[X-Men] Grupa Trzymająca władzę

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Malutkus
Marynarz
Marynarz
Posty: 314
Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
Numer GG: 9627608
Lokalizacja: prawie Gliwice

Re: [X-Men] Grupa Trzymająca władzę

Post autor: Malutkus »

- Cieszę się, że się dogadaliśmy. Rozumiem, że w obecnej sytuacji ciężko jest wam zaufać komukolwiek, a już na pewno osobie, która czegoś od was chce. Jednak, jak widzicie, jest to potrzebne dla dobra wszystkich.- oznajmił Stark.
W międzyczasie Pym odszedł do drugiego biurka, z którego podniósł szarą, niepozorną teczkę. Spojrzał niepewnie na Starka i przekazał ją Vectorowi.
- Tutaj znajdują się podstawowe informacje, pochodzące z rejestrów S.H.I.E.L.D- mówił, a z jego głosu jakby ulotniła się poprzednia życzliwość- Nie miejcie wyrzutów sumienia, Avengers pomagało zdobywać te informacje, więc i tak bylibyśmy w ich posiadaniu. Rozumiecie, Fury sporo nam zawdzięcza.
- Dobrze, myślę, że na dzisiaj wystarczy. Pokażę wam wasze kwatery.
- uciął Tony.
Zostawiając Hanka w laboratorium, przeszli do windy, którą się tutaj dostali. Jechali w milczeniu, panującą ciszę podkreślało ciche skrzypienie całej kabiny. Wreszcie znaleźli się u celu: drzwi otworzyły się na 7 piętrze. Był tu długi korytarz z kilkoma drzwiami, podłogę zaścielał gruby dywan, a na ścianach wisiały atrapy barokowych świeczników. Gdyby nie fakt, że jeszcze przed chwilą znajdowali się wśród okazów najbardziej nowoczesnej techniki na świecie, mogłoby się wydawać, że znaleźli się w jednym z droższych hoteli Nowego Jorku, z lokajem i dzwonkiem w recepcji.
- Tutaj znajdują się pokoje gościnne- oznajmił gospodarz tego miejsca- Czasami okresowo mieszkają tu członkowie New Avengers, jednak w tym momencie stoją puste. Ogólnie są raczej rzadko używane.
Wszystkie pokoje były duże i gustownie umeblowane. Nie był to już może poziom nowojorskiego Sheratonu ale prezentowało się nieźle. Duże łóżko, takaż szafa i komoda, biurko, szafka nocna i obowiązkowa lampka na niej, dwa krzesła i lustro. Na ścianie każdego pokoju obraz (Charden bez trudu rozpoznał w swoim niepodpisane płótno Claude'a Monet, choć ni potrafił powiedzieć, co to za dzieło, pozostali nie potrafili zidentyfikować twórców obrazów) nadawał całemu wystrojowi odrobinę życia. Na ścianie naprzeciw dużego okna, pod sufitem wisiał telewizor LCD a na lewo od wejścia do pokoju znajdowały się drzwi do łazienki. Ku ogólnemu zdziwieniu, szafy i komoda pełne były ubrań w ilości i różnorodności tak dużej, że każdy mógłby coś dla siebie wybrać: garnitury, koszule, bluzy, spodnie, buty itd.
W pokoju Chardena stał też kubełek pełen lodu, a w nim woreczek z krwią transfuzyjną, identyczny z tymi szpitalnymi, choć bez podpisu. Obok znajdowało się kilka kieliszków. Stark jak widać brał sobie do serca każdą, nawet najmniejszą uwagę...
Zegar na ścianie wskazywał 12:47.

PS1: Macie ok. 16-17 godzin wolnego, więc prosiłbym przynajmniej o te 2-3 zdania, co robicie w tym czasie.
PS2: Miałem dawać dokumenty tylko Michaelowi, ale to tylko przedłużałoby wszystko, więc wrzucam tutaj: strona 1, 2, 3, 4.
Obrazek
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [X-Men] Grupa Trzymająca władzę

Post autor: Hose15 »

Michael Hogg "Vector"
Wysłuchał spokojnie Starka. "Jednak dobry z niego człowiek. Choć chce nas wykorzystać by zdobyć te kryształy i tak go lubię. Wziął teczkę od Anthonego Starka i przeczytał stronica po stronicy. Bardzo dokładnie. Po czym podał kolegom by również przejrzeli akta. Gdy weszli do pomieszczenia a'la Sheraton zareagował uśmiechem. To wszystko było takie dziwne a zarazem fascynujące. Facet najpierw przetrzymuje nas w apartamencie. Później schodzimy do prywatnego laboratorium a teraz ten hotel. Gdy maszerowali oglądał obrazy. Zaglądał także do pokoi. Szukał jakiegoś który by mu odpowiadał. W końcu znalazł. Zamknął drzwi. Położył akta na biurku po czym zaczął bawić się kostką rubika. Gdy już znudziła mu się ta zabawa zaczął czytać poranną gazetę. W końcu po jakichś 4 godzinach poszedł pozwiedzać "hotel". Poodwiedzał kolegów i koleżanki. Rozmawiał z nimi dość długo po czym udał się do swojego pokoju spać. Po mniej więcej ośmio godzinnej drzemce poszedł do Starka zapytać się czy jest w tym hotelu jakaś sala gimnastyczna lub siłownia.
Czerwona Orientalna Prawica
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [X-Men] Grupa Trzymająca władzę

Post autor: Perzyn »

Charden "Nosferatu" Saigner

Pierwsze co Charden zrobił po wejściu do pokoju to odświeżenie się. Szybki prysznic pozwolił mu pozbyć się, słusznego skądinąd, wrażenia, że jest cały brudny z krwi, potu, liści i co tam jeszcze było w tym przeklętym lesie. Następnie po chwili grzebania w szafie znalazł coś w sam raz dla siebie. Piaskowy* garnitur i takież buty idealnie pasowały kolorystycznie do płaszcza z wielbłądziej wełny i kapelusza typu fedora z szerokim rondem. Do tego oczywiście nieodłączne okulary przeciwsłoneczne i Charden był w pełni zadowolony ze swojego wyglądu. Gdy już wreszcie doprowadził się do porządku usiadł przy stole i włączył telewizor szukając kanału informacyjnego. Słuchając o bieżących wydarzeniach nalał sobie krwi do kieliszka i skosztował. "Niezły rocznik, zdaje się 1994." Drugi łyk pozwolił mu zidentyfikować grupę jako B rh+, gęsta i słodka. Charden zdecydowanie wolał grupę 0 o nieco metalicznym posmaku, ale w końcu nie będzie narzekała na tak drobny szczegół. Potrafił asymilować krew bezpośrednio do żył, ale robił to tylko w ostateczności ponieważ nie lubił pozbawiać się jej smaku oraz tego uczucia entuzjazmu jakie odczuwał gdy się napił. Gdy wreszcie skończył wyszedł na korytarz i poszedł poszukać Starka, był pewien, że będzie się on kręcił gdzieś w pobliżu. Charden szedł pewnym, energicznym krokiem w niczym nie przypominającym tego niepewnego i chwiejnego chodu jakim poruszał się wcześniej. Musiał przyznać przed sobą, że utrata krwi potrafi znacznie osłabić. Teraz jednak wziął się w garść, zarówno pod względem wyglądu jak i zdrowotnym. Po drodze wziął od Michaela przekazane przez Pyma dokumenty i je przestudiował. Gdy znalazł Starka podszedł do niego i powiedział. - Ponieważ, przynajmniej chwilowo, współpracujemy sądzę, że to do pana powinienem się zwrócić w sprawę potrzebnego mi do wykonania zadania ekwipunku. Po czym podał mu przygotowaną wcześniej listę.

- Sztylet (mistrzowskiej jakośći!).
- Około 2l krwi medycznej.
- Butelka przystosowana do przechowania około litra krwi medycznej w stanie ciekłym.
- Krem z silnym filtrem przeciwsłonecznym.

- Jak pan widzi nie ma tego za wiele ale z pewnością znacznie ułatwiłoby mi to życie a prawdopodobnie wręcz uratowało. Po załatwieniu swojej sprawy ze Starkiem wrócił do siebie i postanowił się przespać, nie miał ochoty ryzykować życia zmęczony i niewyspany, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że koszmar jaki mu się ostatnio przyśnił nie pozwolił mu zbytnio zregenerować sił.








* chodzi o kolor jakby co
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Re: [X-Men] Grupa Trzymająca władzę

Post autor: Nadir »

Michajil "Nadir" Tigrow

Gdy zjawili się na piętrze hotelowym Michajilowi mimowolnie pojawił się na ustach uśmiech. "Prawie jak w domu" pomyślał. Mgliste wspomnienia rodzinnego domu trwały jeszcze kilka sekund, w czasie których mały chłopiec wędrował przez szerokie korytarze wypełnione cennymi rzeźbami. Urwały się gdy zajrzał do pokoju w którym stał wysoki starszy pan z kieliszkiem wina i ostro spojrzał na Michajila... Otrząsnął się. "Tylko stare dzieje.." Ruszył żwawym krokiem do swojego pokoju. Przymknął drzwi i zrzucił odzienie i od razu ruszył pod prysznic. Wziął szybki prysznic i zajrzał do szafy. Eleganckie obuwie, garnitury, koszule... Wkońcu znalazł normalne szerokie jeansy i flanelową koszulę w kratkę. Włożył je na siebie, rękawy podwinął, zostawił rozpięte 2 górne guziki.Wyszedł na korytarz i zaczął obchód całej rezydencji. Zjechał na parter i spacerkiem obszedł dookoła rezydencję. Dobrze być rozeznanym w terenie. Zrobił sobie mały spacer po okolicy, a gdy zaczeło się ściemniać wrócił i zajrzał do biblioteki. Wyszukał sobie "Lux Perpetua" Sapkowskiego i wrócił do pokoju. Czytał zachłannie do około 1 w nocy. Z uśmiechem zatrzasnął książkę i zwrócił ją na miejsce. Stanął na korytarzu i słuchał. Lubił słuchać nocy.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Re: [X-Men] Grupa Trzymająca władzę

Post autor: Epyon »

Adam "Epyon" Drewster

"Chyba nic tutaj nie znajdę." - pomyślał. Usłyszał głosy na korytarzu i rozpoznał w nich towarzyszy. Przyłączył się do grupy, przeczytał akta i dowiedział się czego chce od nich Stark.
Adam wybrał sobie pokój. Wziął szybki prysznic, rozważając wszystkie ewentualności. Pomimo gościnnego przyjęcia nie ufał swojemu gospodarzowi.
"Ta cała sprawa śmierdzi."
Wyszedł spod prysznica i ubrał się w świeże ciuchy - dżinsy i czarną koszulę z krótkim rękawem. Pasowały idealnie i to również nie pasowało mutantowi.
Wyszedł na korytarz. 13:15.
"Kupa czasu..."
Postanowił poszukać Chardena lub Zhou, gdyż im ufał najbardziej z całej grupy i chciał z nimi przedyskutować dalszy plan działania.
Obrazek
Malutkus
Marynarz
Marynarz
Posty: 314
Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
Numer GG: 9627608
Lokalizacja: prawie Gliwice

Re: [X-Men] Grupa Trzymająca władzę

Post autor: Malutkus »

Wszyscy zajęli się swoimi sprawami. Mimo długich poszukiwań nigdzie nie znaleźli właściciela tego wszystkiego- Tony'ego Starka, a winda prowadzące na inne piętra zacięła się. Albo ktoś ją zablokował. Chyba ktoś próbuje dać do zrozumienia, że nie są u siebie...
Cały poziom był całkiem rozległy. W siłowni, pomieszczeniu o powierzchni może 3 pokoi (czyli dosyć sporej) znajdowały się wszystkie niezbędne przyrządy, z obciążeniem od kilku kilo do... kilku ton. No tak, siedziba Avengers była przygotowana na różnych gości.
Rano, gdy wyszliście z pokoi przywitał ich jakiś elegancko ubrany człowiek, stojący na korytarzu. Postawa, strój i twarz ukazywały wzór staromodnego lokaja. Bez słowa wskazał na windę, jak się okazało, cudownie naprawioną. Kiedy przechodzili obok niego, ukradkowym ruchem wręczył Chardenowi jakiś pakunek. Nietrudno się domyślić, co było w środku, prawda?
Na dole czekał już Stark i zaprowadził całą grupę do zaparkowanej przed budynkiem limuzyny, w której siedzieli już jego prywatni ochroniarze. W drodze nie rozmawiali wiele, Tony ucinał zbywał wszystkie pytania półsłówkami. Po kilkunastu minutach dojechali do celu: JFK International Airport, chyba największego lotniska USA. Stark, w towarzystwie dwóch ochroniarzy, zaprowadził X-men jednym z wielkich korytarzy. Doszli do wejścia na boczny pas startowy, na którym czekał już podstawiony samolot. Po chwili rozmowy z gościem przy bramce wykrywającej metale Tony skinął na nich.
- Sytuacja wygląda tak: aby nie wzbudzać niepotrzebnych wątpliwości i podejrzeń w strefie powietrznej Chin polecicie samolotem normalnych, cywilnych linii lotniczych. Będziecie tam jako turyści, nikt nie będzie zadawał niewygodnych pytań, wszyscy będą zadowoleni. Oto wasze bilety, wizy i dowody osobiste. W Chinach przejmie was mój człowiek, a sam też spróbuję się z wami skontaktować.
I, zanim zapytaliście o cokolwiek, zniknął wśród morza ludzi. No i super, stali wśród tłumu pasażerów, ze wszystkimi dokumentami i brakiem jakichkolwiek dalszych wskazówek. Cóż, samolot już stał, a oni mieli bilety.
Wokół nich mieszało się tysiące zapachów: perfumy, pot, jakieś silne przyprawy i... tak, chyba migdały, albo coś podobnego.

Wbrew pozorom żyję. Sorry za przerwę.
Edit:
Perzyn pisze: *Nie moglibyśmy zamiast z Mandarynem walczyć z Mandaryną? Różnica chyba niewielka;P.
I na wstępie 20 Punktów Obłędu? Może lepiej nie... ;)
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 18 czerwca 2007, 01:29 przez Malutkus, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [X-Men] Grupa Trzymająca władzę

Post autor: Hose15 »

Michael Hogg "Vector"
Spojrzał szybko po całym terenie lotniska. Był dzisiaj schludny, ładnie pachniał. Jego ubranie też znajdowało się w znakomitym stanie. Schował wszystkie potrzebne dokumenty do kieszeni marynarki.
- Fajnie. Żadnych wskazówek. Porad. Nic. Ciekawe jak odnajdziemy się w tych Chinach. Może nie będzie tak źle... - mruknął po czym udał się w stronę bramki z której mieli wyruszyć na pokład samolotu.
Czerwona Orientalna Prawica
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [X-Men] Grupa Trzymająca władzę

Post autor: Perzyn »

Charden "Nosferatu" Saigner

Słońce grzało dosyć mocno. Charden w duchu odczówał ulgę, że Stark załatwił mu ten krem z filtrem, inaczej mógłby się mocno poparzyć. Jakoś nie dziwiło go to, że cała akcja była zrealizowana w sposób co najmniej zastanawiający. Rozumiał idee oszukania wrogów ale czamu X-meni też nie uzyskali wyjaśnień? Niezależnie od tego wszystkiego Charden wsiadł spokojnie do ich samolotu. Płaszcz, którego kieszenie przyjemnie obciążały dwie litrowe flaszki krwi elegancko złożył i powiesił na oparciu swojego fotela. Gdy już usiadł wygodnie w usytuowanym koło okna fotelu poprawił marynarkę tak aby schowany pod nią sztylet nie był widoczny. Charden musiał przyznać, że i tu Stark się postarał, najlepsza toledańska stal. Kapelusz typu fedora wylądował na znadującej się nad fotelem półeczce a Charden wyjrzał przez okno na pas startowy. Drobne przekłamania w kolorach spowodowane noszonymi okularami przeciwsłonecznymi już mu nie przeszkadzały, nosił je od tylu lat, że było mu to w zasadzie obojętne. Teraz jego głowę zaprzątały myśli na temat zbliżającej się walki. Z pięciu członków zespołu jeden ma moc, która w walce się wcale nie przyda, jeden moc, której możliwość użycia zależy od otoczenia i jeden moc, która może go zabić. Biorąc po uwagę posiadane informacje o Mandarynie* zapowiadało się wspaniale. W zasadzie jedynie na Zhou i Michaiła można było liczyć w aspektach bojowych. Zwłaszcza młoda mutantka była ważna dla powodzenia misji ponieważ jadą w końcu do jej ojczyzny. Charden pożałował, że nie poświęcił trochę czasu w przeszłości by się nauczyć chińskiego. Gdy tak coraz bardziej zatapiał się w ponurych rozważaniach nawet nie zauważył jak zaczął bawić się monetą. Znał większość podstawowych sztuczek iluzjonistycznych i miał zręczne palce toteż złoty rubel migał w jego dłoniach to pojawiając się to znikając między palcami. Charden przypomniał sobie jak jakiś rosyjski imigrant pozbywał się pamiątek rodzinnych by rozkręcić jakiś drobny interes, nawet nie wiedział jak cenna na amerykańskim rynku jest moneta, której pozbył się za kilkanaście dolarów. Właśnie ten nieświadomy odruch zabawy monetą przykuł wzrok Chardena do ran na nadgarstkach i palcach. Twarde jak stal strupy chroniły ranę lepiej niż jakikolwiek opatrunek i pozwalały na jej całkiem szybką regeneracje. Ciężkie westchnięcie wyrwało mu się z piersi gdy pomyślał, że już niedługo znów będzie musiał je przeciąć i walczyć.



*Nie moglibyśmy zamiast z Mandarynem walczyć z Mandaryną? Różnica chyba niewielka;P.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [X-Men] Grupa Trzymająca władzę

Post autor: BlindKitty »

Zhou "Atacama Rain" Wang Bao

Dziewczyna, przespawszy prawie piętnaście godzin, czuła się o wiele lepiej. Wprawdzie powoli zaczynał jej się dawać we znaki głód - nie brała już od... nawet nie za bardzo pamiętała od kiedy. Dziwne, że i tak długo wytrzymała bez dragów. Miała na sobie typowy strój, czarną bluzkę z długim rękawem, czarne, długie spodnie - nie zdążyła ogolić nóg - i glany. Całości dopełniały lekkie, materiałowe rękawiczki, nabijany ćwiekami pas i krwistoczerowna gumka na włosach.
Dowód osobisty potwierdzał - fałszywie - jej amerykańskie obywatelstwo. Od nadmiaru słońca bolały ją oczy, po swojej specyficznej mieszance dragów przez całe miesiące przyzwyczajała się do przytłumionego światła. Wiecznie zwężone źrenice i czas spędzany w zamkniętych, zacienionych pomieszczeniach zostawiły ślad w jej organiźmie, kto wie jak trwały.
- Spokojnie Michael, myślę że damy sobie radę. Ja znam troszeczkę chiński, a na dodatek na miejscu ma na nas czekać tamtejszy przewodnik, więc powinniśmy nie mieć żadnych problemów. - uśmiechnęła się do niego lekko, odgarniając kosmyk włosów z twarzy.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Re: [X-Men] Grupa Trzymająca władzę

Post autor: Nadir »

Michajil "Nadir" Tigrow

Chłopak był bardzo niezadowolony z obrotu spraw wieczorem, i całe jego zaufanie do Starka nagle gdzieś prysło. Oczywiście sprawa nadal go interesowała, jednak z czysto osobistych zainteresowań. Nie mial zamiaru pomagać komuś, kto mu nie ufał. Nie lubił tego. Bez najmniejszego słowa podziękowania czy nawet "narazie" wsiadł do samolotu i usiadł w wyznaczonym miejscu. Wygodnie oparł głowę o zagłówek i włożył słuchawki do uszu. Miał nadzieję, że muzyka, którą uraczą ich linie będzie znośna i pozwoli mu jakoś się uspokoić i przetrwać ten lot.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Malutkus
Marynarz
Marynarz
Posty: 314
Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
Numer GG: 9627608
Lokalizacja: prawie Gliwice

Re: [X-Men] Grupa Trzymająca władzę

Post autor: Malutkus »

Tłum ludzi przesuwał się wolno do przodu w kierunku bramki. Kiedy przyszła kolej na nich strażnik zatrzymał całą grupę i dyskretnym skinieniem wskazał na wąskie przejście obok wykrywacza metali.
- Miłej podróży- powiedział, dotykając dłonią daszka czapki.
Na pasie startowym czekał już Boeing 747, którym mieli lecieć do Chin. Obsługa była trochę zdziwiona brakiem bagażu, ale nie zadawała zbędnych pytań, wskazując miejsca. Za chwilę samolot ruszył i wzniósł się w powietrze. Start przebiegł bez problemów, po kilku informacjach stewardessy puszczono jakiś film z Tomem Hanksem, jednak niewiele osób było nim zainteresowanych.
Zaraz po starcie czterech podróżnych siedzących w środkowej części kabiny zachowywało się dosyć podejrzanie. Kiedy stewardessa poszła do kabiny pilotów wstali: jeden udał się za nią do przodu, dwaj przeszli do tyłu. Ten, który został wyciągnął pistolet, Glock-a jeśli dobrze widzieli i pilnował wejścia do kokpitu. Pasażerowie, którzy dostrzegli broń spoglądali na siebie nerwowo, widać było, że tylko krok dzieli tych ludzi od paniki. Mimo ostatnich doniesień o zamachach nikt nie był przygotowany na coś takiego.
Starszy mężczyzna, odważniejszy widać od innych, siedzący na przedzie wstał i chciał coś powiedzieć do uzbrojonego. Tamten spojrzał na niego beznamiętnie i wystrzelił. Stary osunął się na podłogę, przyciskając ręce do krwawiącego ramienia. Krzyk przerażenia i płacz jakiegoś dziecka wypełnił kabinę pasażerską. Jakaś kobieta zerwała się z siedzenia, by podbiec do rannego, lecz zatrzymała się, gdy lufa dotknęła jej czoła.
- Do tyłu, kurwa- rzucił chrapliwym głosem terrorysta- I ani kroku. Wszyscy zostać na swoich miejscach!
Obrazek
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Re: [X-Men] Grupa Trzymająca władzę

Post autor: Epyon »

Adam "Epyon" Drewster

Mutant zajął swe miejsce w samolocie. Całkowicie zignorował film, wpatrując się przez okno na chmury.
Chwilę potem zaczęły się zamieszki.
-Tylko spokojnie, kolego, przecież oboje wiemy że nie chcesz zrobić nikomu krzywdy. - powiedział wstając i używając swojej mocy aby pomieszać terroryście w głowie.
Pot delikatnie wystąpił na jego czoło. Wiedział, że z jednym sobie poradzi, gorzej jeśli pojawią się pozostali. - Powoli odłóż broń. Jeśli to zrobisz, nic ci się nie stanie.
Adam wyszedł na środek korytarza i zaczął iść w stronę porywacza z wyciągniętą bronią.
"Powinni mi zacząć za to płacić..."
Obrazek
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Re: [X-Men] Grupa Trzymająca władzę

Post autor: Nadir »

Michajil "Nadir" Tigrow

*Świetnie Adamie...Zdejmiemy ich po kolei* pomyślał. Adam zajmował się swoim przeciwnikiem, a Michajil spokojnie czekał. Zamienił się w kota, ostrym pazurem wydrapał kawałek materiału z siedzenia. Gdy broń znalazła się na podłodze błyskawicznie doskoczył do wroga, i już jako człowiek kopnął gdzieś daleko pistolet, uderzył w skroń i zabrał się za związywanie rąk kawałkiem materiału. Co z tamtymi?
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [X-Men] Grupa Trzymająca władzę

Post autor: Hose15 »

Michael Hogg "Vector"
W kolejce czekał cierpliwie. Po paru minutach ta cierpliwość się wyczerpała lecz akurat wtedy wsiedli w końcu do samolotu. Umiejscowił się na jednym z siedzeń. Oparł się wygodnie. "No to teraz wystarczy poczekać te kilka godzin...Aż dotrzemy do Chin. Kraju gdzie mamy zmierzyć się z wrogiem..."
Przymknął oczy. Lecz po chwili nagle je otworzył na skutek wystrzału. Zobaczył rannego mężczyznę. "Niedobrze...Co mam robić...Przecież...Przecież moja moc tutaj nie działa..."
Siedział spokojnie i przyglądał się całej sytuacji. Gdyby pistolet był w zasięgu jego ręki podnosi go.
Czerwona Orientalna Prawica
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [X-Men] Grupa Trzymająca władzę

Post autor: BlindKitty »

Zhou "Atacama Rain" Wang Bao

Westchnęła ciężko. Rozpięła pas, wysunęła najważniejsze kości - czaszka, kilka żeber dla osłony serca, kręgosłup owinął szyję - i skulona ruszyła na tył samolotu, gdzie polazło przed chwilą dwóch terrorystów.
- I znowu robota. - mruknęła cicho, sama do siebie, spoglądając do przodu. Rozwinęła kości przedramion i osłaniała się nimi jak tarczą, tak że od przodu nie dało się jej trafić z pistoletu. To znaczy, dało się, ale tylko w kości, które na pewno nie przepuszczą kuli.
Gdy dotarła do drzwi prowadzących do części dla personelu, przykurczona schowała się z boku, czekając aż ktoś wyjdzie. Kości przedramion schowały się, a za to wysunęły się te na kłykciach, łokciach, kolanach i stopach, tak że była gotowa w każdej chwili zadać cios każdemu, kto tylko wyjdzie przez te drzwi, pewnie natychmiast go ogłuszając. Celowała w szczękę, takie uderzenie od dołu bywa zabójczo skuteczne.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [X-Men] Grupa Trzymająca władzę

Post autor: Perzyn »

Charden "Nosferatu" Saigner

Charden westchnął. A już liczył na spokojny lot. Sycząc z bólu zdrapał ochronne skrzepy z dwóch palców, nie powinien potrzebować nic więcej. Czekał na sprzyjającą okazję aby strzelić krwawą igłą. Rana jaką zada będzie niewieka, ale jeśli dobrze trafi w dłoń to terrorysta będzie musiał wypuścić pistolet, a to powinno starczyć pozostałym aby mogli ich obezwładnić. Francuz po raz pierwszy ucieszył się z tego, że nosi te okulary, dzięku tamu mógł nadal siedzieć udając, że śpi a tak naprawdę czekając na właściwy moment. Widząc, że Hypno poradził sobie z tym napastnikiem, który został i słysząc odgłosy walki z tyłu samolotu pilnie wpatruje się w drzwi kabiny pilotów gotowy w każdej chwili wytrącić broń wychodzącym stamtąd terrorystom. A, że wyjdą był pewien, w końcu hałas związany z oporem na pewno ich zwabi. Charden żałował, że nie będzie to spokojna podróż, miał już dość tego wszystkiego, i tak mieli narażać życie, więc czemu ci idioci musieli wybrać akurat ich samolot?
Malutkus
Marynarz
Marynarz
Posty: 314
Rejestracja: poniedziałek, 12 grudnia 2005, 16:58
Numer GG: 9627608
Lokalizacja: prawie Gliwice

Re: [X-Men] Grupa Trzymająca władzę

Post autor: Malutkus »

Charden "Nosferatu" Saigner, Michael Hogg "Vector", Michajil "Nadir" Tigrow i Adam "Epyon" Drewster

Adam wolnym krokiem podchodził do terrorysty, mieszając mu w głowie. Przez chwilę wydawało się, że to nie działa, mężczyzna pewnie trzymał pistolet, a na jego twarzy znać było determinację, jednak Hypno nie był przecież amatorem. Broń wolno powędrowała w dół, a jej właściciel patrzył na nią, jakby widział ją pierwszy raz. To był idealny moment dla Nadira, który już był przy nim i pozbawił go przytomności, odsuwając wcześniej pistolet. Już miał zabierać się za wiązanie przeciwnika, kiedy z kabiny pilotów wypadł ten drugi.
- Co to kur...- zdążył wymówić, zanim niewielka, krwawa igła przebiła mu dłoń.
Pewnie zrobiłby coś jeszcze, może próbował sięgać po utraconą broń, Micro Uzi ("Jak oni to, do cholery wnieśli?!"), jednak Vector miał go już na muszce. Czyli bilans był taki: jeden nieprzytomny, jeden rozbrojony. Zostało dwóch.

Zhou "Atacama Rain" Wang Bao

Ustawiła się, gotowa w każdym momencie zareagować. Nie czekała długo- już po chwili przez drzwi wysunęła się ręka trzymająca Glocka. Zhou wytrąciła broń, ale tamten nie poddał się bez walki. Wyskoczył przez przejście i próbował ugodzić Azjatkę szerokim myśliwskim nożem. Biedny głupiec... Bez problemy sparowała pchnięcie i uderzyła w nadgarstek, który w zetknięciu z adamantium chrupnął z cicha i wygiął się pod dziwnym kątem. Drugi cios, w mostek, pozbawił go oddechu i odsunął na możliwie największą odległość, a kolejny w twarz odebrał przytomność i właściwe ułożenie szczęki. "Jeszcze jeden..."- pomyślała, rzucając okiem na przód samolotu.
Nagle rozległ się strzał z tylnej części pokładu i Atacama poczuła ukłucie w boku. No tak, draśnięcie, dla niej nic wielkiego, ale bluzka raczej nie należała już do wyjściowych.
- Niech nikt się tu nie zbliża!- dało się słyszeć głos ostatniego terrorysty- Mam zakładników! Przysięgam, zastrzelę ich. Wszystkich rozwalę, jeśli zobaczę tu jednego z niewiernych! Nie pozwolę przerwać misji wysłanników Pana!
Po tym, co widzieli wcześniej nie było wątpliwości, że gość mówi serio...
Obrazek
Zablokowany