[WFRP] Odsiecz

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
olympiaa
Marynarz
Marynarz
Posty: 203
Rejestracja: sobota, 20 stycznia 2007, 21:21
Numer GG: 2894983
Lokalizacja: z przypadku
Kontakt:

[WFRP] Odsiecz

Post autor: olympiaa »

Na pewno już to wiecie, ale dla porządku napiszę:
Posty rozpoczynamy pogrubionym imieniem i nazwiskiem postaci
tak piszemy poza sesją
”tak piszemy co postać myśli”
-a tak co mówi
Piszemy w trzeciej osobie l. poj; w miarę poprawną polszczyzną, i więcej niż 1-2 zdania!
Co również bardzo ważne: nie pisać mi postów w stylu: "Wychodzę na dwór. Jeśli ktoś idzie ze mną, to ....... , a jeśli idę sama, to ........... ." Normalnie chyba głowy pourywam, za coś takiego :P
Jeszcze tylko rutynowe życzenia: dobrej zabawy i mogę przejść do rzeczy :)

Dziewczyna krzątała się po okrągłej sali. Poprzesuwała stoły na środek tak, aby tworzyły literę U. Dostawiła krzesła i stanęła przy jedynych drzwiach, aby ocenić z pewnej odległości swoje wysiłki. Z cichym skrzypnięciem drzwi otworzyły się, uderzając dziewczynę w plecy, uczeń mieszkającego tu czarodzieja, Simon zaśmiał się dyskretnie. Dziewczyna nie zwróciła uwagi na krasnoluda, który wszedł za chłopakiem. Zacisnęła pięść i podstawiła Simonowi pod nos.
- Przysięgam, pogruchoczę Ci kości, za jeszcze jedną zaczepkę! - syknęła i wróciła do pracy.
Po chwili chłopak wyszedł, krasnolud został sam i wyglądał na lekko zagubionego.
- Siadaj. Pogawędziłabym z Tobą, ale mam jeszcze sporo pracy, nim wszyscy się zjawią. - uśmiechnęła się do brodacza.
Następne pół godziny zajęło jej wnoszenie naczyń i zastawianie stołów. W tym czasie Simon przyprowadził jeszcze dwoje niziołków, którzy zasiedli naprzeciw krasnoluda.
Wzdychając i sapiąc, dziewczyna wniosła kolejno trzy małe antałki pluszczące wesoło. Wszedł człowiek. Półmiski z dwoma rodzajami kaszy. Kolejny człowiek. Misy szybko stygnącego mięsiwa. Znów człowiek. I na domiar złego, Simon.
- To już wszyscy - powiedział cicho. - Pójdę po pana.
- Zjeżdżaj. Sama to zrobię. - dziewczyna wypięła pierś. Jej groźna mina przepędziła Simona. Była wyższa od chłopaka o pół głowy i chyba wzrost, to nie jedyna "konkurencja" w której miała lepsze wyniki. Zwróciła się w stronę siedzących i nic nie rozumiejących mężczyzn.Przyjrzała im się uważnie, odgarnęła włosy i również opuściła salę.
Zgromadzeni spojrzeli po sobie. Właśnie dotarło do nich skąd nienawiść między tą dwójką. Biedna dziewczyna musiała strasznie cierpieć. Była pół-elfką. Rozważania na ten temat szybko zostały przerwane. Wszedł czarodziej a za nim chłopak i dziewczyna, oboje mieli pochmurne oblicza. Cała trójka miała na sobie czerwone szaty. Przy czym maga były bardziej imponujące, obszyte lśniącymi koralikami. Ledwo zajęli swoje miejsca, czarodziej wstał.
- Cieszę się, że zgromadziliście się tak licznie. - jego głos był głęboki i spokojny - Poznaliście już moich uczniów: Simona i Amarelle, ja nazywam się Elbrecht. Należą Wam się wyjaśnienia, co tu robicie. Ale najpierw podjedzmy trochę i popijmy, bom zgłodniał strasznie czekając na Was. - przysunął ku sobie miskę z pieczoną kiełbasą i nabił jedną na cynowy widelec. - No jedzcie, jedzcie... Smacznego - ponaglił Was i odgryzł kawał kiełbasy z takim zapałem, że tłuszcz opryskał stół przed nim.

W pierwszym poście opiszcie się, może zapoznajcie, a przede wszystkim jedzcie ;)
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Alucard »

Garlick

Mężczyzna wyglądający na młodzieńca (a na pewno na mniej niż 32 lata) odezwał sie pierwszy. Głos miał melodyjny i delikatny. Bard... odziany był w skorzana kurtke, rekawiczki i skórkowe buty. Przy boku miał sztylet a na plecach piękna lutnię.
-Ano witajcie czarodzieju. Zaprawdę słyusznie radzicie-radbym napic się piwa przed jakimiś wazniejszymi rozmowami, bo to i na umysł pomaga, i gardło rzeskim robi i żadne dysputy strasznymi sie juz nie zdają. Ale zanim sie pożywimy, powiedz mi szanopwny magu, cóż to za bóstwo siedzi po twej lewej-Garlickowi oczy się zaświeciły. Pólelfka... piekna półelfka. Okazja nie do przepuszczenia-Powiedzże jakimi to modłami bogow najwyższych żeś uprosił, że owi przyslali na twe nauki anioła-Mrugnął porozumiewawczo do elfki i w ułamku sekundy juz stal na stole trzymając w dłoni lutnię. Brzdąknął po strunach i uszom wszyskich objawily sie piekne dzwięki... tak. Garlick był dobry w swoim fachu. Rozpoczał występ.

gwiazdy na niebie zagasły
Widząc twe czarne oczy
Księzyc ukłoni się myslac
że anioł wśrod ziemian kroczy

Młoda pół-elfka szla borem
patrząc z tęsknota na lasy
wspomniala czasy wolności
wspomniala rozkoszy czasy

Pewnego dnia księżyc zaplonąl
składając hold elfiej panience
zbyt długo schła pośród ludzi
-wbiła sztylet w swe serce

Młoda pól-elfka śpi w borze
ze wsząd chronia ją lasy
Nadeszly czasy wolności
nadeszly rozkoszy czasy

Nadeszły czasy wolności
rozkoszy nadeszły czaaasy


Tymi słowami Garlick zakończył ckliwa ballade i miał nadzieję, że zrobiła ona wrażenie na półelfce. Nie czekając na jej reakcję podszedł do niej z lutnia i zawadiacko mrugnał, po czym pocalował w rękę nie spuszczając oczu z jej lica.
Teraz zaczynamy bal-Pomyślał-albo dostanę buziaka, albo dostanę w ryj-zwykle kończyło sie na całusie i zarumienionym policzku dziewki, ale Garlick przypomnial sobie Amande-córke kowala. Oj, ta to potrafia przywalić... uśmiechnał się z rozbrarającą szczerością pokazują calą gamę blyszczących zębow.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Delf »

Brandon Hammelfleisch

Brand czuł się trochę nieswojo podążając za uczniem czarodzieja, głównie dlatego, że nie wiedział, czego właściwie się spodziewać. Nie miał dotąd okazji poznać miejscowego maga, nie był też w mieście na tyle długo by zaznajomić się ze wszystkimi plotkami i ocenić, które mogą być prawdziwe. Zastanawiało go też, kogo jeszcze zaprosił ów czarodziej, kogo zaskoczył takim zaproszeniem. Jego zaskoczył na pewno.

Kiedy wreszcie został wprowadzony do komnaty, najwyraźniej będącej celem, a przynajmniej przystankiem, Brand natychmiast zebrał się w sobie. Widząc dziewczynę krzątającą się przy przygotowaniu sali zdjął fantazyjny kapelusz odsłaniając przypominającą stóg siana czuprynę i wykonał skomplikowany ukłon, podczas którego pióro czapli zdobiące jego nakrycie głowy zamiotło kilkakrotnie podłogę przed jego stopami. Zaraz po tym czapka wróciła na swoje miejsce, tuż nad spore błękitne oczy uważnie lustrujące pomieszczenie.
- Witam panienkę! Brandon Hammelfleisch, herbu Dwa Widelce i Udziec Barani, do panienki usług! Czy jest coś w czym skromny niziołek mógłby panience pomóc? - słowa, które wypowiedział kontrastowały dość mocno z jego wyglądem. Rzekomy herb z pewnością nie widniał na poplamionym fartuchu kuchennym, a reszta ubioru również nie sugerowała szlachcica, nawet zubożałego - była to prosta odzież, w nijakich kolorach, stworzona pod względem maksymalnej użyteczności przy minimalnym koszcie, całkowicie nie uwzględniając takich pojęć jak "moda" czy "elegancja". Wielki nóż wetknięty za pasek fartucha budził przede wszystkim skojarzenia z ciemnymi zaułkami i okrzykami w rodzaju "pieniądze albo życie!". Nawet jego rasa wzbudzała pewne wątpliwości. Owszem był niski - nawet bardzo - niemniej jednak na ludzkie standardy można by go określić co najwyżej jako "pełnego". Nazwanie go "pulchnym" oznaczałoby, że dla przeciętnego niziołka zabraknie przymiotników.

Dosiadłszy się do kompanów, Brand natychmiast wszedł w tryb konwersacyjny, zaczynając chytrze od niewinnej rozmowy o pogodzie, by następnie poprzez krótkie wzmianki o obecnej sytuacji politycznej przejść do strategicznej wymiany plotek zasłyszanych na szlaku. Zasypywał pozostałe osoby potokiem różnych opowieści zasłyszanych podczas podróży z karawaną kupiecką, jednocześnie starając się wybadać kim mogą być jego rozmówcy. Sam był kucharzem, czego nie krył - określał się jako mistrz sztuki kuchennej i przechwalał wielowiekową tradycją jego rodziny i przepisami przekazywanymi z pokolenia na pokolenie.

Kiedy zjawił się czarodziej, zachowanie Branda uległo nieznacznej zmianie. Choć nadal pozostawał niezwykle otwarty i promienny - wręcz promieniejący - przerwał wcześniejsze czcze pogaduszki i przeszedł do tematów poważniejszych - mianowicie konsumpcji podanych posiłków i zachwalania jakości potraw. Zaprezentował też niesłychaną sztukę jedzenia zgodnego ze wszystkimi regułami etykiety a jednocześnie tak skutecznego, że nawet barbarzyńcy z odległej Norski by się nie powstydzili. Gdy siedzący opodal bard zaczął ni z gruszki ni z pietruszki śpiewać balladę, przerwał na chwilę posilanie się i słuchał w skupieniu. Zdecydowanie przypadły mu do gustu wcześniejsze słowa barda, wiedział jednak, że takim zwykle tylko jedno w głowie. Uważnie obserwował więc reakcje pół-elfki, gotowy stanąć w jej obronie, gdyby zajszła taka potrzeba.
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Hose15 »

Hobb Fashi
Niziołek w ciszy podążył za Simonem - rzekomym uczniem czarodzieja. Po drodze zaczynał mu powoli wierzyć. Jego chód i szata rzeczywiście sprawiały jakby miał coś wspólnego z magią. Hobb widział w nim następnego żołnierza w szeregach czarodziei. W międzyczasie zaczęło padać więc hobbit nałożył sobie zielony kaptur na głowę a wszystko po to by uchronić swoje bardzo jasne włosy przed zmoknięciem. Nienawidził deszczu. Jego skórzana torba trzymała się płaszcza. Było w niej trochę podstawego ekwipunku Aptekarza. Gdy doszli do budynku wskazanego przez ucznia czarodzieja, niziołek spojrzał na cały budynek. Nie był on za duży. W sam raz na schronienie dla adepta magii i jego mistrza. Otworzyły się drzwi. Zobaczył dziewczynę krzątającą się po sali. Uśmiechnął się w jej stronę i zdjął kapelusz zachowując odpowiednie maniery. Szczerze mówiąc nie podobały mu się dziewczyny rasy ludzkiej. Wolał elfki albo hobbitki - chociaż tych drugich było trochę mniej. Dopiero teraz zauważył współtowarzysza, również niziołka. Wymienił z nim uścisk dłoni po czym zasiadł przy stole, naprzeciw...krasnoluda!! Właśnie. Ta rasa niezwykle podobała się Aptekarzowi. Ich język, obyczaje. Takim małym marzeniem Hobba Fashiego było wybranie się do krasnoludzkiej twierdzy. Wiedział, że rzadko wpuszczają obcych dlatego trochę żałował.
Po chwili szepnął do ucha siedzącego obok niziołka:
- Przepraszam Pana na chwilę ale muszę porozmawiać z tym krasnoludem. Khazadzi interesują mnie coraz bardziej.
Po chwili był już na siedzeniu obok brodacza.
- Witam Cię krasnoludzie! - rzekł troszkę podniesionym głosem. - Jak brzmi Twe imię? Ja nazywam się Hobb Fashi i jestem podróżnym Aptekarzem.
Hobbit oczekiwał na odpowiedź gdy do izby wkroczył sam wspominany przez Simona czarodziej. Aptekarz wysłuchał go uważnie. Ucieszył się na myśl iż mógł coś zjeść.
"Co by tu wybrać..." - zastanawiał się. "Tyle wspaniałego jadła. Hmm..."
W końcu wybrał. Miskę kaszy z dodatkiem mięsiwa oraz miód pitny na "popitkę".
Duże, ciemnobrązowe oczy hobbita obracały się nieco szybciej. Policzki szybko pokryły się rumieńcami a pot zaczął wystąpywać na czoło. Na sali było po prostu duszno. Hobb na razie się tym nie przejmował. Jadł i czekał na odpowiedź krasnoluda.
Czerwona Orientalna Prawica
Filippo
Majtek
Majtek
Posty: 123
Rejestracja: niedziela, 7 stycznia 2007, 22:36
Numer GG: 2343993
Lokalizacja: Gród Bydgoszcz
Kontakt:

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Filippo »

Grigorij Piotrowicz Ungołow

Wchodząc do sali odruchowo pochylił się by nie zaczepić o powałę. Kiedy przekroczył próg zdjął futrzaną czapkę, odsłaniając krótkie siwe włosy i skłonił się krótko wszystkim, nieco głębiej kobiecie. Gdyby stwierdził że go nie zaciekawiła okłamywałby się, niewielu elfów zapuszczało się do Kisleva, a o mieszanki było jeszcze trudniej. Usiadł w bezpiecznej odległości od Niziołków, ale nie obyło się bez odruchowego sprawdzenia czy sakiewka jest na miejscu. Ubrany był w nabijaną skórznie z jakimś znakiem herbowym, jej wysoki kołnierz miał zapięty pod szyją, czapkę siadając położył na kolanach. W milczeniu przysłuchiwał się gadaninie jednego z Niziołków.
Kiedy do sali wszedł osobnik który ich zaprosił uniósł się na krześle i skłonił mu, lecz nie darował sobie zlustrowania go. Z zaproszenia do posiłku skorzystał szybko. Napełniając sobie kufel piwem, a do niego chwycił miskę z kaszą i jakieś pieczyste. Szybkość reakcji barda-podrywacza wzbudziła uśmiech pod jego sumiastym wąsem. 'Ma chłopak talent...' - pomyślał słuchając pieśni, przez głowę przemknęły mu wspomnienia z dzieciństwa: pieśni śpiewane wśród stepu, pod gwiazdami i widoczną na północnym niebie zorzą. Potrząsnął głową i poczekał aż młodzik skończy pieśń i podniósł się z krzesła niechcący zrzucając swoją czapkę na podłogę.
- Zdrowie naszego Gospodara.. - powiedział wznosząc kufel - I jego krasiwej ucziebnicy... - pochylił ku półelfce głowę. Bardowi natomiast posłał uśmiech mówiący 'powodzenia'.
Wychylił jednym haustem dobre pół kufla i otarł pianę z białych wąsów. Podniósł czapkę i usiadł na swoim miejscu. Zajął się jedzeniem, co chwila jednak nerwowo sprawdzał zasłaniający mu szyję kołnierz.
Obrazek
dante_tha_don
Marynarz
Marynarz
Posty: 165
Rejestracja: piątek, 28 lipca 2006, 17:27
Lokalizacja: 8540463

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: dante_tha_don »

Arrak Tavern

Przesadnie szczupły mężczyzna wszedł do sali nie zdejmując z głowy kaptura skutecznie zasłaniającego jego twarz. Po braniu można było zauważyć że musiał być biedakiem który pewnie zjawił się tu przez przypadek. Bo czy ktoś w dwóch butach nie od pary różniących się wielkością i kolorem zaszywanych kilkakrotnie aby podeszwa nie odpadła od starej wytartej skóry i dużo za dużym brązowym kaftanie na którym różnokolorowe łaty zakrywały większość powierzchni mógł być zawezwanym przez czarodzieja. Do tego jego dość chwiejny sposób poruszania sie zdradzający to że jego organizm musiał być wyniszczony tworzył z niego raczej obiekt ubawy innych niż szanowanego i pożądanego gościa. Zasiadł na miejscu nie uczestnicząc wcześniej w rozmowach o niczym mimo iz słyszał całkiem ciekawa historyjkę o pani ziemskiej oddającej się służącym kiedy tylko jej mąż się odwrócił. Szkoda że była tak nieudolnie opowiedziana przez jakiegoś gbura nie potrafiącego jej docenić. Kiedy zobaczył czarodzieja i wysłuchał jego mowy chciał okazać szacunek w jakiś sposób szacunek za zaproszenie. Już miał zdjąć z głowy kaptur ale kiedy tylko pomyślał o tym że za chwile wszyscy z tego powodu zapomną o jedzeniu a kobiety najpewniej zemdleją nie uczynił tego. Mimo że był strasznie głodny, nie jadł licząc że w ten sposób przyśpieszy całą sprawę i przejdzie do interesów.
Kiedy to nie przynosiło pożądanych skutków postanowił odezwać się pierwszy raz od ładnych paru dni.
-Może zamiast obżerać sie tym mięsiwem i opijać winem zajmiemy sie jednak tym po cośmy naprawdę tutaj przybyli bo taka strata czasu nie przystoi wielkiemu magowi. Nie wiem jak oni ale ja liczę żeśmy tu przybyli w jakim ważnym celu a nie tylko po napitek. -mówiąc to stukał trzema pozostałymi palcami lewej ręki w stół jakby to miało przyśpieszyć całą sprawę i sprawić że znajdzie się już z dala od tych wszystkich ludzi i innych kreatur. Oczekiwał odpowiedzi lecz jednocześnie żałował że sie odezwał zwracając na siebie uwagę innych. A jeśli czegoś nie lubił bardziej od ludzi była to ich uwaga zwrócona na niego. To zawsze kończyło sie źle lecz tym razem nie było już odwrotu, więc Tavern popłyną dalej ze słowami wypowiadając ich znacznie więcej niż w przeciągu ostatnich dwóch lat.
-Coby jednak zachowac kulturę przedstawię się wpierw naszemu gospodażowi i wam,mimo iż wiem że szanowny mistrze wie o nas zapewne więcej niż my sami.
Jestem Arrak Tavern i poszukuje potęgi i niespotykanej mocy która licze że znajdę u twego boku Elbrechcie
Wypowiadając te słowa mężczyzna nie zauważył nawet że wstał a z jego czaszki osuną się kaptur ukazujący blada wyniszczona i oszpeconą twarz. Tak szybko jak potrafił nałożył go z powrotem na głowę lecz najpewniej było już za późno i inni widzieli go. Przyszykowany na szykany zasiadł ponownie na swoim miejscu czekając na pierwszy słowny atak.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Alucard »

Bard spojrzal na pół-elfkę. Naszła go myśl "Czarodziejka=uparte, półelfka=piękne acz niedostepne. Z równania wychodzi, ze należy się ewakuować". Powiedział jakis wymyslony na prędce komplement i obruci się zgrabnie na pięcie. Podbiegł do swego miejsca i spojrzal na faceta który zdjął na kilka sekund kaptur.
-Uuuu... kolego, kiepska sprawa, Powiem Ci jako przyjaciel, ze znam jednego czariodzieja ktory usówa takie przebarwienia... i bruzdy.. i eee... to brodawka?
Koleś spojrzał na niego wzrokiem mówiacym: Jeszcze jedno słowo a zatłukę. Przynajmniej tak sie Garlickowi zdawało. No cóż. Bard był czlowiekiem wychownym, ale za grosz nie miał wyczucia sytuacji. Potrafił przespac sie z córka burmistrza i chwalić sie tym tuż przed wyborami nowego, potrafił oszukać karczmarza nie bacząc że do miasta właśnie zjechali wojskowi, potrafił obrażać królów na ich dworach. Tak, bard potrafił przyciągac kłopoty. Nie inaczej było dzisiaj.
-Hej! To moze kawał na rozluźnienie? Słuchajcie-Zaczął

Śniło mi się, że umarłem. Bogowie wzięli mnie w zaświatym, przyprwadzili do jakiejś ciasnej celi, a tam ujrzałem najstraszniejsza kobiete jaką widziałem. Bez zębów, cała w zmarszczkach, gruba i stara. Najwyższy z Bogów ozwał się
-Garlicku... za wszystkie twe grzechy, za chędożenie na lewo i prawo, za podrywanie niewiast i bałamucenie mężatek, za łamanie serc musisz być oto z ta kobieta przez 2 lata. Dopiero po tym czasie wypuścimy Cię z tego czyśćca...
Zląkłem się, gdyz spać z tą oto maszkarą to najgorsza z tortur. Wchodząc do celi spojrzałem w bok i co zauwazyłem? Oto pan Arrak chędoży najpiekniejszą kobietę na świecie!!! JAK TO!!! Zawołałem wnet Bogów i krzyczę
-To ja mam za swe grzechy spać z potworem, a mosci Arrak własnie zadowala się najpiekniejsza niewiastą we wszechświecie?! Cóż to za czyściec...!!!
Na to Bogowie ozwali się
-No cóż... piękne i bezwstydne kobiety tez musza miec jakaś szansę by się z tąd wydostać


Poeta był dumny ze swego żartu i spojrzał na Arraka... Natychmiast przestał się śmiać (choć szelmowski uśmiech nie schodził mu z paszczy) "Jak mnie czarodziejka nie zatłucze, to zrobi to ten jegomosc... Masz niewyparzony język Garlicku"-pomyślał.
-Niech sie pan nie boczy. Toz to taki kawal w gronie przyjaciół.-zablyszczał zębami.

Mosci Arraka chyba bardziej niz dowcip ubodło nazwanie przez barda "przyjacielem"
"Postaraj się wyjść żywy z tej karczmy mosci Garlicku-pomyślał poeta
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
dante_tha_don
Marynarz
Marynarz
Posty: 165
Rejestracja: piątek, 28 lipca 2006, 17:27
Lokalizacja: 8540463

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: dante_tha_don »

Arrak stał i wysłuchiwał obelg ze strony barda. Szykował się na coś ostrzejszego i bardziej wymyślnego niż to czym się przechwalał błazen. Żart może i by był dobry gdyby nie to,że grabarz poczuł że ten pajac obraża jego zmarłą żonę. "Jak ten bękart może insynuować że kiedykolwiek i gdziekolwiek mógłbym dopuścić się czegoś takiego"
Blady mężczyzna zacisną pięści i odetchną głęboko po czym jednym ruchem złapał puchar z winem i wyżłopał go. To uspokoiło go na chwile dopóki nie usłyszał kolejnego zdania i patrząc w oczy barda zobaczył błysk jego parszywego uśmiechu podczas insynuowania że są przyjaciółmi.
-grono przyjaciół śmieszny grajku.Widzisz tu jakie no. Raczej to jest klub ludzi którzy cię rozpłatają za machanie jęzorem.
Tavern był wściekły i gotowy do zabijania.Nie do końca był pewien dlaczego tak pragnie śmierci tej osoby lecz wiedział że to pragnienie nie ugaśnie nawet po wypiciu całego jeziora piwa i tylko krew może ukoić go.Jednak było coś czego bardziej pragną w tej chwili i przypomnienie sobie swego celu uspokoiło go.
-Masz dużo szczęście że jesteśmy gośćmi tego szanownego maga bo krew by się tutaj polała. Jako ze on najpewniej uważa że możesz się przydać daruje ci tym razem-chudzielec wyciągną żylasta prawą rękę w stronę barda na znak pokoju
-Lecz nigdy przenigdy nie obrażaj mojej żony bo wtedy i sami bogowie nie powstrzymają mnie przed tym co zrobię a i śmierć nie wstrzyma zemsty.
Drugą ręką Arrak zręcznie opuścił kaptur z głowy i spojrzał w oczy "przyjacielowi". Dawno nie czuł takich emocji, ostatni raz po śmierci ukochanej i córki gdy zabijał znachora który nie potrafił im pomóc. Wtedy na jego ustach pojawił sie uśmiech wspomnień tej zbrodni i tego że to co zrobił złe uchodziło na sucho przez jego wygląd i to że chował zawsze ciała w czyichś grobach. Dalej trzymał wyciągniętą rękę oczekując na reakcje wedrownego muzyka.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Alucard »

"Przegiałes palę Garlick i dobrze o tym wiesz...-omyslał. Zobaczył wyciągnięta dłoń.
-Nie chowam urazy...eee-powiedzial odruchowo-Znaczy sie prosze o wybaczenie, czasami po prostu za duzo gadam.-Szybko sprostowal.Podał mu dłoń która wydala okrzyk bólu po twardym uścisu grabarza. Garlick usmiechnał się tym razem szczerze. To było dla niego typowe. Szybko wpadał w kłopoty i szybko z nich umiał wybrnac. Swych przewinien zbyt dlugo nie pamiętal.
"Raczej ten gosciu miłościa do ciebie nie zapała. Postaraj się zrobic milsze wrażenie na innych"-Powiedział sam do siebie. Chwycił puchar i wypił wino do ostatniej kropelki. Cały czas postarzal sobie: Tylko sie nie upić... tylko się nie upic. Spojrzal na suma, bo tak nazwal wąsacza w myślach i od razu polubil tego człowieka. Mrugnał do niego i uchwycil drugi puchar. Wychylił go i lekko czknał.
"Koniec z alkoholem. Pijak wolniej ucieka a i krasomówstwo odpada. Pijak zwykle szybciej umiera"-pomyślał i zachichotał. Wstał i lekko sie zachwiał. Tak, nieco się wstawił... typowe. Podszedl do suma i rzekł.
-Mości... panie... ech...-potrząsnąl glową. Zawsze mial słaby łeb-Bracie!...o właśnie. Bracie. Racz mi powiedzieć czym się zajmujesz? I jak twa godnos? ciekaw jestem... na moje oko jesteś drwalem. Silne ramie i... hyp... i ogólna postura pozwala mi stwierdzić, że jestes siłowcem... wina?-Spytal polewając sobie. SPojrzal na półelfkę. Jezeli go obserwowała, to musiala być mocno zdegustowana. Uśmiechna się i mrugnał. Nie bardzo mu to wyszło.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Filippo
Majtek
Majtek
Posty: 123
Rejestracja: niedziela, 7 stycznia 2007, 22:36
Numer GG: 2343993
Lokalizacja: Gród Bydgoszcz
Kontakt:

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Filippo »

Grigorij Piotrowicz Ungołow

Uważnie przyglądał się wymianie zdań między Arrakiem i Garlickiem. 'Psychol i Chędożnik cudzych żon... Trzeba mieć ich na oku, a najlepiej trzymać z dala od siebie.' - pomyślał - W Praag już by dawno do lochu trafił, tak na wszelki wypadek... Kiedy jednak obaj stonowali odetchnął lekko. Mimo wszystko polubił barda, tam skąd pochodził bardowie byli poważani równie mocno jak Bojarzy, gdyż pieśń pomagała zachować wspólną tożsamość nomadom na stepie. Osuszył kolejny kufel gdy podpity wyraźnie bard podszedł do niego niczym idąc tropem węża.
- Drwalem? Nie przyjacielu, tam skąd pochodzę niemal nie ma drzew. - zaśmiał się krótko i podkręcił wąsa - Grigorij Piotrowicz Ungołow, do niedawna Strażnik Praag, w tej chwili... Jak to się mówi? Zaszczitnik... - zamyślił się na sekundę - Ochroniarz... A co do wina to chyba macie go chwilowo dość, ale ja nie omieszkam skosztować.
Poczekał aż Garlick się do niego dosiądzie, odruchowo poprawił kołnierz i pochylił się do niego.
- Piękną pieśń zaśpiewałeś tej dziewce - powiedział ściszonym głosem - Ale po winie język już tak zręczny nie bywa, a i nogi się plączą kiedy przyjaciół w izbie zbraknie. Ależ nie, nie obawiaj się... I żony nie mam, a i siestra daleko, to ty nie mój wrag. - klepnął rozmówcę w plecy, nieco zbyt mocno.
Obrazek
Taeguki
Szczur Lądowy
Posty: 8
Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 18:35
Numer GG: 7667046

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Taeguki »

Khaertz Delor

W izbie pojawił się krasnolud, nieco wyższy od swoich ziomków. Bardzo dobrze zbudowany i krępy.
Wchodząc do izby Khaertz zauważył jak sługa zaczepia służącą... Pogładził się po swojej długiej siwej brodzie i pomyślał:
"Kto się czubi, ten się lubi" - uśmiechnął się jakby sam do siebie i zajął miejsce przy stole. Khaertz bardzo dokładnie przyjrzał się nowym istotom, które jedna po drugiej zjawiały się w karczmie.
Od razu wydawało mu się, że tu nie pasuje. Wszyscy zgromadzeni przypominali "luźne dusze", kiedy on sam był za spokojny żeby pozwolic sobie na takie zabawy.
Witam Cię krasnoludzie - usłyszał i obrócił się w stronę z której dochodził głos. Dojrzał naprzeciw siebie niziołka. Niziołek kontynuuował. Khaertz nie darzył wielkim zaufaniem niziołków, ale ten wyglądał mu na osobę godną zaufania.
"Wreszcie mnie ktoś tu zauważył" - pomyślał.

Witaj Hobbie Fashi! Bardzo mi miło. Jam jest Khaertz Delor syn Thorga. Jestem jednym z najlepszych kowali w tym mieście... nie przechwalając się to prawdopodobnie nie ma kowala nade mnie lepszego w tym mieście i nawet w okolicach!

Po wypowiedzeniu tych słów krasnolud wziął kilka kęsów mięsiwa, które popił kilkoma łykami czerwonego wina... Miał już dośc jedzenia. Wstał z krzesła i powiedział:

Wybacz mości czarodzieju, że przerywam - powiedział z szacunkiem - ale zdaje mi się że nie na darmo się tu zjawiliśmy... dlatego rad bym był gdybyśmy od razu przeszli do sedna sprawy. Proszę mi wybaczy, ale ... obowiązki wzywają, a bardzo ciekawi mnie dlaczego nas tutaj zebrałeś. - Kończąc te słowa usiadł ponownie na krześle i czekał na dalszy rozwój sytuacji!
olympiaa
Marynarz
Marynarz
Posty: 203
Rejestracja: sobota, 20 stycznia 2007, 21:21
Numer GG: 2894983
Lokalizacja: z przypadku
Kontakt:

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: olympiaa »

Mag i Simon pogrążeni byli w przyciszonej rozmowie. Spojrzenia jakie posyłali zgromadzonym, świadczyły o tym, że chyba dyskutują o przydatności każdej osoby. Jedyną osobą która przywiązywała większą wagę do tego co dzieje się za stołami. Pieśń barda wywarła na niej spore wrażenie, ale z uwagi na lata pracy dla ojczyma, wszystkie emocje starannie ukryła. Jedyne nad czym nie dała rady zapanować to szkarłatny rumieniec oblewający jej twarz od czoła aż po szyję. Ucieszyła się kiedy jej postać zeszła na drugi plan a śpiewak zainteresował się biednym... biedną krea... biednym Arrakiem. Przez moment bała się, że skoczą sobie do oczu, ale dzięki bogom tak się nie stało. Tavern, w przeciwieństwie do Garlicka, wykazał się zdrowym rozsądkiem. Sprawy toczyły się tak szybko i bard upijał się tak szybko, że Amarelle huknęła łokciem w żebra czarodzieja. Ten omal nie zakrztusił się rozcieńczonym winem, które popijał. Potoczył wzrokiem po sali, minę miał taką, jakby widział wszystkich po raz pierwszy. Odkaszlnął, po dłuższej chwili na jego oblicze wstąpił wyraz zrozumienia więc wstał i rzeczowym tonem rzekł:
- Mam nadzieję że smakowało. Nie wiecie ile biedna dziewczyna musiała ślęczeć przy garach... Co to ja miałem... Aha! Mam do was ogromną prośbę. Mój brat wyruszył w poszukiwaniu przygód. A że głupi był, to od razu popadł w kłopoty. Teraz uśpiony spoczywa pod lodową pokrywą w górach w Norsce, Chciałbym, abyście odgrzebali tego... - zamyślił się na chwilę szukając odpowiednio obelżywego słowa, a że takowego nie znalazł, zwiesił głowę i dokończył - kretyna, i sprowadzili tutaj. Choć jak odzyska świadomość, pewnie nie będzie chciał iść z Wami, więc skończmy na tym, że trzeba pójść tępakowi z odsieczą i uwolnić z paskudnego więzienia.
Elbrecht zamilkł. Uważnie przyjrzał się krasnoludowi, który do tej pory milczał jak zaklęty, na niziołka, który co rusz zagadywał brodacza. Na Kislevczyka słuchającego w skupieniu i na śpiewaka, któremu oczy zachodziły mgłą i chichotał pod nosem. Ze zrezygnowaniem pokręcił głową. Przyjrzał się jeszcze spokojnemu już wychudzonemu człowiekowi i drugiego niziołka.
- Jak ktoś chce zrezygnować, to proszę teraz. Dokładniejsze szczegóły omówimy rano, po śniadaniu, kiedy PONIEKTÓRZY będą w lepszym stanie - syknął zgryźliwie - Jak już podejmiecie decyzję, Amarelle pokaże wam, gdzie możecie się przespać.
Nim zdążyliście zadać jakiekolwiek pytania, mag wstał a za nim Simon. Wyszli pogrążeni w przyciszonej rozmowie.
Półelfka wzruszył ramionami.
- Jedzcie jeszcze, przecież nie wyrzucę tego. - powiedziała smutnym głosem. Jak zawsze wszystko spadło za nią. Tym razem jednak nie miała nic przeciw. Elbrecht wybrał sobie taką ekipę, że dziewczyna ciekawa była kiedy poderżną sobie wzajemnie gardła.
- Jak zmorzy was sen, to powiedzcie. Zaprowadzę was do komnat. - sięgnęła po drobiowe udko i od niechcenia odrywała zębami kawałki mięsa.
Taeguki
Szczur Lądowy
Posty: 8
Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 18:35
Numer GG: 7667046

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Taeguki »

Khaertz Delor

Krasnolud po przemowie czarodzieja zerknął to tu to tam... Spojrzał na smutną minę elfki. Zjadł jeszcze trochę, popił winem, podziękował niziołkowi za rozmowę. Wstał i oznajmił:

Głupio byłobymi się teraz wycofac kiedy to, już skorzystałem z gościnności czarodzieja najlepszą zapłatą dla niego będzie moja pomoc. Aczkolwiek nie wyruszę w "dzicz" bez żadnego podręcznego ekwipunku, tak że przed wyprawą musiałbym wyruszyc do domu...

Spojrzał po wszystkich uważnym wzrokiem... kontynuował:

W każdym razie, wyruszę w tę podróż... co prawda wydawało mi się, że brat uczonego czarodzieja powinien miec wiecej oleju w głowie - ale cóż, wyjątki się zdarzają - w tym momencie spojrzał podejrzliwym wzrokiem w stronę czarodzieja.

Znów przerwał, żeby zebra myśli. Widocznie znurzała go już cała ta uczta, na której praktycznie nic się konkretnego nie dowiedział. Pocieszała go myśl o noclegu...
Khaertz nie miał zamiaru dłużej przebywa w tym towarzystwie i rozmawiac o niczym więc rzekł do elfki:

Zaprowadź mnie proszę do pomieszczenia w którym mógłbym spocząc.

Wstał z krzesła i podążył za elfką.
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Hose15 »

Hobb Fashi
Jedząc i popijając to miodem, Hobb słuchał uważnie maga. Gdy krasnolud odpowiedział, niziołek obrócił się w jego stronę.
- Bardzo mi miło. Mimo iż jesteśmy innymi istotami, chodzi mi o różności rasowe, to jestem zadowolony, że ciebie poznałem. Mam nadzieję, że będziesz dobrym kompanem w tej tajemniczej podróży. Tak swoją drogą cieszy mnie twoja pewność siebie i to, że tak siebie zachwalasz. Niektórzy nie mają na to odwagi. Jak ja. Ale wy krasnoludzi macie inną mentalność. To oczywiste. Jeśli czymś Cię obraziłem, to przepraszam. Przekazałem Ci tylko co mam na ten temat do powiedzenia.
Mag kontynuował a gdy skończył Hobb prawie, że zachłysnął się kawałkiem kaszy. Musiał włożyć wiele wysiłku by przełknąć kawałek.
"Człowiek pod pokrywą lodu? To dziwne. Ciekawe od jak dawna tam leży. Jeśli znajduje się tam dłuższy okres czasu to może umrzeć. Trzeba jak najszybciej spieszyć. Mimo iż mag jest jakiś dziwny jak na mój rozum to pomogę mu. Miło mu się z gęby patrzy. Lecz najpierw pytania."
Została tylko półelfka. Więc do niej też skierował owo pytanie.
- Witaj! Chciałbym zapytać o szczegóły dotyczące brata twojego Mistrza. Mianowicie, chodzi mi o to czy długo już tam leży i w jaki sposób znalazł się pod pokrywą lodową w Norsce? Powiem Ci dziewczę drogie szczerze, że jest to bardzo ale to bardzo interesujące. A tak z innej beczki. Jedzenia już więcej nie zjem chociaż jak widzisz jestem troszkę puszysty. Niestety nie mam żołądka bez dna. Uśmiechnął się do dziewczyny.
Czerwona Orientalna Prawica
olympiaa
Marynarz
Marynarz
Posty: 203
Rejestracja: sobota, 20 stycznia 2007, 21:21
Numer GG: 2894983
Lokalizacja: z przypadku
Kontakt:

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: olympiaa »

Dziewczyna wstała i wyprowadziła krasnoluda. Poprowadziła go na pierwsze piętro wieży i tam ulokowała w małej izdebce. Wyposażenie było dość ubogie - łóżko zaścielone świeżo pachnącą pościelą, mały stoliczek i to wszystko.
- Przynieść miednicę i wodę? Może dodatkowe koce? - zapytała, a kiedy odpowiedź nie nadeszła złożyła krasnoludowi życzenia dobrej nocy i wyszła.
Wróciła do okrągłej sali gdzie reszta była pogrążona w dyskusji między sobą. Kiedy przespacerowała środkiem wszystkie oczy spoczęły na niej. Teraz nawet pijany bard był w stanie złożyć układankę do kupy - wyuczona uprzejmość, gotowanie i charakterystyczny chód zdradzały, że dziewczyna ma za sobą lata pracy w karczmie lub podobnym przybytku. Odsunęła prawie puste półmiski i usiadła na stole. Machała zwisającymi stopami i uważnie przyglądała się mężczyznom. Kiedy maleńki niziołek odezwał się musiała wytężyć wzrok, aby widzieć blondyna ginącego w mroku zakątka, w którym siedział. Kiedy skończył mówić Amarelle nie mogła się nie uśmiechnąć. Powodem był chyba przesadnie uniżony ton małego człowieczka.
- Ten... ach, nie pamiętam jak on miał na imię... Elbrecht mówił że jest uśpiony. Pewnie nie jest tam aż tak długo, aby umrzeć, zresztą wierzę że przed uwięzieniem zabezpieczyli go jakoś? Tak sądzę. - uśmiechnęła się nieśmiało.
Teraz kiedy mag i Simon wyszli i mrukliwy krasnolud poszedł spać atmosfera jakoś troszkę się rozluźniła. Dziewczyna nalała sobie ledwo pół pucharka wina i sączyła je powoli.
- Jak macie jakieś pytania to zadajcie je szybko, nim i mnie sen zmorzy. - uśmiechnęła się łobuzersko.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: Alucard »

Bard wstał, poprawił zawadiacko przekrzywiony kapelusik i spojrzal rozmytym wzrokiem na elfkę. Powiedzial cicho do suma
-Z chędożenia nico gdy piojane lico... alkohol i łóżnica w parze nie chodzą mój... hyp... przyjacielu-Kiedy skończył krzyknał.
-Piękna dzie...hyp...dzieweczko. Przyłączam sie do tego polowania na smoki... masz mój miecz i ma lutnie... jedno mi powiedz... hyp... dlaczego to brat czarodzieja smoka zamrzoził w lodowej krainie i czemu mamy go ratować... hyp... czy cuś-Zauważył że przygloąda się jemu. Przekrzywil glowe i spojrzał jej w oczy. Oczywiscie nie obyło sie bez mrużenia oczu... Dwie elfki!!! Cóz za okazja mu się trafiła.
-Czy mogl;aby mnie ktoras z dam... hyp.. odprowadzić do pokoju i pomóc zasnąć, gdyż od malego boje sie... hyp... cemności-Lubieżny uśmiech grajka nie mówił broń boże o strachu przed mrokiem. Za to malowala sie na nim niwludzka chęć chędożenia. Grajek nawet nie myślal tego kryć. Mrugnał i zrobił krok w strone elfek bliźniaczek. Wszystko byłoby cacy, gdyby sie nie potknał i nie wyrył jak dlugi... podnosząc się z klęczek powiedział.
-Pardon... podłoga opodskoczyla i dała mi w ryj...-po czym zamilknął...

... robiąc tym przyjemnosc reszcie sali
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
dante_tha_don
Marynarz
Marynarz
Posty: 165
Rejestracja: piątek, 28 lipca 2006, 17:27
Lokalizacja: 8540463

Re: [WFRP] Odsiecz

Post autor: dante_tha_don »

Grabarz wysłuchał wypowiedzi innych a także zadania powierzonego przez maga, czując w tym jakiś podstęp albo ukrywanie prawdy.
"Nie można być tak nieczułym w stosunku do własnego brata. Toć to krew z krwi ciało z ciała. Taki spokój jest dla mnie zbyt dziwny." Mężczyzna wiedział jednocześnie, że i tak musi partycypować w tym zadaniu. Potrzebował pieniędzy i jakiegoś treningu a czy może być coś lepszego niż wykonywanie misji aby uzyskać wystarczająco obu?
Przyglądał się zachowaniom przymulonego już napitkiem barda, rozkoszując sie jego nieporadnością i wstawieniem zakończonym spektakularnym upadkiem.
Wtedy przerwał powstałą przed chwilą ciszę śmiechem który potrafiłby obudzić zmarłych z ich wiecznego i podobno nieprzerywalnego snu.
-O której mamy się jutro stawić po szczegóły? I czy możesz mnie pani zaprowadzić do pokoju. Pytań nie mam bo i po co wiedzieć więcej nad to że trzeba wyruszyć zapewne w nieznane i szykować się na nieprzewidywalne niebezpieczeństwa.
Wypowiadając te słowa Arrak podszedł do leżącego mężczyzny i z całym wysiłkiem swego osłabionego ciała próbował go podnieść. Gdy to nie przynosiło pożądanych skutków przyklękną oparł barda o swoje ramię i poderwał się z ziemi ciągnąc towarzysza ze sobą.
-Nie pozwolę żebyś nosiła tego pijoka. Jako jego "przyjaciel" muszę spełnić swój obowiązek
Słowa te wzbudzały zdziwienie na twarzy samego grabarza który nie wiedział czemu robił to co robił. Może polubił tego parszywego drania który był jego przeciwieństwem, a może po prostu sam był dostatecznie wstawiony tym jednym wypitym kielichem że nie myślał.
-Zaprowadzi nas pani do jego pokoju.- wyszeptał Tavern walcząc wewnętrznie z ciałem przygniatającym go niemiłosiernie, co tylko dodatkowo dołowało go i przypominało o słabości której nie mógł teraz ukazać.
Zablokowany