[WFRP] Adrenalina

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Vibe
Marynarz
Marynarz
Posty: 317
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
Numer GG: 0
Lokalizacja: Szczecin

Re: [WFRP] Adrenalina

Post autor: Vibe »

"Czerwoni" byli tak zaskoczeni, że tylko z idiotycznym wyrazem na swoich mało inteligentnych gębach patrzyli się na idącego w strone drzwi Kocia. Troche potrwało zanim włączyły się im lekkie procesy myślowe i dopiero wtedy ruszyli opornie, wciąż zataczając się i podtrzymując ścian w strone drzwi, której jeden znich otworzył z podobnym trudem co furte. Weszliście do długiego jak się zdawało i kompletnie nie oświetlonego korytarza, w którym jedynie słychać było jak gracze jednej z lepszych drużyn snotballowych obijają się o ściany brnąc przed siebie. W końcu otworzyli jedne z licznych tu drzwi i pokazali wam byście weszli. Było ciemno, lecz na stole w tym sporym pomieszczeniu ze sporą ilością krzeseł stała lampa, którą szybko zapaliliście. "Czerwoni" raczej mieliby z tym problemy, przynajmniej dopóki nie rozbiliby osłaniających płomień szybek.
- To my pójdziem po tr...trenera. Hyp!
Budłując oddalili się, wchodząc najwyraźniej po schodach i zostawiając was samych w pokoju. Nie było tu prawie nic, prócz stołu, na którym leżały jakieś porysowane kartki i sporej ilości krzeseł. Zapewne to tutaj trener objaśniał zawodnikom taktykę przed każdym meczem. Wiele więcej zobaczyć czy obejrzeć nie zdążyliście, bowiem do pomieszczenia wtoczył się człowiek postury nieco tylko mniejszej od poznanych przed momentem zawodników. Był również zauważalnie starszy, lecz nie to zwróciło waszą uwagę. Ten mężczyzna był po prostu paskudnie brzydki. Kwadratowa gęba z nieprzyjemnym grymasem twarzy, blond włoski wyrastające gdzieniegdzie na nieogolonej twarzy i czubku głowy i oczy patrzące na was ni to nieprzytomnie ni to z wielkim bólem, świadczącym, że ów trener ma kaca lub jest po prostu niedopity nie sprawiały dobrego wrażenia. Podobnie jak i jego ochrypły, chociaż silny głos.
- Jestem Oliver Kahn, trener. Czego chceta o tej porze, do kurwy nędzy?!
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Re: [WFRP] Adrenalina

Post autor: Serge »

Viggo Naubhoff

Szczerze ucieszył się, że trener był brzydki. Korzystając z – prawdopodobnie jedynie tymczasowej – chwili milczenia Manfreda, Viggo postanowił zabrać głos.
Dotąd nie siadał. Stał przy oknie, pozostawiając twarz w cieniu. Nie odwracając się powiedział:
- Przysyła nas pewien bardzo wpływowy człowiek, który okazuje się, jest bardzo zmartwiony stanem waszej drużyny. I chodzi mi tutaj o jej stan... liczebnościowy. Załatwimy tę sprawę, a TY nam w tym pomożesz. Zresztą, to chyba również twoja sprawa, prawda? – bardziej stwierdził, niż zapytał.
- Postaraj się nam rzucić na nią jak najwięcej światła – mówiąc to podkręcił dopływ oliwy w lampie, czyniąc płomień o wiele większym. Oliver przymrużył oczy. Naubhoff przywrócił właściwy rozmiar płomieniowi. - Podobno ostatnio zniknął jeden z waszych zawodników, jesteśmy tutaj by zająć się tą sprawą. Na początek powiedz nam jak się nazywał a potem inne szczegóły, kiedy zniknął itd...
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [WFRP] Adrenalina

Post autor: Ravandil »

Pieter

Kwatera "Czerwonych" budziła respekt. W końcu to jedna z lepszych drużyn snotballowych... A świadomość obcowania z czymś sławnym zawsze łechce w człowieku poczucie dumy. Pieter wszedł za resztą, ciesząc się w duchu z powolnych procesów myślowych tych ochlapusów. Na trzeźwo pewnie nie jest lepiej, ale teraz przynajmniej szybko się zwinęli.
Pieter nie zdążył zbyt dokładnie się rozejrzeć, gdy wszedł trener. Srogie było jego oblicze. Pieterowi przemknęło przez myśl, że świetnie mogłoby się nim straszyć niegrzeczne dzieci. Pełen zmęczenia i zkacowany głos zdecydowanie wyrażał "Idźcie stąd, do cholery!", ale Oliver na szczęście nie był niekulturalny i ich nie wyprosił (pewnie dlatego, że też wolno dzisiaj myślał). Pieter rozsiadł się wygodnie w fotelu. Gadką zajął się Naubhoff. I dobrze. Pieter nie miał talentu do zjednywania sobie ludzi z marginesu... A przynajmniej tych ludzi, którzy przypominali obliczem "Rzeźnika z Altdorfu".
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
EmDżej
Marynarz
Marynarz
Posty: 151
Rejestracja: sobota, 30 czerwca 2007, 17:29
Numer GG: 3121444

Re: [WFRP] Adrenalina

Post autor: EmDżej »

Humfried Kahl

„Nareszcie porozmawiamy sobie z trenerem”. Humfried miał ochotę, wreszcie wziąć się do porządnej roboty. Brzydota Kahn’a była straszna. Już samo spojrzenie na człowieka mogło budzić odrazę, do tego dochodził jeszcze zapach alkoholu i wyraźny kac. „Heh. Pewnie bierze wspomagacze, żeby wymyślić lepszą taktykę na mecz”. Humfried usiadł koło Pietera, stwierdzając, że jeśli jeszcze i on zacznie gadać z trenerem, to ten może mieć poważne kłopoty ze zrozumieniem. „Mam nadzieję, że ten Kociubiński czy jak mu tam, nie zacznie teraz odstawiać tych swoich scen. Trener nie wygląda na wesołego”
Nie jestem wariatem. Jestem... samolotem :-)
Vibe
Marynarz
Marynarz
Posty: 317
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
Numer GG: 0
Lokalizacja: Szczecin

Re: [WFRP] Adrenalina

Post autor: Vibe »

Sądząc po minie trenera, Viggo chyba przecenił zdolności intelektualne Kahn'a. Zmarszczył on brwi, usilnie próbując dociec czego ów osobnik może od niego chcieć. Jaki znów stan? Jego zawodnicy przecież byli w dobrej formie. Podrapał się po głowie, następnie po brodzie. W końcu zaś jego oczy błysnęły zrozumieniem.
- Aaaach! O Mirka wam chodzi znaczy?
Zapewne był to ów zaginiony zawodnik.
- Ano zniknął i się nie pojawił. Pomóc nam nikt nie chce, bośmy przyjezdni. Wy pomóc? Mirek Klose, najlepszy napastnik w Imperium! Sukinsyny. Rano jak żeśmy szli na trening to go nie było. Pokój pusty, okno otwarte. A jego nima. Może sam gdzieś polazł? Ja tam nie wiem. Coś mi tu śmierdzi. Znaczy pomożecie?
Tym razem poza śladowymi ilościami inteligencji, w jego oczach czaiła się także nadzieja. W końcu każdy chciał wygrać mecz, a bez tego zawodnika pewnie małe były na to szanse jeśli chodzi o "Czerwonych". Kocio chwilowo przycichł, widać było że Kahn wywołuje u niego nieopisaną odrazę.
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Re: [WFRP] Adrenalina

Post autor: Serge »

Viggo Naubhoff

Grabarz zmarszczył brwi patrząc na Kahna. Trener nie był zbyt inteligentnym typem, ale w końcu załapał o co chodzi altdorfczykowi. No i na szczęście, bo drugi raz Viggo nie zamierzał mu powtarzać. O Klose słyszał, zresztą, kto w Altdorfie nie wiedział kim jest Mirek Klose - ponoć jego ojciec był z Kislevu czy z jakiegoś innego zadupia i dlatego snotballista nosił takie dziwne imię - Miroslav. Tak czy siak gość był świetnym graczem i należało pomóc go odnaleźć, zwłaszcza że jeszcze za to płacili.
- No przecież mówię że jesteśmy tu po to żeby go odnaleźć - zaczął wreszcie patrząc na ohydną gębę trenera. - Na początek zaprowadź nas do jego pokoju...
Grabarz nie sądził by mogli znaleźć tam coś istotnego, niemniej należało to sprawdzić. Skinął głową na towarzyszy po czym ruszył za Kahnem.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [WFRP] Adrenalina

Post autor: Ravandil »

Pieter van Halen

Spojrzał na Kahna z uśmiechem pod nosem. Był jakiś subtelny urok w widoku skacowanego trenera próbującego rozruszać ostatnie dwie działające w tej chwili komórki mózgowe. Ale w końcu załapał. Z trudem bo z trudem, ale zawsze. Gdy już trener przestał się żalić, Pieter uśmiechnął się jeszcze szerzej. Ciekawiło go, czy Oliver był po prostu taki tępy i naiwny czy to był tylko zły dzień... albo zła noc. Zresztą, to nie było teraz ważne. Grabarz cośtam powiedział trenerowi, a po chwili wszyscy wstali i ruszyli za trenerem do pokoju Mirka... Właśnie, Mirka? Dziwne. Skąd on do diabła jest? W Altdorfie takich imion nikt nie nosi, Pieter zaryzykowałby nawet stwierdzienie, że jeśli ten Klose nie byłby takim świetnym snotballistą to zaraz zarobiłby po ryju. Bo ludzie boją się tego co nie znają... A szczególnie ludzi ze "wschodnimi korzeniami", cokolwiek by to nie znaczyło. Pieter jednak nie znał się specjalnie na psychologii i prawdę mówiąc, guzik go to interesowało. Była robota, trzeba robić. Spojrzał z ukosa na Manfreda. "Hmm... Chyba dobrze byłoby wozić ze sobą tego Kahna, przynajmniej ten koleś by siedział cicho". Nucąc cichutko jakąś myśliwską piosenkę van Halen ruszył za resztą.
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
EmDżej
Marynarz
Marynarz
Posty: 151
Rejestracja: sobota, 30 czerwca 2007, 17:29
Numer GG: 3121444

Re: [WFRP] Adrenalina

Post autor: EmDżej »

Humfried Kahl

Zabawa w detektywów zaczęła się na dobre. Vigo zaproponował pójście do pokoju Klosego i Humfried podążył za towarzyszami. „Może tam znajdziemy coś, co nas naprowadzi na właściwy tor, przydałby się nam też dokładny rysopis zaginionego”. Zielarz spojrzał na Kahna. „Chyba w takim stanie nie ma sensu prosić go o opisanie zawodnika. Miał problemy ze zrozumieniem jednego zdania Viga, to pewnie i ze składnym gadaniem u niego nie bardzo”. Idąc do pokoju Humfried rozmyślał. „Zakładając, że jest zbrodnia, musi być motyw. Po co ktoś miałby porywać zawodnika czerwonych? Poszukamy tropów i rozgryziemy tą sprawę.”
Nie jestem wariatem. Jestem... samolotem :-)
Vibe
Marynarz
Marynarz
Posty: 317
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
Numer GG: 0
Lokalizacja: Szczecin

Re: [WFRP] Adrenalina

Post autor: Vibe »

Trener wzruszył ramionami i zaprowadził was na górę, do jednego z wielu jednoosobowych pokoi. Nie wyróżniał się niczym niezwykłym - stara szafa, zwykły stół, krzesło i łóżko. Nie było również w jakikolwiek sposób udekorowane, możliwe, że po prostu dlatego, że "Czerwoni" byli tu przyjezdnymi. Oliver otworzył drzwi nie korzystając z kluczy, najwyraźniej dostanie się tu nie było szczególnym problemem. W pokoju nie widać było śladów jakiejkolwiek walki.

- Okno było otwarte a Mirek znikł. No już, obejrzeliście? Jutro rano mamy ważny trening!
Nie dając się tak szybko wygonić otworzyliście okno, rozglądając się. Co dziwne, na ziemi, dokładnie pod oknem, leżała sterta siana, lekko tylko wgnieciona i rozsypana. Za płotem zaś widać było ulicę i rządek jednakowych, drewnianych domów. Może ich mieszkańcy coś widzieli?

Trener dość obcesowo w końcu wypchnął was na zewnątrz, w międzyczasie wrócić zdążyła również kolejna grupa zawodników, niemal natychmiast udając się spać. Była noc, zbliżała się północ. Marne były szanse, że dowiecie się teraz czegoś więcej.

Po opuszczeniu "bazy treningowej" snotballistów, Kocio jak zwykle musiał skomentować całą sytuację i dołożyć swoje trzy, nikomu nie potrzebne do szczęścia, grosze.

- Nie podoba mi się to sianko. No nie podoba. Jak chcecie znać moje zdanie, to wygląda to tak jakby w tym sianku wylądowała jedna osóbka i to nasz Klozet, znaczy się Klose. No normalnie sam dał nogę. Musieli go czymś wywabić, bo ktoś mu pomógł rozsypując to sianko, żeby sobie nie potłukł pośladeczków. Może obiecali mu więcej pieniążków, albo omamili schadzką z jakąś ślicznotką? No nie wiem. Może teraz biedaczek leży w loszku i żałuje. Ale równie dobrze mógł dać nogę i teraz się z nas śmieje łobuziaczek.

Manfred wzruszył bezradnie ramionami.

- Cóż, teraz to i tak bez znaczenia. Późno się robi. Trzeba gdzieś przenocować. Chodźmy do „Odpoczynku Grafa”. Co wy na to?
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [WFRP] Adrenalina

Post autor: Ravandil »

Pieter

Pokój Mirka Klose był do bólu standardowy... Jak na miejsce porwania... Porwania? Otwarte okno wręcz krzyczało "Spójrzcie tutaj! Tu się coś działo!". Pieter wyjrzał przez okna. Wgnieciona kupka siana również dawała jasne wyobrażenie o tym, co się tutaj działo. Jednak zaintrygowała ona Pietera. "Czy to na pewno porwanie? Może sam uciekł? Tak to wygląda... Z drugiej strony, po co zawodnik tej klasy musiałby uciekać z bazy treningowej? Ktoś mu groził? Trener molestował? Diabli wiedzą".

Gdy trener wypchnął ich "grzecznie" za drzwi, Pieter zasępił się -I co teraz? Będziemy pukać do każdego domu i pytać się czy ktoś coś widział? Możemy robić zakłady, kiedy dostaniemy po ryju...- Zaraz oczywiście Kocio dorzucił swój niepotrzebny komentarz. Ale jeden pomysł miał dobry -Ta, trzeba się przespać... I jutro kontynuować te nasze "poszukiwania"-. Pieter czuł, że mógłby spać wszędzie, byle jak najdalej od nieco upierdliwego Manfreda.
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Re: [WFRP] Adrenalina

Post autor: Serge »

Viggo Naubhoff

Grabarz uniósł łopatę i wskazał na domki widoczne w pobliżu.
- Możliwe że coś wiedzą, skoro mieszkają rzut kamieniem...
Jako że jednak kompani nie za bardzo go słuchali, a nad nimi wisiała noc, niechętnie skinął głową, godząc się na propozycję Kocia odnośnie przenocowania w jakiejś knajpie. Byle nie wpakował ich znowu w jakieś kłopoty bo jak na jeden wieczór grabarz miał ich już dość. W ponurym nastroju ruszył za pozostałymi do "Odpoczynku Grafa".
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Evandril
Mat
Mat
Posty: 559
Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
Numer GG: 19487109
Lokalizacja: Łódź

Re: [WFRP] Adrenalina

Post autor: Evandril »

Konigstag, 3 Sommerzeit, godzina 5.00, 58 godzin do meczu

"Odpoczynek Grafa" zdawał się odpowiednim wyborem, jeśli chodzi o nocleg. Może nie najtańszą, ale kto by chciał tej nocy spać przykładowo w takim "Rozwścieczonym Byku"? Zapewne niewielu, nawet tak lubiący spoconych mężczyzn Kocio. Pora już była późna, więc po nieco zimnym posiłku, udaliście się do wynajetego pokoju, oszędność przede wszystkim. No i Manfred ładnie prosił. Szybko zapadliście w zasłużony sen.

TRACH!!!

W pierwszej chwili nie wiedzieliście co was obudziło. Powoli oswajając się z faktem, że już nie śpicie, rozglądaliście się dookoła. Pierwszy zareagował Pieter, dopiero po nim Humfried. Na środku pomieszczenia leżał sporej wielkości kamień, dookoła niego zaś kawałki szkła. Wtedy też dobiegły was, dochodzące gdzieś z ulicy okrzyki.

- Altdorf to chuje! Wasze matki dawały nam zanim sie urodziliście!

Okrzyki raczej nie były zachęcające, a wydający je ludzie mieli sporą pomysłowość, jak się szybko przekonywaliście. Szybkie zerknięcie za okno sprawiło, że dojrzeliście grupkę kilku, może kilkunastu, odzianych w czerń i biel mężczyzn i nawet niedorostków, uzbrojonych w kije, kastety czy nawet noże. No i kamienie, gdyż kolejny wleciał do pokoju, gdy tylko wyjrzeliście. No i było coś jeszcze. Viggo najwyraźniej gdzieś się zapodział, bo w tym pokoju już go nie było.


Serge'a proszę o niepostowanie i kontakt PW.
"Trzymaj się swych zasad! To jedyne co Ci pozostało w świecie Chaosu."
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Re: [WFRP] Adrenalina

Post autor: Ravandil »

Pieter

-Trraaaaach!!!- taki oto uroczy dźwięk zbudził Pietera w środku nocy. W ułamek sekundy potem żałował już, że się wpakował w tą kabałę. "Odpoczynek Grafa... Sraty taty, nieźle się zaczyna". Pieter zerwał się na równe nogi, próbując połapać się, co się dzieje wokoło. Od razu też został uraczony niewybredną wiązanką. -CHYBA TWOJA STARA!!!- krzyknął wyglądając przez okno, a po chwili unikając lecącego prezentu w postaci kamienia. Rzut oka po pokoju pozwolił stwierdzić, że Viggo gdzieś zniknął. "Ha, pewnie poszedł na jakieś dziwni, albo co... Chociaż?". Spojrzał na Humfrieda. Ten jak widać też nie bardzo wiedział, co się dokładnie dzieje. -Wiesz może gdzie się podział nasz przyjaciel grabarz? Jak widać gdy go potrzeba do on sobie gdzieś wybył... A może idziemy tam we dwóch spuścić tej bandzie wpierdol?- Ostatnie zdanie było bardzo ironiczne, ale sytuacja nie była zbyt wesoła. -Czy czekamy może, aż dadzą sobie siana?-
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
EmDżej
Marynarz
Marynarz
Posty: 151
Rejestracja: sobota, 30 czerwca 2007, 17:29
Numer GG: 3121444

Re: [WFRP] Adrenalina

Post autor: EmDżej »

Humfried Kahl

Sen był przyjemny. Nawet bardzo przyjemny. Zmęczone ciało zielarza odpoczywało po wielu dniach ciągłego ruchu. Również umysł znajdował się teraz w innym świecie. Ten błogi stan mógłby trwać wiecznie, ale niestety jakimś niewyrośniętym kmiotom uwidziało się porobić sobie niewybredne żarty, pod adresem przyjezdnych. Wyrwany ze snu Humfried, przez chwilę nie wiedział za bardzo, o co chodzi, gdzie ani po co jest, oraz co to za hałasy. Dopiero pytanie Pietera przywróciło mu jako taką sprawność umysłową.
-W spuszczaniu wpierdolu to ja za dobry nie jestem. Może lepiej odpuśćmy. Humfried nie był tchórzem, ale nie było sensu rzucać się we dwójkę na bandę uzbrojonych miejscowych. Rozejrzał się po pokoju. Viggo zniknął, co nie wróżyło nic dobrego.
-Myślę, że teraz to nie dziwy mu w głowie. Powinniśmy… Widać, że następne słowa z trudem przechodziły zielarzowi przez gardło
-… obudzić Kocia. Może widział naszego grabarza, albo choć słyszał cokolwiek. Karczmarz też może wiedzieć co nieco. Humfried postanowił się nawet nie wychylać przez okno, aby nie oberwać jakąś przypadkową cegłówką. Zamiast tego, szybko ubrał się, i po zabraniu swojej broni i ekwipunku, ruszył (nie bez oporów) w stronę pokoju Manfreda. Walnął pięścią w drzwi trzy razy. „Lepiej, żeby to było tego warte”.

Kocio śpi w innym pokoju? Cyba tak, bo inaczej już by krzyczał :-) . Jeśli śpi z nami, to pomińmy moje ostatnie zdanie i po prostu Humfried szarpie go za ciuszki, aby go obudzić.
Nie jestem wariatem. Jestem... samolotem :-)
Evandril
Mat
Mat
Posty: 559
Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
Numer GG: 19487109
Lokalizacja: Łódź

Re: [WFRP] Adrenalina

Post autor: Evandril »

Pieter i Humfried

Gdy tylko zielarz wpadł do pokoju Kocia, damski fryzjer podskoczył jak ukłuty szpilką i zasłonił oczy obiema rękoma. Po chwili z ulgą odetchnął widząc że to tylko wy. Zaprowadziliście go do swojego pokoju a ten ciekawie, ale ostrożnie wyjrzał na zewnątrz. Słysząc krzyczącego van Halena, odwrócił się do Pietera i patrząc na niego z wyrzutem odpowiedział :
- Ależ Piotrusiu, nie możesz się tak denerwować. To szkodzi na cerę. Moja mama mówiła że...
Widząc wasze wilcze spojrzenia utkwione w jego osobie wyraźnie się stropił i w zadumie zaczął nawijać sobie kosmyk włosów na palec.
- No to teraz faktycznie nie możemy tutaj zostać, bo jeszcze byczki się bardzo zdenerwują i będą nam chciały zrobić krzywdę. Ach… cóż…
Wzruszył zrezygnowany ramionami :
- Wybaczcie, że was wcześniej nie zaprosiłem do siebie, ale mam taki bałagan w mieszkanku i do tego ten mój pokoik jest taki malutki, no. Mieszkam w sumie bliziutko, bo przy Gandalfstrasse w dzielnicy niziołków. No to zapraszam was do siebie. Jest tylko jeden problemik, bo moje łóżeczko nie pomieści nas wszystkich. Niestety.
Jego smutek był ogromny.
- Ale dwie osóbki się zmieszczą. Będzie im ciasno, ale to nie problem między przyjaciółmi z boiska, że tak powiem. Hi, hi, hi.
Rzucił powłóczyste spojrzenie w stronę Kahla, który wpadł do jego pokoju, kokieteryjnie się uśmiechając. Szeptem zaś dodał :
- No, no. Kto to słyszał, żeby się tak wpraszać, ty łobuziaczku. Ale nie gniewam się. Wiem jak trudno czasami oprzeć się pożądaniu, ty zwierzaku. - pogroził Humfriedowi żartobliwie palcem.

Wycofanie się z tego przybytku było chyba niezłym pomysłem, gdyż okrzyki wzmagały na sile i ostrości (a jeszcze przed chwilą dalibyście głowę, że jest to raczej niemożliwe) i mimo krzyku karczmarza, który wołał coś o straży, nie zamierzały umilknąć. Szybko zebraliście swoje rzeczy i ruszyliście ku tylniemu wyjściu. Po drodze natknęliście się na Ludovica, starszawego właściciela przybytku, który miał chyba zamiar na was nawrzeszczeć, lecz w końcu tylko machnął ręką.

- Chodźta za mną. Może z tyłu ich tyla nie ma.

Poprowadził was przez swoje izby aż ku tylniemu wyjściu. Nie było to jednak proste. Zapobiegawczo wyjrzeliście przez okno i okazało się to zbawcze - w migotliwym, niezbyt jasnym świetle latarni dojrzeliście dwie skulone postaci przy jednym z okolicznych budynków. Jakby tylko czekały aż wyjdziecie.


Viggo


Wyszedłeś zaczerpnąć świeżego nocnego powietrza i przy okazji odlać się za karczmą. W mrokach, na tyłach zajazdu, mignęło ci kilka przyczajonych sylwetek. Jakby tylko czekały aż twoi towarzysze wyjdą tylnim wyjściem. Wyglądało to na dość standardową pułapkę, lecz przewaga wielbicieli tututejszej drużyny była na tyle spora, że jeśliby ktoś wyszedł z tej karczmy to nie skończyłoby się to dla niego dobrze. A na wezwanie straży nie było czasu. Musiałeś działać i to szybko.
"Trzymaj się swych zasad! To jedyne co Ci pozostało w świecie Chaosu."
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Re: [WFRP] Adrenalina

Post autor: Serge »

Viggo Naubhoff

Podlewając wysoką trawkę rosnącą tuż przy murze karczmy, Viggo oddawał się rozmyślaniom o minionym dniu. Najbardziej cieszył się ze spokoju jaki miał w chwili obecnej, choć wciąż nie mogł pozbyć się z głowy dziwnego tonu i słów Kocia. Ten facet był nienormalny i obcowanie z nim w jednym pokoju mogło byc, delikatnie mówiąc, niezbyt miłe. Gdy zapinał już spodnie, zobaczył w mroku nocy kilka sylwetek, które jakby czekały tylko by ktoś wyszedł tylnym wyjściem. Najciszej jak mógł chwycił w dłoń opartą do tej pory o ścianę łopatę (niewiele było sytuacji w których Naubhoff rozstawał się ze swoim narzędziem pracy) i ruszył w kierunku czekających kiboli. Z pewnością nie dorównywał im warunkom fizycznym, ale potrafił z niezłą siłą przywalić łopatą. A takiego uderzenia nawet najbardziej zaprawiony w bójkach łeb nie wytrzyma.

Gdy znalazł się w odległości jakichś sześciu metrów za ich plecami, przystanął. Obserwując ich poczynania, starał się policzyć, ilu ich jest i czy mają jakąś broń. Ukryty w cieniu, z uniesioną w górę łopatą czekał na ich ruch.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Vibe
Marynarz
Marynarz
Posty: 317
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
Numer GG: 0
Lokalizacja: Szczecin

Re: [WFRP] Adrenalina

Post autor: Vibe »

Pieter i Humfried

- Mości Ludovicu, misiaczku kochany, że się tak zapytam... może jest jeszcze jakieś wyjście przez piwnicę?- zaczął Kocio – A może z daszku karczemki da się przedostać na inny? Choćby za pomocą drabinki? Panie Ludovicu, ratuj nas pan, widzisz jaka jest sytuacja, nie tylko w zagrożeniu jesteśmy my, ale i cały pański przybytek.
Imć Manfred najwyraźniej bezpiecznie się czuł wyłącznie za waszymi plecami. Jego dzika odwaga starczyła jedynie na zerkanie znad waszych ramion w kierunku dwóch zagadkowych postaci. W końcu wydął usta w dziwnym grymasie i powiedział:
- Ależ chłopcy, nie mówcie że się ich boicie. Przecież jest ich tylko dwóch. Cóż mogą zrobić takim dzielnym chłopcom jak my trzej skuleni, zziębnięci wędrowcy ? Ty, Piotruś i Humfriedek jesteście tacy przystojni, męscy i silni, że na pewno dacie sobie radę z takimi dwoma biedaczkami. No nie bądźcie takie cipulki i chodźcie sprawdzić co to za jedni. No idź Piotrusiu, mój dzielny rycerzu, a ja będę tuż za Tobą kotku, żebyś się nie bał. – stwierdził uśmiechając się słodko, po chwili jednak spoważniał.
- Zaraz, a gdzie jest Vigguś? Ktoś go widział? Ojej, żeby tylko nic mu się nie stało. Nie przeżyłbym tego. Och. Ale się zdenerwowałem... Tlenu, tleenu... – zaczął wachlować się rozcapierzoną ręką – Muszę chwilkę ochłonąć, ale wy chłopaaaki idźcie. Całą duszą będę z Wami moi bohaterowie. – zatrzepotał rzęsami – Ja tu zaczekam na Viggusia moje misiaczki. Tego który będzie najmężniejszy osobiście nagrodzę. – stwierdził na zachętę uśmiechając się jakoś dziwnie.
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>
Zablokowany