[Świat Pasem] Pradawni Władcy

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Pavciooo:

Vei zamysliła się na chwilę, po czym chwyciła scarcera za rękę i pociagnęła poza teren miateczka. Dotarli do starej szopy z której bił chłód i wilgoć. -Meszerte!- krzyknęła erynianka. Z szopy wyłoniła sie stara kobieta. Ludzka kobieta. -Czy mnie mój słuch nie myli? Vei?- kobieta powoli wyszła, podpierajac siealska a Vei podeszła do niej i rzuciał się jej na szyję. -Dobrze cie znó widzieć, moje dziecko.. pwoiedz mi, co sprowadza cę do starje wiedźmy.. prowadzisz ze sobakogoś...- rozgladnęła się po okolicy swy,i na pół ślepymi oczyma. -To jest Pavciooo... to przyjaciel. Przyszliśmy, bo potrzebujemy pomocy... Czy słowa "Armada Piasków" coś ci mówią?- kobieta zachwiała się lekko na dźwięk słów "Armada Piasków". -Powrócili?- jeknęła. Vei potwierdziła. Kobieta spuściłą głowę i siwe wołosy ukryły twarz i opadły na jaskrawe odzienie. -Dam wam ten zwój... ale obiecajcie, ze ułożycie ich do snu po tym jak i jeśli uda wam sie pokonać Armadę...- powiedziała idąc do szopy. Nei byo jej chwilę, a gdy wyszła miała ze sobą mały zwój owiniety czerwoną wstęgą. Podała go Vei. -Uważajcie na siebie.- powiedziała i pozegnała się.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Smoku
Marynarz
Marynarz
Posty: 332
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:33
Numer GG: 0
Kontakt:

Post autor: Smoku »

Wulfgar

wyszedł ze swiątyni, miał jakąs lukę w pamięci, jakby mineło sporo czasu, a on tego nie pamiętał, wrócił do gospody szukac towarzyszy, ale ich tam nie było, obszedł miasto i też ich nie znalazł, z braku zajęc usiadł na murki i sobie siedział
Revotur
Marynarz
Marynarz
Posty: 166
Rejestracja: piątek, 5 sierpnia 2005, 21:11
Numer GG: 0
Lokalizacja: Łódź (podwodna^^)
Kontakt:

Post autor: Revotur »

Shirak kell Sesto


Trwało chwile nim nieumarły przyzwyczaił sie do swego nowego ciała. Na probe przeleciał sie w te i wewte az dostrzegł swoj miecz. Mimo usilnych staran ledwo był w stanie go uniesc, lecz juz o walce nie mogło być mowy. Ten jakze istotny problem zostawił sobie do rozmyslań na pozniej, tymczasem podleciał do swego mistrza:
-Czy pokonalismy Mroźnego Ksiecia? Czy udało nam sie opanować miasto? -wysyczał dzwiekiem przypominającym noc...
I`m Destroyer!!! Master of Pain and I kill you!!!

Bez skrupułów... Bez litości... Tak do bólu... W naiwnosci...
Obrazek
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Shirak

Rev, przejmujesz inicjatywę, bo Kloner dostał bana na tydzień... Drizzt bedzie trenował w tym czasie

-Tak, miasto jest pod kontrolą Białej Dłoni.- odparł lisz stojący koło Shiraka. -Drizzt udał się na trening, gdyż przywrócenie pamięci jeszcze trochę trwało.- wyjasnił brak kapłana w sali. -Jakieś zalecenia?- zapytał jeszcze.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Post autor: Pavciooo »

Pavciooo:

Chciał zapytać, co to za zwój, lecz Vei nie odpowiedziała tylko chwyciła go za rękę i wyciągnęła na zewnątrz. Na pytanie dokąd go prowadzi odpowiedziała: zobaczysz.
Wyszli z miasta kierując się w stronę dżungli. Dalsze próby dowiedzenia się celu wędrówki spełzły na niczym. Szli tak przez dżunglę około godziny. Wreszcie zrobili sobie postój.
Może teraz się dowiem, dokąd idziemy?- zapytał scracer. Chciałeś swoją armię to będziesz ją miał- odpowiedziała. Chciał się zapytać o coś jeszcze, lecz ona uciszyła go i powiedziała Cśśś… Słyszałeś?. Wzięła garść wody i zaczęła wpatrywać sięw szeleszczące krzaki. Scracer wyjął kuszę. Po chwili pantera wyskoczyła z krzaków i Vei wykorzystała nabytą umiejętność atakowania wodą pod ciśnieniem, pantera padła. Erynianka odetchnęła z ulgą, lecz nie zauważyła że inna pantera skrada się z innej strony. Lecz Pavciooo ubił tę drugą precyzyjnym strzałem z kuszy. Podszedł do ubitej pantery, wyciągnął bełt który utkwił jej w gardle, wytarł go w liść pobliskiej rośliny poczym schował do plecaka i powiedział: Nie lubię jak amunicja się marnuje…
Niedługo potem ruszyli w dalszą drogę. Po półgodzinnej wędrówce dotarli do starego, martwego drzewa. Vei wspięła się na drzewo i stwierdziła, że teraz muszą iść na zachód. Szli tak przez 20 minut, poczym dotarli do starej, zaniedbanej kapliczki. Erynianka zaczęła niecierpliwie przeszukiwać kapliczkę. Tylko nie mów, że się zgubiłaś…- powiedział z obawą w głosie scracer. Nie, nie zgubiłam się. Po prostu szukam czegoś… Znalazłam!
Pod kamieniami leżała stara, zakurzona, drewniana skrzynka. Vei chwilę poszarpała się z zamkiem i otworzyła skrzyneczkę. W środku był stary, zardzewiały, żelazny klucz.
Ruszyli w dalszą drogę, po dwóch godzinach dotarli do celu- w kotlinie otoczonej z trzech stron górami, a z jednej (tej z której przybyli) dżunglą znajdowała się mała piramida. Wyglądała naprawdę okazale, a potężne, żelazne drzwi wydawały się nie do sforsowania.
Scracer podszedł do drzwi, poczym stwierdził że nie ma tam zamka. Chyba ten twój kluczyk nie jest od tej piramidy…- powiedział. A kto powiedział, że on jest od piramidy? Kop tutaj! – odparła dając mu łopatę i pokazując miejsce przy popękanej skale.
Po dziesięciu minutach dokopał się do kolejnej skrzynki. W środku był zwój. Zwoje, klucze, już się w tym wszystkim gubię…- powiedział ze zrezygnowaniem. Ten zwój otwiera drzwi – powiedziała poczym odczytała słowa napisane na zwoju, a drzwi piramidy obróciły się o 90 stopni umożliwiając wejście.
W środku było ciemno i śmierdziało. Widać, że nikt tutaj dawno nie zaglądał. W zdobnych łożach leżało 10 osób. Kim oni są?- zapytał niepewnie. Odczytaj ten zwój który nam dała moja znajoma. On obudzi Dziesięciu, którzy będą ci posłuszni…- odparła podając zwój. Otworzył go i stwierdził, że nie zna tego pisma, ale jakimś sposobem jego odczytanie nie sprawiło mu żadnego problemu. Gdy go odczytał, w powietrzu coś zawirowało. Moc zaczęła krążyć nad ich głowami. Zaczęła się rozdzielać i poleciała w różne strony. Kule energii spoczęły na każdym z dziesięciu. Po chwili zaczęli się budzić…
Ty nas obudziłeś? – zapytał jeden z nich. Tak, ja-odparł scracer. mam nadzieję, że miałeś ważny powód, aby nas obudzić tak czy inaczej składamy Ci hołd posłuszeństwa i będziemy walczyć u twojego boku z każdym wrogiem.
Miło mi być z wami w drużynie. Musimy odesłać armadę piasków w zaświaty. Może opowiecie mi o sobie?

Skład grupy to:
Kusznik- Enar Llether (Drow, mężczyzna)
Szabrownik- Divayth Fyr (Drow, mężczyzna)
Łucznik- Dothiel Irwaen (Elfka)
Miotacz- Aerin Ulwaen (Elfka)
Wojownik- Xaes Essan (Scracer, Mężczyzna)
Rycerz- Alex Goodwish (człowiek, biały, mężczyzna)
Włócznik- Jack Rotgrown (człowiek, murzyn, mężczyzna)
Tarczownik- Kath Edoth (krasnolud, mężczyzna)
Mag ognia- Edward Asperwood (człowiek, biały, mężczyzna)
Mag wody- Avena Loush (erynianka)

Wszyscy wyszli na zewnątrz i rozbili obóz. Postanowili trzy najbliższe dni spędzić na treningu. Magowie wraz z Vei poszli ćwiczyć zdolności magiczne. Pavciooo postanowił dzielić swój czas na trening z wojownikami i strzelcami. Obóz zamienił się w wielki kampus treningowy. Magowie ćwiczyli przy niewielkim jeziorku. Strzelcy zrobili strzelnicę na skraju dżungli i celowali do tarcz zawieszonych na drzewach. Otwarty teren przed piramidą zajmowali wojownicy. Ćwiczyli oni ostrożnie walkę wręcz w zamieszaniu, walcząc każdy na każdego. Największą „popularnością” cieszył się krasnolud który trzymał dwie tarcze, gdyż praktycznie tylko parował ciosy. Z czasem jednak potrafił powalić przeciwników na ziemię. Włócznik miał mało poręczną broń, więc musiał nauczyć się szybko parować nią ciosy. Wojownik trochę za wolno poruszał się ze swoim dwuręcznym toporem, a rycerz był trochę leniwy. Pavciooo ćwiczył z nimi sporo czasu. Potem poszedł do strzelców. Kusznik trochę za bardzo starał się szybkostrzelnością dorównać łucznikowi. Ten zaś za bardzo chciał trafić zawsze dokładnie w to samo miejsce i przepołowić poprzednia strzałę. Miotacz rzucał z całej siły i przez to czasem nie trafiał

Trenowali tak przez 3 dni.
I tak nikt tego nie czyta...
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Pavciooo

:shock: +4 do KZ

Trenig wypadł nadzwyczaj pomyslnie. Okazało się ze nowa druzyna Pavciooo jest w stanei bardzo łatwo przyjmować moc, przez co nauczyli się nie tylko właściwego władania orężem, ale i kilku sztuczek. Enar był w stanie wysłać bełt z kuszy o sporej sile odrzutu. Trafiony cel leciał wstecz wiele metrów. Divayth był w stanie ciąć dalej, niż sięgała jego katana. Jakby powietrze kumulowało sie kawałek za końcem ostrza i cięło samo. Aerin umiał pokierować ciśnietą rzutką czy toporem, by doleciał do celu jak po sznurku. Potrafił równierz cisnać toporem, nczym bumerangiem. Xaes Uderzeniem był w stanie wywołać wyrzucenie zpod ziemi salwy wrzątku. Rycerz Był w stanie szarżować, chroniony aurą wiatru odchylajacą tor lotu pocisków. Jack nauczył się mrozącego uderzenia, którym był w stanei skruszyc tarczę i pancerz. Kath umiał stworzyć barierę ciśnieniową, blokującą pociski, magowie zaś trenowali razem z Vei. Edward był w stanie podnieść ściane ognia, przywołać żywiołaka, cisnąć kulą ognia i wywołać eksplozję tuz przed sobą, ponadto stał siew pełni odporny na ogień. Avena nauczyła sie wywoływać grad, mrozic cel dotykiem i tworzyć lodowy rynsztunek. Vei zaśzaskoczyła nawet Pavciooo. Wywoałał wir, kóry ciagle rosnąć przybrał spory rozmiar. Erynianka uciszyła go jednym ruchem ręki widząc niepokój w oczach inych. Pavciooo udoskonalił atak wirowy, ale czuł neisamowite zmeczenie. Zauważył, ze koło niego siedzi mężczyzna w biało-niebieskim pancerzu. -To przekaz energii Cię tak zmęczył!- Uranos poklepał Pavciooo po ramieniu. -Doceniam Twe starania i dostrzegam w Tobie jeszcze wiekszy potencjał... Czasn an porządny odpoczynak. Mój sługa - Hestereth wskaże ci drogę!- wskazał sowę siedzącą na jednej ze złamanych kolumn. Bóg zniknął...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Arxel
Kok
Kok
Posty: 1007
Rejestracja: wtorek, 3 stycznia 2006, 17:37
Numer GG: 8564458
Lokalizacja: Z TBM

Post autor: Arxel »

Alexander Wielki

- A przepraszam tylko tak cię zrozumiałem. A te plany to ma być konkretnie maszyna. Taki golem tylko, że kierowany od wewnątrz przez ludzi. Z potężną zbroją i wieloma stanowiskami ogniowymi, z szklaną kopułą dowodzenia. Oczywiście powinien być też bardzo duży. Jeśli nie uda ci się wykonać takiegfo planu mam tez drugą wersję. Zbroja, którą kieruje jeden człowiek. Trochę większa od człowieka. Była by kierowana za pomocą wielu dźwigni itp. Dasz radę coś takiego nakreślić? Powiedział do starca.
OŻESZ TY W PYTĘ WRÓCIŁEM NA FORUM :D!
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Nefryta

Odetchnęła z ulgą, gdy szklane gargulce opuściły jej pokój i przestały się na nią gapić. Z niemałą radością przywitała myśl o kolejnej kąpieli. Czyżby teraz całe jej przyszłe życie miało tak wyglądać? Wlała wrzątek do balii i wymieszała go z zimną wodą. Jednak w takich proporcjach, by kąpiel była bardzo ciepła. Zrzuciła z siebie okrycie i stanęła jedna nogą w balii. Gorąco ją otoczyło, zbyt duże. Syknęła i odrzuciła głowę do tyłu, zaraz pochyliła się nieco, by zdusić to w sobie. Jej ciemne włosy zakołysały się wokół bladego, nagiego ciała. Zacisnęła zęby i weszła drugą nogą do gorącej wody. Tym razem poszło jej łatwiej. Wiedziała już na co musi się przygotować, bez strachu usiadła w wodzie i westchnęła z rozkoszy. Gorąco rozlało się po całym jej ciele, rozluźniło mięśnie. Leniwie sięgnęła ręką po pieniący się krem. Roztarła go w dłoniach, uwolniony wspaniały zapach doszedł do niej i rozbudził zmysły.

Poza sesją:
Mężczyźni odbywający właśnie celibat niech nie czytają dalej :) Pozdrawiam.

Na sesji:
Rozmasowała krem na ramieniu, począł się delikatnie pienić i pieścić jej skórę. Ta aksamitność zachwyciła ją, odgarnęła włosy do tyłu i odsłoniła swą szyję i piersi. Mokre kosmyki oblepiły ściankę balii, a krople wody skapywały z nich wprost na podłogę. Lecz nie zajmowała się teraz tym. Bardziej intrygowało ją jej własne ciało oraz dotyk rąk na nim. Pieniący się krem sprawił, iż palce miała teraz znacznie delikatniejsze. Błądziła nimi po swych piersiach, udach i łonie. Odkryła, że jest już prawdziwą kobietą i to co robiła, sprawiało jej niewypowiedzianą rozkosz. Mruknęła, zanurzyła bardziej pod wodę, jakby wstydziła się siebie i otoczenia. Dopiero gdy się przykryła nią, poczuła się nieco schowana przed światem i wzrokiem ciekawskich...
Drżącymi dłońmi badała swe ciało, tak bardzo się zmieniło przez te ostatnie lata. Może dlatego tak wielu mężczyzn zwracało ostatnio na nią uwagę? Odpłynęła. Para unosząca się nad powierzchnią, ciepło wody, zapach kremu, dotyk piany i rozkosz, którą sprawiała sobie własnymi palcami pozwoliły się jej zrelaksować i odpocząć...
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Alexander:

-Pomślę, zobaczę- mrunął starzec. -Zgłoś siedo mnie za dwa dni!- powiedział, po czym wyrosił Alexandea na zewnatrz. Był już wieczór i panowała niemal absolutna cisza. Dał isę słyszeć jazgot.. jakby jakiś ptak, ale... dźwięk pochodził zza krzaków i drzew. Cos było a zaroślami.

Nefryta:
+2 do kz... wracasz do formy... :D no i fajny opis 8)


Sielanka nie trwała długo. Dał sie słyszeć łoskot. jakby ktoś rozłupywał skałę. Całym budynkiem zatrzesło. Do pokoju wpadł Darkning. Chwycił olbrzymi ręcznik i po drodze biegnąc owinął weń nefrytę, siłą woli otworzył taras i tworząc skrzydłą z cienia wyleciał z budynku wraz z dziewczyną. Domostwo runęło w dół. Czarownuk odłupał kawał ostrej, chropowatej skały, robiac gładki podest i stawiajac na nim dziewczynę. -Wybacz najście w takim momencie i bezczelna akcję, ale to było konieczne...- Spojżał na trzy behemoty i ich poganiaczy. -Przekleta istot, przepadnij stąd i zostaw tą kobietę!!!- wydarł się jeden z barbarzyńców. -Tym razem nie obedzie się bez krwi. Ta brygada nas ujzała, ta wiedza nei moze opuscić tej kotliny.- powiedzał czarownik i rusył w ół, ale juz inny. Łańcuchy wytrysnęły zza jago płaszcza i wbijały sie w skały. Szedł w dół, niczym pajak o dwudziestu nogach. Stanął na dole i salwą łańcuchów przepiłował bestię na pół. -Nachodzicie mnie, niszczycie siedzibe i każecie isć precz?- warknął, zatrzymujac ręka łapę uderzajacego behemora. Rozległo sie chrupniecie, a kończyna poszybowała górą i wylądowała miedzy skałami. Bechemot zgnił w kilak sekund do szkieletu. Mężczyznie dobyli broni, ale truchleli ze strachu. -Zenada,- mruknął Darkning. Cień rozwinął się i pochłonął obu barbarzyńców i ostatniego bechemota. Gdy cień sie cofnął na powierchni leżała para dzieci i mały bechemocik.
Nefryta poczuła uchwyt na ręce. Inny mężczyzna warknął -Uciekamy- ale nefryta wysliznęła wilgotnął loń z uscisku bez problemu. Zdziwiła isę. Byłą silneijsz, niz ten olbrzymi mieszkanic gór. -Czarownica!- syknął tamten i juz chciał dobyć broni, gdy olbrzymi, lepki jęzot uderzył w jrgo głowę i pociągnłą go za skały. Dało sie słyszeć głośne przełkniecie. zza skał wylazł Kaas, po czym beknął.
Znó dał sie słyszeć lomot. Gdy Nefryta sie obróciła zauwazyła, że domostwo nów stoi i jest nietkniete. -Moc regeneracji!- zaśmiał się Darnking i dał gargulcowi oba niemowlęta. -Zanieś to do jakiejświoski- mruknął. -Niech nikt cie nei widzi!- gargulec skinął głową i odleciał, stajac isę przezroczystym. Czarownik podleciał do Nefryty i odniósł ją do pokoju, nim ta zdołała cokowliek powiedzieć była juz z powrotem w swym pokoju. wszystko było takie, ajkim dziewczyna je zostawiła i zaczęła się powoli zastanawiać, czy to wszystko sie jje nie przysniło. -Jak zakończysz kompiel i posiłek, to zejdź na dół. Porozmaiwamy.- dało się słyszeć, nim drzwi sie zamknęły.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Pavciooo
Kok
Kok
Posty: 1245
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
Lokalizacja: Legionowo
Kontakt:

Post autor: Pavciooo »

Pavciooo:

Przyjrzał się uważnie sowie, dał jej trochę wody i jedzenia. Zarządził dzień odpoczynku z ograniczeniem treningu do indywidualnych ćwiczeń podtrzymujących formę. Wysłał łuczniczkę i kusznika aby upolowali coś do jedzenia. Zrobili porządną ucztę i przygotowali jedzenie na podróż, żeby w drodze nie musieli się martwić o pożywienie. Nabrali też wody. Tego dnia sporo odpoczywał. Co jakisczas jednak ćwiczył indywidualnie, gdyż Uranos powiedział że tak intensywne przekazywanie mocy go zmęczyło, więc ćwicząc samemu tak się nie męczył. Wieczorem opowiedział towarzyszom dokładnie o Armadzie Piasków. Mówił też o tym, że gdy przegrywają to zamieniają się w piasek i zapadają się pod ziemię. Omówił ich uzbrojenie i styl walki, aby nikt nie był zaskoczony. Wszyscy położyli się dosyc wcześnie spać, aby się wyspać.

------

Następnego dnia wstali rano wyspani. Zjedli lekkostrawne śniadanie i przygotowali się do wymarszu. Pavciooo zawołał Hesteretha, który miał mu wskazać drogę. Prowadź nas!- powiedział do sowy poczym nakazał wszystkim podążać za "przewodnikiem".
I tak nikt tego nie czyta...
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Nefryta

Lekko zawstydzona szybko sięgnęła po ręcznik i delikatnie wytarła się do sucha. Skórę miała teraz tak aksamitną, iż bała się, że może ją zetrzeć z siebie zbyt gwałtownymi ruchami. Rozczesała włosy, złapała je i związała razem nieco wyżej na głowie. Może nie była to tak piękna fryzura, jak poprzedniego wieczora, lecz ciemnofioletowe kosmyki swobodnie opadajace jej na ramiona oraz delikatne fale na plecach robiły przyjemne wrażenie. Lekki nieład na głowie pasował do Nefryty.
*Powinnam być chyba sługą jakiegoś Chaosu... * - pomyślała spoglądając w lustro i przygładzając dłońmi włosy. Obok swego odbicia zauważyła coś jeszcze. Za sobą, na krześle, leżały jej wcześniejsze ubrania. Te w których przybyła do wieży. Odetchnęła z ulgą, nie miała ochoty dziś znowu sie stroić. Wstała i podeszła do krzesła, na którym leżała jej sukienka, juz czysta, wyprana i złożona elegancko w kostkę. Nefryta szybko się ubrała, spałaszowała pyszne i lekkie śniadanie i nie zwlekając już dłużej błyskawicznie opuściła pokój. Zbiegła po schodach trzymając w ręce rąbek swej sukienki, by się o niego nie potknąć. Ze zdziwieniem zauważyła, że jest chyba nieco szybsza, niz ostatnio. Dobiegła na dół i nawet się nie zmęczyła, czy zasapała.
Z błyskiem radości w oczach i wypiekami na twarzy skierowała się zgrabnie do czarnoksiężnika. Po drodze poklepała Kaas'a po głowie usmiechając się od ucha do ucha i niemal śpiewnym głosem szepnęła mu: "Dzień dobry, żabciu...". Nie czekając na odpowiedź szybko podeszła do swego mistrza, z gracją się przed nim ukłoniła. Cała jej osoba promieniała jakimś dziwnym szczęściem i optymizmem.
- Witaj, Mistrzu! - zaszczebiotała wesoło. - Jak minęła noc? Dobrze spałeś? Nic ci się nie stało? Te potwory to był sen, czy to się działo naprawdę? Ach, wybacz, pewnie to Ty masz do mnie sprawę.... <lekko się zarumieniła> Więc jestem gotowa :)
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Nefryta:

-Cieszę sie, widząc Cie w tak dobrym nastroju, widzę też, że wybrałaś sobie mniej krępujacy Cie strój...- w głosie czarownika dało się słyszeć rozbawienie. kaas tylko pokręcił łbem. -To działo się naprawdę.. na szczęście jestem w stanei przetwarzać materię w energie i vice versa... A to "odmłodzenie" t obył eksperyment, któy udał się nadwyraz dobrze.- wywód czarownika został przerwany przez głośne bekniecie. -Przepraszam- mruknął krot -Ale ten barbarzyńca miał przy sobie masę ziołowych leków i mi teraz się...- Darkning uciszył go gestem ręki. Zza pałszcza wyciagnął kilka zwoil -Oto zaklecia "Wskrzeszenie Szkieletu", "Morowy Dotyk", "Infekcja", "Trucizna", "Opar", "Plaga", "Wścieklizna", "Podniesienie Ścierwa", "Kosciany Sztylet" i "Czarna Skóra". Spróbuję Cię ich nauczyć, będzie to podstawa, od której zaczniesz tworzenie własnych zaklęć.- zakończył i biorac zwoje wstał. -Pozwól za mną.- powiedział i wyszedł po schodach. -I jeśli mozesz, to mów mi Darkning.- dodał, wychodzac. -"Mistrzu" jest nie na miejscu, bo Ty będziesz w stanie osiągnać ten sam poziom mocy, któy ja osiągnąłem poprzez trening trwajacy okoo dziesięciu tysiecy lat, przez kilka tygodni.- zakończył, gdy juz stali na zewnątrz. Czarownik przepędził koty górskie wylegiwujace się an kamieniach. -Od czego wiec chcssz zacząć, Nefryto?- zapytał spokojnie, po czym widząc, jak wzrok dziewczyny błądzi w ciemnosci pod jego akpturem przytknął rękę do twarzy , powiedział coś i zdjął kaptur. -Tak lepiej?- zapytał. Nefryta mogła się spodziewać wiele po osobie, która twierdzi, ze przeżyła ponad 10 000 lat, ale nie sądziłą, ze zobaczy twarz moze dwudziesto piecio letniego meżczyzny, o dosć krótkich, czarnych włosach, gładkiej twarzy i powiażnym, głębokim spojrzeniu. Pozostaje pytanie, czemu kryje twarz w cieniu kaptura? -Więc?- czarownik uśmeichnął się.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Nefryta

Zamrugała oczami i zarumieniła się aż po same uszy. Spuściła wzrok i kilka razy ukradkiem spojrzała na Darkning'a spod rzęs. Mocno zawstydzona skoncentrowała się na jednym z kosmyków swych włosów, do tej pory spokojnie spoczywającym na jej ramieniu. Wzięła go w palce i poczęła się nim bawić. Gdy już go sobie nieźle splątała, a cisza niemiłosiernie się przeciągała, odkaszlnęła i cicho stwierdziła:
- Myślałam, że jesteś starszy... To znaczy, że wyglądasz staro... Czy to magia..?
W jej głosie dało się słyszec coś jakby wyrzut? Pretensję? Dziewczyna jeszcze raz podniosła na swego mistrza wzrok i poczuła dziwne ciepło. Skoncentrowało się ono w okolicy brzucha i spływało coraz niżej i niżej... W miare tej wędrówki w dół, rumieniec Nefryty tylko się pogłębiał. Spoglądała teraz na swoje buty i nie widziała twarzy Darkning'a. Lecz zapewne musiał być nieco zdziwiony jej reakcją. Czuła nad sobą jego uśmiech.
- To może już zaczniemy? - wykrztusiła z siebie. - Znaczy się... naukę... Tych czarów...
Stwierdziła, jakby ktoś mógłby mieć jakiekolwiek wątpliwości względem przedmiotu nauki.

Zaczynam się dobrze bawić i rozkręcać ;)
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Nefryta:


Czarownik tylko się uśmiechnął i ujął Nefrytę za rękę, po czym poprowadził na otwartą przestrzeń. -Poniekąd magia. Nie starzeję się.- odpowiadział. -Od czasu pewnego eksperymentu moje starzenie zostało zahamowane.- zasmiał się i stanął naprzeiw dziewczyny. - Później porozmawiamy, o czym chcesz, ale najpierw skupmy się na podstawowej rzeczy. Od czego chcesz zacząć? Którego zaklecia chcesz sie nauczyć najpierw?- zapytał i wyłożył zwoje na płaskiej skale. Nefryta zorientowała się, ze jest w czymś na kształt stadionu wycietego w skałach. Gdy zwróciła oczy na czarownika ten tylko sie uśmiechnął. -Wybieraj.- zachęcił.

To miło... :)
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Nefryta

Spojrzała na zwoje i przypomniała sobie, o czym one są. *"Wskrzeszenie Szkieletu", "Morowy Dotyk", "Infekcja", "Trucizna", "Opar", "Plaga", "Wścieklizna", "Podniesienie Ścierwa", "Kosciany Sztylet" i "Czarna Skóra"... * - pomyślała i wzdrygnęła się. Nie brzmiały one zbyt sympatycznie. No ale chyba taka była specyfika Agonii? Spojrzała na zupełnie innego mężczyznę, niż sobie wyobrażała. Wyglądał całkiem sympatycznie, był przystojny i uśmiechnięty. I władał potężną mocą! Może jej tez się nic nie stanie, gdy zacznie się tego uczyć?
- Najbardziej mnie martwi... i przeraża obawa, że mogę w tym wszystkim zatracić siebie. Nie chcę się zmienić pod żadnym względem. - stwierdziła biorąc jeden ze zwojów do ręki i oglądając go. - Mam swoje cele, godność, honor i moralność. Nie chcę o nich zapomnieć.
Podniosła wzrok na Darkning'a i utkwiła w nim mocne, stanowcze spojrzenie. Wyciągnęła przed siebie ściskany w ręce zwój, wprost na wysokość jego oczu.
- Zaczniemy od "Oparu", potem będzie "Trucizna", "Czarna skóra" i "Morowy dotyk". Opowiedz mi jednak trochę o nich, bo nie wiem, czy dobrze zrozumiałam te nazwy. I zaraz możemy zaczynać naukę...
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Post autor: Mr.Zeth »

Nefryta:

Czarownik wykonał kilka gestów ręką i wokół niego ulotniła się zielona mgła. Następnie pokierował tą mgłę w kierunku rosnącego na zrębie "areny" drzewa, które zaczęło gwałtownie więdnąć. Cofnął "Opar" szybko, by roślina nie ucierpiała zanadto. -To był opar. Opar nie działa na istoty martwe pokroju nieumarłych i golemów, czy też żywiołaków. Istota musi oddychać, by odczuć jego działanie.- powiedział poważnie.
-Trucizna działa podobnie, z tym, ze uśmierca cel, jeśli odniesie skutek i trafi, jak powinna.- to mówiąc znów wykonał kilka gestów, mamrocząc coś, a z jego ręki wystrzeliła zielonkawa igła, która rozbiła się o jedna ze skał i z sykiem zamieniła w bąblujacą, zieloną ciecz.
-Czarna skóra to zaklęcie ochronne, rzucane na siebie lub sprzymierzeńca.- to mówiąc złożył ręce na kształt krzyża i coś wymamrotał, następnie dotknął ramienia Nefryty, a na powierzchni jej skóry pojawiła się półprzezroczysta, czarna warstwa. -Chroni przed ogniem, wodą, elektrycznością i innymi typami energii... o ile nie są zbyt potężne. To tylko podstawowa wersja zaklęcia...- zaznaczył.
-Morowy dotyk również działa tylko na to, co żywe. Wywołuje rozwój zarazy wywołany poprzez dotyk. Bardzo groźne zaklęcie i potrzeba żywego celu do ćwiczeń, wiec tymczasowo je pomińmy. Stworzę szereg homunkulusów, gdy będziesz chciała je wypróbować. Nie czują bólu i nie maja świadomości, wiec nie powinno Ci to sprawiać żadnej moralnej ujmy.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Nefryta

Kiwnęła głową i poczęła uważnie naśladować gesty i ruchy swego nowego nauczyciela. Czuła się dziwnie, gdy poczuła przepływającą przez siebie moc. Trochę ją to wystraszyło i mało nie skrzywdziła samej siebie zaklenciem, które wyszło jej spod kontroli. Na szczęście Darkning chyba miał już sporo wprawy w wychodzeniu z takich sytuacji i ratowaniu niedoświadczonych Władczyń Agonii...
- Uważaj, jesteś rozkojarzona. Skup się. I nie bój. - odezwał się do niej łagodnie i jednym gestem przejął i rozproszył jej nieudane zaklęcie.
Nefryta przygryzła dolna wargę, zamknęła oczy. Gdy przestała się przyglądać przystojnej twarzy mistrza, jakoś lepiej mogła skupić się na tym, co miała robić. Gesty wykonała płynnie, słowa posypały się z jej ust w dźwięcznym potoku mocy... Włożyła w to całe serce, im szybciej nauczy się zaklęć i je opanuje, tym szybciej zmierzy się z aktualna Władczynią. Czuła, że jej się uda. Że może ją pokonać!
- Uważaj!!! - krzyknął ostrzegawczo Darkning. Kolejna próba dziewczyny skończyła się niepowodzeniem.
- Musisz być całkowicie skupiona na słowach mocy i gestach. Nie rozmyślaj o niczym... - skarcił ja nieco.
Nefryta lekko się zawstydziła i reszte dnia spędziła na doskonaleniu nie tylko tego jednego zaklęcia, lecz również różnych metod skupienia. Jednak wiele z nich nie dało żadnego efektu, gdyż mężczyzna stawał stanowczo za blisko niej. Jego zapach i ciepło rozpraszały ją bardziej niż kubeł zimnej wody...
Zablokowany