbole jego wiary, pokazując je wszystkim wokół. Chwilę później wpadł Werner z łbem wilkołaka w ręce.
Nie lękajcie się moi drodzy! Bestia została zgładzona! Od dzisiaj możecie spać spokojnie! - wołał kaznodziejskim głosem na całą karczmę.
Ale nikt nie wiedział, nie widział, jaka batalia na myśli toczyła się właśnie w głowie Boveńczyka. Być może właśnie popełnił świętokradztwo, Ninerl na swój sposób jest przeklęta, a na dodatek nie wiadomo czy wieśniacy dali się nabrać na cały ten spektakl. Co za... Aż brakuje słów momentami...
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Vibe
Marynarz
Marynarz
Posty: 317
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
Numer GG: 0
Lokalizacja: Szczecin

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Vibe »

Po waszym wystąpieniu w sali nastąpiła konsternacja którą spotęgowało pojawienie się Brocha z łbem zabitego lykana. Mieszkańcy osady patrzyli po sobie mrucząc coś pod nosami, ktoś zaczął cucić uderzonego przez księcia kapłana Sigmara. Najwyraźniej nie do końca podobała im się cała ta sytuacja i widać było jak na dłoni, że nie wiedzą co zrobić. W końcu na środku sali pojawił się Sebastian – staruszek którego chciano spalić na stosie i przemówił:

- Wierzymy wam, podróżni! Prawda, ludziska!! - krzyknął rozglądając się wokół. Kilku mieszczuchów nieśmiało skinęło głowami. - Wiele żeście dzisiaj dla nas dobrego zrobili, wiele wam zawdzięczamy, a czy wasza towarzyszka wróciła do świata żywych dzięki naszemu Sigmarowi, nie nam to rozstrzygać. To wie tylko on, w swej wielkiej mądrości...

- Masz rację, Sebastianie. - odezwał się gospodarz, do tej pory schowany za barem. - Gdyby nie wy, nadal żylibyśmy w strachu przed wilkołakiem. Jesteśmy waszymi dłużnikami. Dzisiaj wyżywienie i dach nad głową na mój koszt.

- Niech ktoś sprzątnie to ścierwo z podłogi, zerzygać się można od tego!!! – rzucił ktoś gromko przez salę. - I zajmie się zwłokami tego psiego syna Hildebrandta na zewnątrz. Piwa, gospodarzu!!

Sytuacja powoli wracała do normy. Ludzie leniwie rozchodzili się do własnych zajęć, choć spostrzegawcze oko mogło wychwycić na niektórych twarzach pogardę i nienawiść skierowane w waszą stronę. Również u kapłana Staabsa, który wychodząc z karczmy z opuchniętym od ciosu nosem posłał wam niemiłe spojrzenie. Chwilę później w sali zostało jedynie kilka osób, a wy rozsiedliście się przy dużym stoliku w samym jej rogu.
Tylko przy nim mogło zasiąść aż tak dużo osób, a trzeba przyznać że kompanią byliście barwną - cztery kobiety i aż siedmiu mężczyzn.

- Nerwowa atmosfera panuje na takich zadupiach. - stwierdził dosadnie Diego. - Najpierw chcieli nas zlinczować, a teraz niby mają za bohaterów. Jakoś nie wierzę...

- Nie zabawimy tu długo – rzucił po chwili wąsaty rycerz. - Sprawy przyjęły niecodzienny obrót więc jutro wyruszamy. Do wioski Orbena dzień drogi, jeśli oczywiście nic się nie zdarzy. Trzeba kupić jeszcze trochę świeżego prowiantu na drogę ale z tym chyba nie będzie problemu, gospodarz wydaje się być nastawiony do nas pokojowo...

Dialog Zinhy przerwały dwie młode dziewczyny które przyniosły wam dzban czerwonego wina, butelkę soku porzeczkowego i ciasto wiśniowe. Do tego oczywiście szklanki i talerze. Diego skinieniem głowy podziękował stojącemu za szynkiem gospodarzowi po czym swój wzrok skierował na was:

- Cieszę się że miałem okazję was poznać, przyjaciele. Jeszcze długa droga przed nami, obyśmy niedługo w nieco lepszych warunkach świętowali odzyskanie przeze mnie tronu - chwilę potem spojrzał na Ninerl i półszeptem spytał. - Jak to się stało, że wciąż jesteś wśród nas, Moja Droga? Bo to chyba nie zasługa Konrada ani jego wiary?

- No właśnie, Ninerl - wtrąciła się Miaulin. - O to samo chciałam cię spytać.

Siedząc w przytulnej, ciepłej sali dopiero teraz dostrzegliście za oknem śnieżycę jaka rozszalała się na zewnątrz...
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ravandil »

Ravandil

Ciężko jest dobrze opisać wszystkie uczucia Ravandila, jakich doświadczył w ciągu tych kilku nerwowych minut. Można to określić jako swoistą mieszaninę rozpaczy, nerwowości, ulgi i niepewności, a i tak to nie jest wystarczający opis. Elf spojrzał na przemawiającego z werwą Konrada, będąc pod wrażeniem jego krasomówczych zdolności. Ciekawiła go jednak jedna kwestia - czy Konrad przypadkiem nie wierzy w to, co sam mówi? Widać było co prawda po jego twarzy, że nie jest tego do końca pewny, ale kto wie co tli się w głowie tych wszystkich kapłanów... No, z wyjątkiem Staabsa, bo o tym, co kołacze się w jego głowie zdążyli się już przekonać. Zapanowała chwila niezręcznej ciszy, potem wpadł Broch. Po odpowiedzi najemnika Ravandil uśmiechnął się w duchu "Wernerze, powinieneś zostać misjonarzem! Zaraz nawróciłbyś wszystkich na swojej drodze". Zwiadowca co prawda wolał nie wnikać, na co i kogo nawracałby Broch, ale ten szczegół wydał mu się akurat w tej chwili nie istotny... A zresztą nigdy nie przywiązywał do tego uwagi.

Potem wyszedł Sebastian, coś powiedział, ludzie powoli się uspokajali. Ravandil ciągle odbierał to wszystko jak przez mgłę, nie łapiąc poszczególnych słów. Krew pulsowała w jego żyłach tak mocno, jakby koniecznie chciała spotkać się ze światem. W każdym razie sytuacja w gospodzie sie uspokoiła, co udzieliło się też elfowi. Spojrzał Ninerl w oczy i szepnął -Tak się cieszę, że żyjesz... Nieważne dzięki komu, to teraz nieistotne-, po czym pocałował ją i przytulił się mocno. Czuł się tak, jakby w jednej chwili zabrano mu najcenniejszy skarb i powiedziano, że już go więcej nie zobaczy, a drugiej bez słowa zwrócono. Ale liczył się fakt, że Ninerl była cała i zdrowa.

Ravandil ruszył do stolika, a po drodze jego uwadze nie umknęło kilka nieprzychylnych spojrzeń, w tym głównego niezadowolonego - Staabsa. Cóż, widać, że jego ambitny plan spalenia kogoś na stosie ku uciesze gawiedzi, nomen omen, spalił na panewce. Martwiło go jednak tyle wilczych oczu wpatrzonych w kompanię. Od uwielbienia do nienawiści krótka droga... Zresztą Diego zaraz stwierdził to samo. Przypomniało to elfowi słowa, jakie kiedyś słyszał, a pochodziły one bodaj z jakiegoś kislevskiego dzieła... "Chłopi zapalni są jak sucha słoma", czy coś w tym stylu... I, jak widać, dużo było w tym prawdy. Trzeba było się zmywać, zanim przejdzie im ta wdzięczność i jednak postanowią kogoś spalić z nudów.

Elf siadł przy stole, zajmując miejsce koło Ninerl. Spojrzał na przyniesione jedzenie... Wyglądało smakowicie, ale co z tego, że wciąż czuł dziwny ucisk w gardle? Ravandil spróbował ułożyć sobie wszystkie myśli i opanować emocje. W tym czasie zaczęły się pytania i domysły, choć nie dziwne było, że Diego i Miaulin zainteresują się "cudownym" uzdrowieniem Ninerl. Sam zresztą też chciał z nią porozmawiać, ale to nie był dobry moment. Spojrzał tylko na jej bladą wciąż twarz i czekał, co ma w tej chwili do powiedzenia.
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Serge »

Werner Broch

Mieszkańcy tej większej wiochy zachowali się tak, jak najemnik się tego spodziewał, czyli przestali interesować się nagłym „cudownym” ozdrowieniem Ninerl. I bardzo dobrze, bo Broch i towarzysze raczej nie chcieli mieć przeciwko sobie całej wioski. W końcu jakieś stare przysłowie, które słyszał kiedyś w Ostlandzie mówiło że „nawet wojownik dupa, gdy chłopów kupa”, czy jakoś tak to szło. Trochę prawdy w tym bez wątpienia było, choć ONI nie znali Brocha, a ON nie był zwykłym wojownikiem. Jak na zawołanie przypomniała mu się noc w małej wiosce nieopodal Bastonne w Bretonii gdy w pojedynkę rozprawił się z dziewięcioma doświadczonymi najemnikami. To była dobra (i jedna z najbardziej wymagających) walk; noc, w której myśliwi stali się zwierzyną. Stare dzieje, dobre czasy... Broch uśmiechnął się do siebie w duchu wracając w mig do obecnych wydarzeń. Przyjechali tutaj coś zjeść i przenocować więc niepotrzebna była burda z mieszczuchami. Dziękował w duchu Ulrykowi że udało się ubić tego lykana, bo inaczej różnie mogło się wszystko ułożyć.

Gdy miejscowi zaczęli znikać z sali, rozsiadł się z przyjaciółmi w rogu, przy największym ze stołów. Oczywiście jego uwadze nie mogły umknąć paskudne spojrzenia niektórych, kierowane pod adresem drużyny. Broch nie pozostawał dłużny i nachalnie wpatrywał się w każdego komu nie pasowało że wciąż przebywają w tej sali swymi lodowato-błękitnymi oczyma, dopóki „życzliwi” nie zwątpili i zajęli się własnymi sprawami. Wtedy akurat do uszu Wernera dotarły słowa Zinhy.

- Zgadza się, nie ma sensu tutaj dłużej zostawać. - rzekł cicho, tak by tylko przyjaciele mogli go usłyszeć. - Jutro z samego rana zabieramy się stąd. I proponuję by jednak wyznaczyć w nocy jakieś warty bo ci, którym nie spodobała się nasza bajeczka mogą spróbować ataku na Ninerl. Lepiej nie sprawdzać czy za drugim razem też w cudowny sposób nasza droga Ninerl wróci do świata żywych.

Rozmowę przerwały dwie dziewki, które przyniosły napitek i jakieś ciasto. Broch szybko rozlał trunek do szklanic (kobietom nalewając soku) i wzniósł popularny w Wissendlandzie toast:

- Za nas, za przyjaźń, za przyszłość, za chwałę - gdy stuknęli się szklanicami, jedynym chaustem opróżnił zawartość naczynka, po czym dolał sobie i towarzyszom którzy chcieli jeszcze kolejkę i opróżnił do dna.

Z zainteresowaniem wysłuchał tego, co Ninerl ma do powiedzenia na temat swego powrotu z Królestwa Morra i nagle o czymś sobie przypomniał. Klepnął Konrada w ramię tak mocno, że ten niemal wpadł na siedzącą obok niego żonę i rzucił:

- Bierz ten swój młot i zapraszam na mały sparing. - za oknem wciąż sypał śnieg, ale to nie robiło na najemniku najmniejszego wrażenia. Raczej chyba na Konradzie sądząc po jego nietęgiej minie. - Nie ma to jak dobry trening w trudnych warunkach. - Broch uśmiechnął się szeroko po czym migiem wstał z miejsca i wyciągnął z pochwy swój wielki miecz. - Czekam na zewnątrz. Tylko nie grzeb się, bo nie zamierzam tam marznąć...

Zabrał ze sobą wilcze futro i wyszedł z karczmy. Nie czekając aż akolita coś odrzeknie, bo znając jego znalazł by tysiąc powodów dla których nie powinni się zmierzyć. Stary, dobry Konrad...
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Ninerl przyśpieszyła nieco, uśmiechając się do siebie. Chciała usłyszeć jęk Ravandila, widzieć, jak pręży się z rozkoszy. Drugą dłonią chwyciła go za krocze i pomasowała mocno ten fragment skóry. Podobno, jak słyszała od aż dwóch mężczyzn, było to dość wrażliwe miejsce...
-------------------------------------------------------------------
Konrad sądząc po jego słowach, pojął o co chodziło dziewczynie. Dodatkowo, przemowa Brocha i Ravandila dały skutek. Ludzie się rozeszli.
Ninerl czuła, że cała się trzęsie. Ravandil przytulił ją mocno, a ona przywarła do niego.
-Och, Ravandil... - szepnęła drżącym głosem.- Ja... ja muszę się uspokoić. Dziękuję, tuin - przez chwilę wtulała głowę w jego pierś, czerpiąc pociechę z jego obecności.
Usiadła przy stoliku. Dłonie nadal jej drżały. Chwyciła kubek, mało nie rozlewając soku. Upiła kilka łyków i odetchnęła głęboko.
Dziewczyna była tak blada, że postronny obserwator mógłby pomyśleć, że zaraz zemdleje. Na widok jedzenia zrobiło się jej niedobrze. Oddychając głeboko, zdołała powstrzymać mdłości.
-Ja.. ja.. opowiem wam za chwilę... muszę, muszę dojść do siebie.- dodała cicho. - Masz rację co do wart i wyjazdu, Wernerze. Opowiem wam w naszym pokoju, tu jest za dużo ludzi.- szepnęła. Wstała, chwytając Ravandila za dłoń i powiedziała:
- Idę na górę, odpocząć na chwilę. Ravandil mnie przypilnuje.- posłała blady uśmiech tropicielowi.
- Przyjdźcie tam wszyscy za jakiś czas.

Gdy wreszcie elf zamknął drzwi, dziewczyna opadła na łóżko, wzdychając głęboko. Szok powoli mijał i teraz mogła się lepiej zastanowić nad słowami tamtej i nad tym co przeżyła.
Poczekała, aż mężczyzna usiądzie koło niej. Chwyciła go za dłonie i zaczęła opowiadać, to co przeżyła. Gdy doszła do słów tamtej, głos się jej załamał i zaszlochała cicho.
- Tak się boję, Ravandilu... I jednocześnie jestem zła... - powiedziała, przełykając łzy.- Jestem .... jestem opętana? Bo jak inaczej to wyjaśnić? W dodatku ktoś zechciał uczynić mnie swoim narzędziem i nawet nie wiem czemu- nowa fala łez spłynęła jej policzkami. - Znowu ktoś próbuje mną kierować.. czemu musi tak zawsze być?- szepnęła, przytulając się do niego.
Powiedziała jeszcze, to co zapamiętała o ciemności, świetle, muzyce.
- Ja czułam się tam bezpieczna... i spokojna... tak jak.. tak jak... w łonie matki-dodała, czując dziwną tęsknotę.
- Dopóki, dopóki nie pojawiła się ona...
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ravandil »

Ravandil

***
Elf westchnął ciężko, ale to było westchnienie przyjemności. Ninerl w tym co robiła była tak dobra i pewna siebie... Ravandilowi przemknęła przez głowę taka myśl, ale szybko ją odrzucił. Wolał nie wnikać, jakie doświadczenia ma Ninerl... Jeśli w ogóle, to jeszcze nie teraz jest pora na takie rozmowy... "Wszystko przyjdzie w swoim czasie" - te słowa w ostatnim czasie stanowiły w pewnym sensie swoistą mantrę dla Ravandila, ale jak do tej pory się na nich nie zawiódł. Ravandil poczuł nadchodzącą falę gorąca, wydając z siebie cichy jęk, choć, jak wcześniej była mowa, męskie odczucia nie są zbyt głębokie. Ten moment zbliżał się nieubłaganie. Elfa przeszedł przyjemny dreszcz, przez całe plecy aż do samych lędźwi. Odruchowo przywarł mocno do Ninerl i dochodząc w jej dłoniach westchnął jeszcze raz. -Jesteś wspaniała, Ninerl- szepnął jej na ucho, po czym złożył na jej ustach czuły pocałunek.

***
-Zdrowie- elf odparł na toast Brocha i nieśpiesznie wychylił swoją szklankę wina. Nie miał wcale ochoty pić, ale jedna szklaneczka na rozluźnienie nie zaszkodzi... Spojrzał na Ninerl. Wyglądała źle, mizernie wręcz. Drżały jej dłonie, była bardzo blada i miała niewyraźną minę... Ech, jakby mógł jej teraz pomóc w jakiś wymierny sposób... W tym momencie elfka chwyciła go za dłoń i wstała od stołu. Ravandil nie potrzebował żadnej zachęty i ruszył za ukochaną, zresztą wiedział, że oboje potrzebują chwili na osobności.

Elf wszedł do pokoju i zamknął cicho drzwi za sobą. Ninerl opadła słaba na łóżko. Siadł obok niej i odgarniając jej włosy z twarzy pocałował delikatnie w policzek -Dobrze już, tylko spokojnie...-. Chwycił jej dłonie i wysłuchał uważnie opowieści Ninerl. Z każdą chwilą robiła się coraz bardziej niepokojąca i... groźna? Ninerl zaszlochała cicho. Widać, że była bardzo przejęta tym wszystkim, i Ravandil wcale się temu nie dziwił. Objął elfkę ramieniem, by dać jej w jakiś sposób wsparcie. -Dobrze, teraz jesteś już bezpieczna... a nad spokojem popracujemy. Nie wiem co myśleć o tym wszystkim. Hmm... opętana? Chyba nie, przecież nic nie kieruje tym, co robisz prawda? Jeśli jasno myślisz i sama podejmujesz decyzje, to nie ma się czego bać... Ale faktycznie niepokojące jest to, że to coś chce cię wykorzystać w jakiś sposób, i do tego jest bardzo zdeterminowane, skoro nie pozwoliło ci umrzeć. A ta cała ona... To zaczęło się tamtego wieczora, w gospodzie, prawda? Gdy czailiśmy się na Kevarona... Miałem wtedy tamten paskudny koszmar... A potem jeszcze jeden.- elf westchnął -Miejmy nadzieję, że ten cały Orben nam pomoże... A do tej pory zrobię wszystko, by ci się nic nie stało, obiecuję-. Czuł podświadomie, jak zła była psychiczna kondycja Ninerl. Nie raz słuchał opowieści żołnierzy, którzy zostali cudem odratowani od ciężkich ran. To rozczarowanie spowodowane wyrwaniem z takiej oazy spokoju... Czuł i rozumiał i ból. Ale razem stawią czoła trudnościom i albo wygrają, albo oboje przegrają. Innej możliwości nie ma...
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Każde westchnięcie Ravandila ją cieszyło. Gdy przywarł do niej, uśmiechnęła się.
Chwilę potem było już po wszystkim. Pocałował ją czule.
Jego słowa sprawiły jej radość. Roześmiała sie cicho.
- Kocham Cię - szepnęła. - Chcę Ci dać z siebie jak najwięcej. Tylko poproś...- mruknęła i otarła się o niego zmysłowo.
Chwyciła kawałek prześcieradła i wytarła nasienie, ściekające wąską strużką po jej nodze. Nie żeby jakoś to ją brzydziło, ale szybko stygło i zimna ciecz była już mniej przyjemna.
Ujęła głowę ukochanego dłońmi i powiedziała cicho:
- Proszę, kochanie, opowiedz mi co lubisz, czego nie. Zarówno w kwestiach hmm.. cielesnych-uśmiechnęła się. - i nie tylko. Tak mało o Tobie wiem. Chciałabym wiedzieć więcej... -Mnie możesz zapytać, o co tylko chcesz.- dodała cichutko.
-----------------------------------------------------------------
Łkała jeszcze przez chwilę, wtulona w jego pierś. Potem westchnęł cicho i powiedziała:
- Chyba...chyba jednak myślę sama i sama działam. Ale boję się, że ktoś to jakoś przewiduje, może nie wszystko, ale ostateczny rezultat. I tego się boję...- po plecach przebiegły jej dreszcze.
-Tak, to była to gospoda. Pułapka. Wpadliśmy w pułapkę i to misternie zastawioną. Takie czary wymagają czasu, tak mi się wydaje. Co najgorsze, ktoś wiedział, że tam się zatrzymamy. Wiem, że to jedyna gospoda w forcie, ale niepokoi mnie, że tak wyliczył nasz przyjazd, że zdążył ze wszystkim. -dodała.
Na słowa Ravandila o aż dwóch koszmarach, uniosła ze zdziwieniem brwi.
-A możesz mi je opowiedzieć?- poprosiła cicho. - jeśli oczywiście, chcesz.
-Cała nadzieja w tym magu. Może on nam wyjaśni, co się ze mną dzieje i skąd te koszmary, dziwne sny.- przytuliła się do niego mocniej. - Ja... dziękuję Ci, że jesteś przy mnie i wspierasz mnie. To jest właśnie prawdziwa lojalność, czyli coś co cenię bardzo wysoko. - spojrzała mu prosto w oczy.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
hyjek
Marynarz
Marynarz
Posty: 395
Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
Lokalizacja: Piździawy Zdrój
Kontakt:

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: hyjek »

Konrad z Boven

Niemal niewidoczne dla innych odetchnięcie z ulgą wystąpiło u Konrada, gdy cała sytuacja zaczęła pomału się uspokajać. Motłoch powracał do swoich codziennych spraw (czyli prawdopodobnie żłopanie piwska), może z kilkoma wyjątkami, które uparcie postanowiły wpatrywać się w całą kompanię. W takich sytuacjach człowiekowi robi się zdecydowanie lepiej na duchu, gdy ma przy sobie dwumetrowego olbrzyma o posturze niedźwiedzia, który dobitnie wskaże takim ciekawskim gdzie ich miejsce. Nie odzywając się ani słowem. Magia co najmniej taka sama, jak ta Elissy.
Potakiwał tylko na każde zdanie, czy to Diega czy Zinhy. Sam nie miał nic więcej do dodania, ze wszystkim się zgadzał. Razem z resztą stuknął się kielichem, a jego toast zniknął w odmętach sześciu innych, podobnych okrzyków. Przez chwilę popatrzał się jeszcze w trunek, jak w tafle jeziora, a następnie wypił całą zawartość. Pomału, ale na raz.
Może potrzebował trochę czułości, czy bliskości, dlatego posadził Julię na swoich kolanach, niemal zmuszając ją do wtulenia się w ciało akolity. Choć kompani nie słyszeli co szeptał jej na ucho, łatwo można jednak było wywnioskować po rumieńcach kobiety i jej chichocie, że nie były to raczej treści przeznaczone dla ich uszu. Trwali tak jeszcze przez chwilę, póki Wernera nie olśniło...
Już się przyzwyczaił, że gdy najemnik coś od niego chce, swoją propozycję czy prośbę zawsze zaczyna od klepnięcia w ramię, które potrafi zwalić z nóg wielu, którzy z Brochem witają się po raz pierwszy. Na szczęście akolita w swej ponad rocznej wędrówce z wielkoludem zdążył się uodpornić na ten zabieg, i teraz jedynie przechylał się za każdym razem o pół metra w którąś stronę.
Usta mu się otwarły, jakby chciały coś powiedzieć, jednak przyjaciel już stał w progu, więc zostało Konradowi tylko zamknąć je z powrotem. Zerknął jeszcze przez okno, wziął głęboki oddech w geście bezsilności i po chwili z młotem w rękach wyszedł na dwór, opatulony w cieplejsze rzeczy. Umyślnie stanął tak, by śnieg nie sypał mu po oczach.
Dobra Panie Nauczycielu! Zanim sobie pomachamy tym wszystkim, pokaż mi chociaż jak to cholerstwo się trzyma! Gdy już pojmę tą wiedzę, czeka Cię takim łomot...! - krzyczał do niego, być może po to by w jakimś małym stopniu się rozgrzać. Po ewentualnych instrukcjach najemnika, rozpoczął to, po co oboje tu przyszli.
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ravandil »

Ravandil

***
Gdy Ninerl otarła się o niego, szepnął jej na ucho -Jak na razie dobrze ci idzie... I z mojej strony możesz liczyć na to samo-. Ravandil uśmiechnął się, ale gdy Ninerl ujęła jego głowę dłońmi i spytała, co lubi, zmieszał się nieco. -Wiem, że zabrzmi to dziwnie, ale... ciężko mi to określić- elf spuścił wzrok, ale zaraz, uprzedzając pytania Ninerl, dodał -Nie mam doświadczeń z kobietami, ty jesteś pierwsza... Wiesz, do tej pory jakoś nigdy nie miałem do tego głowy, taki tryb życia. Teraz czuję, że wiele traciłem, ale nie widziałem dla siebie życia poza wędrówką. Co lubię? Podróże, ustronne miejsca i kontakt z przyrodą, jak to zwiadowca- Ravandil zaśmiał się cicho -Cóż, jak widać koneserem sztuk wszelakich nie jestem- Elf spojrzał Ninerl głęboko w oczy, ciekaw, co ona o tym sądzi.
***

-To musiały być naprawdę mocne czary, skoro udzieliły się wielu osobom... Ten pierwszy koszmar to tamta noc, gdy razem z Konradem śniło się nam, że zmieniliśmy sie w jakieś maszkary i widzieliśmy jakiś portal Chaosu... A czy to był w ogóle sen? Ciężko powiedzieć... A drugi?- Ravandil zaczerwienił się nieco -Śniłaś mi się ty, w niedwuznacznej sytuacji... Gdy nagle zobaczyłem kogoś... coś... strasznego. Jak mogę się domyślać, to była ta ona, prawda?- elf zawiesił głos na kilka sekund -Gdy opuściliśmy tamto miejsce, koszmary już się nie powtórzyły, tylko tam panowała taka... mroczna atmosfera. Niepokoi mnie to wszystko, te wszystkie tajemnicze siły... Masz rację, że musimy liczyć na tego maga. Czuję, że to tylko zapowiedź czegoś większego... I mam nadzieję, że nie doczekamy się właściwego spektaklu-. Na ostatnie słowa Ninerl uśmiechnął się tylko i przytulił do Ninerl. Po kilku chwilach szepnął jej na ucho -Pamiętasz, jak kiedyś powiedziałem, że możesz zawsze na mnie liczyć? Teraz też nie odstąpię cię ani na krok, razem stawimy temu wszystkiemu czoła-. Pocałował ją w policzek i pogładził po włosach.
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Widziała, że Ravandil nie bardzo wie, co powiedzieć. Spuścił głowę i po chwili mówił dalej. Co dziwne, niektóre jej przypuszczenia się potwierdziły. "Tak myślałam" stwierdziła w duchu. "Że albo jest hmm, niedoświadczony albo miał mało kontaktów z kobietami".
- Tak myślałam, tuin. - pogłaskała go po głowie. - Ale wcale mi to nie przeszkadza. Może nawet i lepiej... Naprawdę chcesz wiedzieć o mnie więcej. Ja powiem Ci tyle...- zawahała się na chwilę. - że nie jesteś moim pierwszym mężczyzną. Nic więcej nie dodam, to nie ma sensu. Przeszłość minęła i nie wróci.- powiedziała cicho. Zastanowiła ją jedna rzecz.
- Ale nie miałeś ani jednego szczeniackiego zauroczenia? Takiego nastolatkowego. Typu: zobaczyłeś ją jeden raz i już. Zwykle po latach śmiejemy się z takich "miłości" - powiedziała z uśmiechem.
- Podróże... ale tylko na lądzie? Czy widziałeś kiedyś morze? Ustronne miejsca- zamruczała. - Czy chodzi o takie, w których możesz spokojnie podziwiać piękno natury? I po prostu siedzieć i myśleć?- dodała.
- Ciężko Ci to określić... hmm, może ja powiedziałam za ogólnie. Chodziło mi na przykład o stwierdzenie typu lubię zachody słońca. Albo bretońskie wino. Albo zgrabne nogi. Co do cielesnych- szepnęła. - To wystarczy, jak mi powiesz: lubię, gdy mnie głaszczesz lub dotykasz tu i tu. Zastanów czego pragniesz... A może masz jakieś marzenia? Jeśli oczywiście, zechcesz się z mną podzielić.- pocałowała go w policzek.
-----------------------------------------------------------------
-Niedwuznacznej sytuacji... możesz uściślić?- zapytała z czystej ciekawości. Na wzmiankę o tamtej, wzdrygnęła się. -Gdyby, gdyby coś się takiego dziwnego działo, to wiesz co masz zrobić.- szepnęła. -Spektakl... czuję, że to łączy się ze sprawą Diega. Spektakl... przedstawienie. Marionetki. Pasuje...- mruknęła.
Na następne słowa Ravandila, uśmiechnęła się. Był to słaby i blady uśmiech, ale był uśmiechem. To było wspaniałe uczucie, wiedzieć, że ktoś jest przy niej na dobre i na złe.
Spojrzała w szare oczy swojego mężczyzny i pocałowała go czule. Nie musiała nic mówić, wiedziała, że on zrozumie...
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ravandil »

Ravandil

***
Informacja, że nie jest pierwszym mężczyzną Ninerl, nie zrobiła na nim większego wrażenia. Ba, wcale się nawet nie spodziewał, żeby tak było. Zawsze czuł, że jako jeden z nielicznych nie przywiązywał zbytnio uwagi do takich spraw... -Też uważam, że nie ma sensu drążyć przeszłości, nie licząc oczywiście wyciągania wniosków- powiedział półgłosem.
Następne pytania Ninerl nieco go przytłoczyły. Wydawało mu się przez chwilę, że Ninerl chce wiedzieć o nim więcej, niż on sam... Zamyślił się chwilę, i zaczął powoli mówić, starając się uporządkować w miarę swoją wypowiedź. -Hmm... Szczeniackie zauroczenia? Nie, w moim domu nie było miejsca na takie coś... W ogóle miałem mało kontaktu z innymi. Była jedna elfka, Yuviel, ale to rodzice chcieli mnie za nią wydać, jakaś pannica z dobrego domu. Ale ona kompletnie mi nie pasowała, potrafiła siedzieć i gadać o różnych bzdurach... a sama nie słuchała. Nie potrafiłem z nią złapać wspólnego języka... - Zamyślił się chwilę, po czym kontynuował -Raz widziałem morze, jak los rzucił mnie na zachód... Ale to nie była turystyczna wycieczka, uwierz mi. Ale większość życia spędziłem na szlaku, wędrówka to mój żywioł... Tak samo z ustronnymi miejscami, sporo życia spędziłem w lesie... Lubię ciszę i spokój, można powiedzieć, że to tacy moi przyjaciele- elf zaśmiał się cicho -Miło jest poleżeć w cieniu drzew, posłuchać śpiewu ptaków, poczuć wiatr we włosach... Wschód, zachód słońca... Tak to wyglądało, choć nie zawsze był czas, żeby tym wszystkim się cieszyć, gdy dowódcy poganiają...A wino piję okazyjnie, w ogóle w kwestiach żywienia to jestem jak skarb, bo mało mi potrzeba do szczęścia- Ravandil uśmiechnął się -Bywały czasy, gdy szczytem luksusu było, gdy jedzenie przede mną nie uciekało- Elf spojrzał Ninerl w oczy i ściszył nieco głos -A kwestiach cielesnych... Z obecnych doświadczeń mogę stwierdzić, że podoba mi się takie poczucie bliskości... Na przykład teraz, gdy tak leżymy i dotykamy się wzajemnie... To takie inspirujące. Cieszę się, gdy widzę twoje ciało, gdy ty mnie dotykasz i ja mogę dotykać ciebie... A na marzenia być może przyjdzie czas, mówiłem, że wiele rzeczy kształtuje się we mnie powoli...- Ravandil zamilkł na chwilę, po czym przytulił się do elfki. Odkrył się przed nią dość znacznie, miał nawet wrażenie, że rodzice tyle o nim nie wiedzieli. Ale, jak sam stwierdził, nie warto drążyć przeszłości oprócz wyciągania wniosków...
***

Elf zaśmiał cicho na pytanie Ninerl -To była sytuacja dość... erotyczna, a może nawet bardzo erotyczna. Co ciekawe, nigdy wcześniej i nigdy później nie miałem takich snów... Więc ciężko mi stwierdzić, jakie podłoże miał ten sen- Ravandil zamyślił się przez chwilę -Spektakl? Coś w tym jest, też nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to wszystko się ze sobą łączy, nie tylko ze sprawą Diego, ale z tym wszystkim, co nas spotyka. Ciężko to wszystko ogarnąć... Ale pewnie niedługo wyjaśni się przynajmniej część tajemnic-. Ninerl uśmiechnęła się. Był to słaby uśmiech, a jej oczy były pełne swoistego bólu... Przytulił się do niej, delikatnie całując. Teraz potrzeba tych paru chwil spokoju, by odreagować to wszystko, co dzisiaj ich spotkało...
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Słuchała uważnie. Wzmianka o sztucznie zaplanowanym związku Ravandila nią wstrząsnęła. "Od kiedy mój lud tak postępuje? To ludzkie zwyczaje, nie nasze. To dziwne... nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek z mojej rodziny, chociaż o tym pomyślał." Myślała dalej i w końcu wysnuła pewne wnioski.
- Hmm.. powiem Ci jak ja to odbieram z mojej perspektywy.Pamietaj, że to tylko moje wrażenie- ostrzegła.
-Kiedy mówisz, to odczuwam to tak, jakbyś postawił barierę w swoim umyśle. Która tłumi lub mrozi pewne... pewne uczucia albo wrażenia- zawahała się nieco, chcąc jak najlepiej dobrać słowa. - Tak jakbyś przestał słuchać tego, co mówi serce, ciało i niektóre części umysłu, jak również intuicja. Może to było zbyt bolesne, może niebezpieczne, to co część twojej natury lub istoty chciała przekazać. Tak bywa. Czasami tak trzeba zrobić, by przetrwać. Takie odnoszę wrażenie... Może mylne - zawiesiła głos, myśląc intensywnie. - A czy próbowałeś kiedyś po prostu zapytać się, rzecz jasna nie dosłownie, swojego ciała, czego pragnie? Albo serca? Wsłuchać się w odebrane wrażenia? Dlatego ja lubię czasami być sama. Bo rozmawiam wtedy ze sobą albo po prostu jestem i słucham tego wszystkiego. Albo po prostu siedzę i myślę o różnych rzaczach. Tak po prostu. Oj, trudno mi to ująć... - zamilkła.
-A powiedz mi, dlaczego lubisz wędrować? Może być to z pozoru błahy powód, ale jakiś jest. Zadaj sobie pytanie: dlaczego? - dodała. - Mam jeszcze dziwne odczucia na temat, tego co mówisz o marzeniach... Marzenia ma każdy, a zwłaszcza dzieci. Zawsze. Moga być małe, duże, wszystkie są ważne. Jeśli słyszę, że ktoś nie może sprecyzowac swoich marzeń... to.. to - zamrszczyła brwi. - To mam wrażenie, że po prostu je zabił. Przypomnij sobie jakieśkolwiek, na przykład gdy byłeś dzieckiem.- poprosiła. - Nawet te z pozoru mało rzeczywiste. I mało ważne... Na przykład... marzyłem o dobrym ciastku. Albo marzyłem hmm, no nie wiem, o tym by zobaczyć kwitnące drzewo. Albo by mieć dobry łuk. Cokolwiek. - ścisnęła go delikatnie za dłoń.
Wzmianki Ravandila o jego domu mroziły ją. "Chcieli mnie za nią wydać", "miałem mało kontaktów z innymi, "myślę, że moi rodzice nie przekazali mi niczego, oprócz pewnej edukacji", "Ojciec...bo jego czasem nie widywałem przez kilka dni", "zdecydowanie pieśni były ostatnimi rzeczami, jakimi się przejmowali"- na Asuryana, to było przerażające. Przypominało po prostu hodowlę dziecka, jak zwierzęcia. Jak zwierzęcia... Traktowanego właściwie obojętnie, potrzebnego do spełnienia określonych celów.
"Nawet nasze psy były traktowane lepiej" myślała ze smutkiem.
- Powiem Ci, że... że z tego, co mówiłeś o swoim dzieciństwie, to mam wrażenie, że nie byłeś za bardzo szczęśliwym dzieckiem...- poruszyła się, przytulając do niego. - Jakby w twoim domu panowała zima, tak w przenośni. Oczywiście, mogę się mylić.- dodała. Pogłaskała go po policzku i pocałowała.
- Och, tuin...- szepnęła ze smutkiem w głosie.
-----------------------------------------------------------------
Ravandil nieco ją zdziwił. Akurta sny erotyczne jako takie, jej się śniły i to nie raz. Zresztą, matka mówiła, ze to normalny objaw dorastania i każdy takie ma. Że nie należy się nimi przejmować, chyba, że są naprawdę niepokojące. "Może po prostu zacierał je w pamięci" pomyślała.
- Nie wiem, czy chcę się poznawać kolejne tajemnice, ale.. ale z drugiej strony jestem po prostu ciekawa.- powiedziała cicho.
Przytuliła się do mężczyzny i milczała, napawając się ciepłem jego ciała i ciszą...
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ravandil »

Ravandil

***
Zadumał się przez chwilę nad tym, co mówiła Ninerl. Miała sporo racji. Elf wziął głęboki wdech i zaczął powoli mówić -Może to dziwne, ale nie myślałem nigdy o wrażeniach. Starałem się podchodzić do życia bardziej... praktycznie. Zwiadowcy przede wszystkim były potrzebne przede wszystkim koncentracja i jasne myślenie. Nie ma czasu myśleć o pragnieniach... A nawet, gdy ten czas jest, to jakoś tak naturalnie wychodzi, że odsuwa się to w jakiś sposób na bok. Nie myśli się o uczuciach, wrażeniach... Bo w jednej chwili możesz cieszyć się zachodem słońca, by zaraz potem spędzić bezsenną noc w ciemnym i wilgotnym lesie. Na pewne rzeczy przestaje się zwracać uwagę...- Elf spojrzał w oczy Ninerl, po czym kontynuował -Dlaczego lubię wędrować? Jakby to ująć... Było mi ciasno w Altdorfie, obrzydły mi szare mury miasta. W przeciwieństwie do reszty rodziny, mnie bardziej ciągnęło do kontaktu z naturą... A może to dlatego, że nie potrafiłem zająć się czymś w jednym miejscu, dość naturalne wydało mi się wędrować to tam, to tu... Zresztą, nic mnie nie trzymało w jednym miejscu, nawet jeśli nie miałem zajęcia jako zwiadowca. A przecież ty też wędrujesz, prawda? Przynajmniej w jakimś stopniu... Jakoś musiałaś się znaleźć w tamtej karczmie, na szlaku do Bogenhafen... Może to takie nasze elfie ciągoty do poznawania...-
Ravandil zawiesił na chwilę głos -Marzenia... Jak byłem mały to czasem zastanawiałem się, jak dobrze by było na przykład wyjść z całą rodziną na spacer gdzieś za miasto... Jakby tak dali sobie spokój na jakiś czas ze swoimi zajęciami i poświęcili więcej prawdziwych uczuć rodzinie. Czy to była zima? Może można tak to ująć... Ale to też nie jest tak, że moi rodzice niczym się nie interesowali... Myślę, że mieli nieco wypaczone poczucie szczęścia, może tak działa życie w dużym mieście... Ważna była dla nich praca i to, by "dobrze przygotować dzieci do ciężkiego życia". Wierzyli, że to dobra droga... Zresztą, na przykład mój brat na to nigdy nie narzekał. Mówił mi "słuchaj, to wszystko dla naszego dobra... Dzięki temu można wypłynąć na szersze wody". No, ale jak już wspominałem, mnie raczej ciągnęło do wielkiego świata, ale bardziej w sensie bliższej integracji z przyrodą. Nie byłem jakoś specjalnie nieszczęśliwy, ale czegoś mi brakowało. Marzyłem, by nauczyć się jazdy konnej, by wypłynąć na pełne morze, by niczym nie skrępowany oglądać wschody i zachody słońca... Część udało się spełnić, inne zweryfikowało życie- Ravandil westchnął cicho. -Nie użalam się nad swoim losem, bo w pewnym momencie sam podjąłem decyzję, jaką drogą kroczyć... A teraz, z perspektywy czasu, jestem w stanie zrozumieć rodziców... Jak się mogę domyślać, pewnie twoi krewni to idealne przeciwieństwo moich, czyż nie- Elf uśmiechnął się, po czym przytulił się do Ninerl.
***

-Ja może nie tyle jestem ciekawy, co zawsze wpajano mi, żebym kończył to, co zaczynam... A jak wplątaliśmy się w taką hecę, to trzeba to doprowadzić do końca... Niezależnie, czy na drodze będzie nam stać cały zastęp nekromantów czy tajemniczych demonów, które ingerują w sny-. Przytulił się do Ninerl. Cisza zawsze była czymś, co dodawało mu pewnej otuchy, pozwalało się odciąć od przytłaczającego świata... A teraz oprócz ciszy otuchy dodawała mu Ninerl.
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ninerl »

Ninerl
- Hmm, nie można żyć samym praktycznym podejściem... To dość jednostajne... Szczerze powiem, że może... może ja czasami wyglądam na, no nie wiem... nieczułą albo obojętną, ale nie uzewnętrzniam tak łatwo swoich emocji. No chyba, że coś jest naprawdę poruszającego dla mnie.-powiedziała.
- No, widzisz. Przynajmniej wiesz, czemu podróżujesz. JA powiem, że Marienburg wydał mi się w pewnym momencie za ciasny, poza tym chciałam przeżyć coś nowego, no i też... dowiedzieć się czegoś o sobie. I żeby nie słuchać gderania rodziny - uśmiechnęła się. - Chciałam odnaleźć cokolwiek przypominającego sens w życiu. Więc uznałam, że ruszę w drogę...- dodała cicho.
-Masz brata?- uśmiechnęła się.- Moją siostrę już poznałeś. Jeszcze mam dwóch młodszych braci, bliźnięta. Jest nas czworo.- zaśmiała się.-Co do twojego pragnienia o wypłynięciu na morze, to chyba nie będzie problemu. Co sądzisz na przykład o tym, by popłynąć na Ulthuan? Możemy być dodatkowymi mieczami na pokładzie.- dodała, a oczy jej zalśniły.-Ale oczywiście nie teraz... Prawie już usłyszałam krzyk mew i szum fal...- rozmarzyła się na chwilę.
-Co do dużego miasta... wątpię, by ono tak wplywało. Moja rodzina mieszkała przeciez w takim i nie przypominam sobie, by jakoś to na nich źle wypływało.- powiedziała w zamyśleniu.
-Aj, tam idealne. Jak wszyscy mieli swoje wady. Większość lubiłam, tylko niektórzy... no, niektórzy mówili... zresztą nieważne. Moja matka i mój ojczym poświęcali nam dużo czasu i pozwalali decydować nam w niektórych sprawach. Pytali się też o nasze zdanie, gdy zamierzali zrobic coś, co było istotne dla naszej rodziny. - opowiadała.-A później on zginął i jakoś tak, coś się rozsypało w mojeju rodzinie. -dodała ze smutkiem.
-Co do stałego miejsca zamieszkania... hmm, na pewno, gdy będę chciała urodzić dziecko, to pewnie osiedlę się w jakimś miejscu na dłuższy czas. Po to by je odchować, oczywiście- stwierdziła. -No, a później jak dorośnie i nie będzie mnie potrzebować, to wtedy mogę ruszyć w drogę.- powiedziała.
Głaskała Ravandila po plecach i rozmyślała, jak daleką przeszła już ścieżkę, od chwili, gdy postawiła stopę na gościńcu, poza bramą miasta.
-----------------------------------------------------------------
Siedzieli tak w ciszy.
Potem Ninerl powiedziała:
-Może chodźmy do nich. Już tak dawno nie siedzieliśmy razem przy ogniu lub kominku i po prostu nie rozmawialiśmy. Co ty na to? - ścisnęła go za dłoń.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Post autor: Ravandil »

Ravandil

***
-I widzisz, na zdrowie nam te podróże wyszły... Przynajmniej się spotkaliśmy- Ravandil uśmiechnął się.
-Tak, mam brata, starszego o kilka lat. Rozsądny, ułożony... Chciał zostać dyplomatą, i trzeba przyznać, że w retoryce był niezły... Pewnie zrobił karierę, doszedł do czegoś... Ciekaw jestem, co teraz porabia... Mam jeszcze młodszą siostrę, ale jak opuściłem dom to była jeszcze bardzo młoda... Ale myślę, że wyrosło z niej coś dobrego-
-To mogła by być bardzo ciekawa wycieczka, pasjonowały mnie zawsze zamorskie krainy... Zobaczysz, że i na to przyjdzie czas, mam takie wrażenie, że po tym wszystkim będziemy mieli bardzo dużo czasu...- Spojrzał w rozmarzone oczy Ninerl. Trzeba przyznać, że i na nim zrobiła wrażenie wizja takiej morskiej podróży...
-Zginął? To musiało być okropne doświadczenie i cios dla młodej osoby... Ja za to teraz żyję w niepewności, jak się ma moja rodzina. Czy nic im nie jest, jak im się żyje, takie tam... To chyba odruchowe-

-Widzę, że sobie ładnie to zaplanowałaś- elf zaśmiał się cicho -Ale widzę też, że dusza podróżnika jest silna w nas obojgu- Ravandil uśmiechnął się i spojrzał na Ninerl, tak śliczną w swoim zamyśleniu.
***

-Jeśli już czujesz się spokojniejsza, to nie mam nic przeciwko... Nie mogę patrzeć, jak coś cię gryzie...- Spojrzał pełnym czułości wzrokiem na Ninerl -Chodźmy w takim razie, nie dawajmy im powodów do zmartwień- Pomógł elfce podnieść się z łóżka, po czym chwycił ją pod ramię i ruszył razem z nią w kierunku głównej sali, gdzie siedziała reszta drużyny.
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Zablokowany